Homilia w domu św. Marty
W Domu św. Marty 21 maja Papież Franciszek odprawiał po raz pierwszy Mszę św. we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła: od tego roku to święto w ogólnym kalendarzu rzymskim obchodzone jest w poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego, jak zdecydował Papież dekretem Ecclesia mater Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (11 lutego 2018 r.), właśnie po to, by „wesprzeć wzrost uczuć macierzyńskich Kościoła w pasterzach, zakonnikach i wiernych, a także rozwój autentycznej pobożności maryjnej”.
„W Ewangeliach za każdym razem, kiedy mówi się o Maryi, mówi się o 'matce Jezusa'”, powiedział Franciszek na początku homilii, nawiązując do fragmentu Ewangelii św. Jana (19,25-34). I jeśli „nawet w Zwiastowaniu nie pada słowo 'matka', kontekstem jest macierzyństwo: matka Jezusa”, stwierdził Papież, podkreślając, że „ta postawa matki towarzyszy Jej postępowaniu podczas całego życia Jezusa: jest matką”. Tak dalece, że — powiedział - „na koniec Jezus daje Ją jako matkę swoim uczniom przez osobę Jana: 'Ja odchodzę, ale to jest wasza matka'”. Oto zatem „macierzyńskość Maryi”.
„Słowa Matki Bożej są słowami matki”, wyjaśnił Papież. I dotyczy to „wszystkich słów: po początkowych, wyrażających gotowość do wypełnienia woli Bożej i pochwały Boga w Magnificat, wszystkie słowa Maryi są słowami matki”. Ona jest zawsze „z Synem, również w przyjmowanej postawie: towarzyszy Synowi, idzie za Synem”. A także „wcześniej, w Nazarecie, zajmuje się Nim, opiekuje, wychowuje Go, a potem idzie za Nim: 'Twoja matka jest tam'. Maryja „jest matką od początku, od momentu, kiedy pojawia się w Ewangeliach, od dnia Zwiastowania do końca jest matką”. O Niej „nie mówi się 'pani' lub 'wdowa po Józefie'” - a w rzeczywistości „mogli tak mówić” - lecz Maryja jest zawsze „matką”.
„Ojcowie Kościoła dobrze to rozumieli — stwierdził Papież — i zrozumieli również, że macierzyńskość Maryi nie kończy się na Niej, idzie dalej”. Ci sami ojcowie Kościoła „mówią, że Maryja jest matką, Kościół jest matką i twoja dusza jest matką: jest element kobiecy w Kościele, który jest macierzyński”. Dlatego, wyjaśnił Franciszek, „Kościół jest kobiecy, bo jest 'ecclesią', zgromadzeniem, jest 'oblubienicą': jest kobiecy i jest matką, wydaje na świat”. Jest zatem „oblubienicą i matką”, ale „ojcowie Kościoła posuwają się dalej i mówią: 'Również twoja dusza jest oblubienicą Chrystusa i matką'”.
„W tej postawie, która wywodzi się od Maryi będącej matką Kościoła — przypomniał Papież — możemy zrozumieć ten wymiar kobiecy Kościoła: kiedy go brakuje, Kościół traci swoją prawdziwą tożsamość i staje się stowarzyszeniem dobroczynnym lub drużyną piłkarską bądź jakąś inną rzeczą, ale nie Kościołem”.
„Kościół jest 'kobietą' — powtórzył Franciszek — i kiedy myślimy o roli kobiety w Kościele, musimy wrócić do tego źródła: do Maryi, matki”. I „Kościół jest 'kobietą', bo jest matką, bo potrafi 'rodzić dzieci': jego dusza jest kobieca, bo jest matką, potrafi rodzić postawy będące źródłem płodności”.
„Macierzyństwo Maryi jest wielką rzeczą”, podkreślił Papież. Bóg bowiem „chciał narodzić się z kobiety, by nauczyć nas tej drogi”. Więcej, „Bóg zakochał się w swoim ludzie jak oblubieniec w oblubienicy: tak mówi Stary Testament”. I jest to „wielka tajemnica”. W następstwie tego, kontynuował Franciszek, „możemy myśleć”, że „jeśli Kościół jest matką, kobiety będą musiały pełnić funkcje w Kościele: tak, to prawda, będą musiały pełnić funkcje, wiele funkcji, dzięki Bogu jest więcej funkcji, które kobiety pełnią w Kościele”.
Lecz „to nie jest rzeczą najbardziej znaczącą” przestrzegł Papież, ponieważ „ważne jest, żeby Kościół był kobietą, aby miał to podejście oblubienicy i matki”. Ze świadomością, że „kiedy o tym zapominamy, jest to Kościół męski bez tego wymiaru, i w smutny sposób staje się Kościołem starych kawalerów, którzy żyją w izolacji, niezdolni do miłości, niezdolni do wydawania owoców”. A zatem, stwierdził Papież, „bez kobiety Kościół nie idzie naprzód, bo jest on kobietą, a ta postawa kobieca wywodzi się od Maryi, bo tak chciał Jezus”.
Franciszek, w związku z tym, zechciał również wskazać „gest, powiedziałbym postawę, która w największym stopniu wyróżnia go jako kobietę, cnotę, która najbardziej go wyróżnia jako kobietę”. I zasugerował, by widzieć ją w „tym, jak postępuje Maryja, gdy rodzi Jezusa: 'Wydała na świat swego pierworodnego Syna, zawinęła Go w pieluszki i złożyła w żłobie'”. W tym obrazie dostrzegamy „właśnie czułość każdej matki w stosunku do swojego dziecka: opiekowanie się nim z czułością, żeby się nie zraniło, żeby było dobrze okryte”. I „czułość” dlatego jest również „postawą Kościoła, który się czuje kobietą i matką”.
„Św. Paweł — tego czytania słuchaliśmy wczoraj, również w liturgii godzin — przypomina nam cnoty Ducha Świętego i mówi nam o łagodności, pokorze, o tych cnotach tzw. 'biernych'”, stwierdził Papież, zwracając uwagę, że są to „cechy silne, cnoty matek”. I dlatego, dodał, „Kościół, który jest matką, idzie drogą czułości; zna bardzo mądry język pieszczot, ciszy, współczującego i milczącego spojrzenia”. I „również dusza, osoba, która żyje tą przynależnością do Kościoła, wiedząc, że jest też matką, musi iść tą samą drogą: być osobą łagodną, czułą, uśmiechniętą, pełną miłości”.
„Maryja, matka; Kościół, matka; nasza dusza, matka”, powtórzył Franciszek, zachęcając do zastanowienia się nad „tym wielkim bogactwem Kościoła i naszym; i pozwólmy, by Ducha Święty nas zapłodnił, nas i Kościół, abyśmy i my stali się matkami innych, w postawie czułości, łagodności, pokory. Pewni, że jest to droga Maryi”. A na zakończenie Papież zwrócił uwagę również na to, że „ciekawy jest język Maryi w Ewangeliach: kiedy mówi do Syna, to żeby powiedzieć mu o potrzebach innych; a kiedy zwraca się do innych, mówi: 'zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie'”.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano