Przemówienie do uczestników 36. Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego, 24.10.2016
W poniedziałek 24 października rano Papież Franciszek udał się do kurii generalnej Towarzystwa Jezusowego, znajdującej się w pobliżu placu św. Piotra, gdzie uczestniczył w pracach 36. Kongregacji Generalnej. Po wspólnej modlitwie — w której wspomniano także holenderskiego jezuitę Franza van de Lugta, zabitego 7 kwietnia 2014 r. w Homs, w Syrii — i słowie powitalnym nowo wybranego generała Towarzystwa Artura Sosy Abascala Ojciec Święty wygłosił po hiszpańsku przemówienie, które zamieszczamy poniżej.
Drodzy Bracia i Przyjaciele w Panu!
Gdy modliłem się, myśląc o tym, co wam powiem, ze szczególnym wzruszeniem przypomniałem sobie słowa, jakie wypowiedział do nas bł. Paweł VI na początku naszej 32. Kongregacji Generalnej: «Tak, tak, bracia i synowie. Naprzód, in nomine Domini. Idźmy razem, wolni, posłuszni, zjednoczeni w miłości Chrystusa, na większą chwałę Boga» 1.
Również św. Jan Paweł II i Benedykt XVI zachęcali nas, byśmy «postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliśmy wezwani (Ef 4, 1)» 2, i abyśmy «nadal pełnili tę misję, w pełni dochowując wierności pierwotnemu charyzmatowi, w sytuacji kościelnej i społecznej, jaka panuje na początku tego tysiąclecia. Jak wielokrotnie mówili wam moi poprzednicy, Kościół was potrzebuje, liczy na was, nadal zwraca się do was z ufnością, zwłaszcza gdy chce dotrzeć do tych miejsc, w sensie fizycznym i duchowym, do których inni nie docierają albo mają trudności z dotarciem» 3.
Iść razem — wolni i posłuszni — spieszyć na peryferie, gdzie inni nie docierają, «pod spojrzeniem Jezusa i wpatrując się w horyzont, którym jest coraz większa chwała Boga, który nieustannie nas zaskakuje» 4. Jezuita wezwany jest, aby «wędrować z miejsca na miejsce — jak mówił Ignacy — i przebywać w różnych stronach świata, gdzie będzie można bardziej służyć Bogu i pomagać duszom» (Konst., 304). To znaczy, że «dla Towarzystwa cały świat powinien być jego domem» — tak mówił Nadal 5.
Ignacy pisał do Borgiasza w związku z krytyką ze strony jezuitów, nazywanych «anielskimi» (Oviedo i Onfroy), ponieważ mówili, że Towarzystwo nie jest dobrze utworzone i że należałoby je utworzyć bardziej w duchu: duch, jaki nimi kieruje — mówił Ignacy — «nie bierze pod uwagę stanu rzeczy w Towarzystwie, które są in fieri, z wyjątkiem tego, co jest konieczne (i) istotne» 6. Bardzo mi się podoba ten sposób Ignacego patrzenia na rzeczy, które się stają, powstają, z wyjątkiem tego, co istotne. To bowiem pozwala Towarzystwu uniknąć wszelkich form paraliżu i uwalnia od licznych przelotnych chęci.
Formuła Instytutu jest tym, co «konieczne i istotne», i co każdego dnia powinniśmy mieć przed oczyma, po skierowaniu naszego spojrzenia na Boga, naszego Pana: «to, czego naucza Instytut, który jest drogą do Niego». Tym była Formuła dla pierwszych towarzyszy, którzy przewidzieli, że będzie tym także «dla tych, którzy pójdą za nami tą drogą». W ten sposób zarówno ubóstwo, jak i posłuszeństwo albo niebycie zobowiązanymi do określonych rzeczy, jak wspólna modlitwa, nie są ani wymogami, ani przywilejami, lecz pomocami służącymi mobilności Towarzystwa, gotowości «do postępowania na drodze Chrystusa, Pana naszego» (Konst., 582), dysponując — dzięki ślubowi posłuszeństwa Papieżowi — «bardziej pewnym kierownictwem ze strony Ducha Świętego» (Formuła Instytutu, 3). W Formule zawiera się intuicja Ignacego, a jej istota jest tym, co pozwala Konstytucjom kłaść nacisk, na branie zawsze pod uwagę «miejsc, czasów oraz osób» i na to, by wszystkie reguły były pomocą — w równej mierze — w konkretnych sprawach.
Dla Ignacego wędrowanie nie jest zwykłym błądzeniem z miejsca na miejsce, ale przekłada się na jakość: jest «pożytkiem” i postępem, jest podążaniem naprzód, jest czynieniem czegoś dla dobra innych. Tak wyrażają to obydwie Formuły Instytutu, zatwierdzone przez Pawła III (1540 r.) i Juliusza III (1550 r.), gdy skupiają działalność Towarzystwa na wierze — na jej obronie i krzewieniu — i na życiu oraz nauczaniu osób. Tutaj Ignacy i pierwsi towarzysze używają słowa pożytek (ad profectum [7], por. Flp 1, 12. 25), które staje się praktycznym kryterium rozeznawania, cechującego naszą duchowość.
Pożytek nie jest indywidualistyczny, jest powszechny. «Celem tego Towarzystwa jest z pomocą łaski Bożej nie tylko zajmować się zbawieniem i doskonaleniem własnych dusz, ale również usilnie — z tą samą łaską — starać się o zbawienie i doskonalenie bliźnich» (Egzamin ogólny, 1, 2). I jeśli w jakąś stronę przechylała się szala wagi w sercu Ignacego, to w kierunku pomocy bliźniemu, i to do tego stopnia, że denerwował się, gdy mu mówiono, że racją, dla której ktoś zostanie w Towarzystwie, jest to, «że w ten sposób zbawi swoją duszę. Ignacy nie chciał ludzi, którzy byli dobrzy dla własnego pożytku, bo nie byliby gotowi służyć bliźniemu» (Aicardo I, p. 10, s. 41).
Pożytek jest we wszystkim. Formuła Ignacego wyraża napięcie: «nie tylko... lecz...»; i ten schemat myślowy łączenia napięć — własnego zbawienia i doskonalenia oraz zbawienia i doskonalenia bliźniego — poczynając od wyższego kręgu Łaski, jest właściwy Towarzystwu. Godzenie tego i wszystkich innych napięć (kontemplacja i działanie, wiara i sprawiedliwość, charyzmat i instytucja, wspólnota i misja...) nie następuje drogą abstrakcyjnych idei, ale uzyskuje się je przez to, co Faber nazywał «naszym sposobem postępowania» 8. Idąc i «robiąc postępy» w naśladowaniu Pana, Towarzystwo godzi napięcia, które zawiera i rodzi w nieunikniony sposób różnorodność gromadzonych osób i otrzymywanych misji.
Pożytek nie jest elitarny. Ignacy w Formule opisuje środki pozwalające przynosić pożytek bardziej powszechny, które mają charakter kapłański. Zauważmy jednak, że dzieła miłosierdzia uważa się za oczywiste. Formuła mówi: «aby to nie było przeszkodą» dla miłosierdzia! Dzieła miłosierdzia — troska o chorych w szpitalach, proszenie o jałmużnę i jej rozdzielanie, nauczanie dzieci i ludzi prostych, cierpliwe znoszenie zniewag... — to wszystko stanowiło życiowe środowisko, w którym Ignacy oraz pierwsi towarzysze poruszali się i żyli, to był ich chleb codzienny. Czuwali, by wszystko inne nie było przeszkodą!
Wreszcie ów pożytek jest «tym, co przynosi nam więcej dobra». Chodzi o magis, o to więcej, które pobudzało Ignacego do uruchamiania procesów, do towarzyszenia im i oceniania ich rzeczywistego wpływu na życie osób w zakresie wiary, sprawiedliwości lub miłosierdzia i miłości. Magis to ogień, gorliwe działanie, które budzi drzemiących. Nasi święci zawsze się tym odznaczali. Mówiono o św. Albercie Hurtado, że był «ostrą strzałą wbijającą się w uśpione ciało Kościoła». Był to sprzeciw wobec pokusy, którą Paweł VI nazywał spiritus vertiginis, a de Lubac «duchową światowością». Pokusa ta w pierwszym rzędzie nie jest moralna, lecz duchowa, odciąga nas od tego, co istotne: a jest tym przynoszenie pożytku, zostawianie śladu, wywieranie wpływu na historię, zwłaszcza w życiu najmniejszych.
«Towarzystwo jest gorliwością» — twierdził Nadal 9. Aby ożywić gorliwość w misji przynoszenia pożytku osobom w ich życiu i nauce, pragnę ująć te refleksje w trzech punktach, które — biorąc pod uwagę, że Towarzystwo znajduje się w miejscach misji, gdzie powinno się znajdować — mają bardzo dobry wpływ na nasz sposób postępowania. Związane są one z radością, z krzyżem i z Kościołem, naszą Matką, i mają na celu zrobienie kroku naprzód, usuwając przeszkody, które stawia nam nieprzyjaciel natury ludzkiej, gdy w służbie Bożej przechodzimy od tego, co dobre, do tego, co lepsze.
Zawsze można uczynić krok naprzód w usilnej prośbie o pociechę. W dwóch adhortacjach apostolskich (Evangelii gaudium i Amoris laetitia) oraz w encyklice Laudato si' położyłem nacisk na radość. W Ćwiczeniach Ignacy zaprasza nas, swoich przyjaciół, byśmy kontemplowali «zadanie pocieszania» jako właściwe zadanie zmartwychwstałego Chrystusa (ĆD, 224). Zadaniem wyróżniającym Towarzystwo jest pocieszanie wiernego ludu i pomoc przez rozeznanie, aby nieprzyjaciel natury ludzkiej nie pozbawił nas radości: radości ewangelizowania, radości rodziny, radości Kościoła, radości stworzenia... Aby nie ograbił nas z niej przez zniechęcenie w obliczu ogromu zła w świecie i nieporozumień między osobami chcącymi czynić dobro, ani by nam jej nie zastąpił próżnymi radościami, które są zawsze w zasięgu ręki w jakimkolwiek sklepie.
Ta «posługa radości i pocieszenia duchowego» zakorzeniona jest w modlitwie. Polega na zachęcaniu nas samych i zachęcaniu wszystkich do «usilnego proszenia Boga o pocieszenie». Ignacy formułuje ją w sposób negatywny w 6. regule pierwszego tygodnia, gdy twierdzi, że «jest rzeczą wielce pomocną usilnie zmieniać samego siebie [nastawiając się] przeciw strapieniu», przykładając się bardziej do modlitwy (ĆD, 319). Jest rzeczą pomocną, ponieważ w strapieniu uświadamiamy sobie, jak niewiele możemy bez łaski i pocieszenia (por. ĆD, 324). Praktykowanie i uczenie modlitwy, w której prosi się i błaga o pocieszenie, jest główną posługą na rzecz radości. Jeśli ktoś nie czuje się godny (rzecz to dosyć powszechna w praktyce), niech przynajmniej usilnie prosi o to pocieszenie z miłości do orędzia, jako że radość jest konstytutywną cechą ewangelicznego orędzia, i niech prosi o pocieszenie z miłości do innych, do swojej rodziny i do świata. Dobrej nowiny nie można przekazywać ze smutną twarzą. Radość nie jest «dodatkowym» elementem dekoracyjnym, jest jasnym wskaźnikiem łaski: wskazuje, że miłość jest czynna, działająca, obecna. Dlatego szukania jej nie można mylić z szukaniem «efektu specjalnego», który nasza epoka potrafi produkować na wymogi konsumpcji, ale szuka się jej w jej egzystencjalnym wymiarze, jakim jest «trwałość»: Ignacy otwiera oczy i zaczyna rozeznawanie duchów, odkrywając różną wartość radości trwałych i przelotnych (Autobiografia, 8). Czas będzie tym elementem, który dostarczy mu klucz do rozpoznania działania Ducha.
W Ćwiczeniach «postęp» w życiu duchowym widoczny jest w pociesze: to postępowanie od tego, co dobre, do tego, co lepsze (por. ĆD, 315), a także «wszelkie pomnożenie nadziei, wiary i miłości, i wszelkiej radości wewnętrznej» (ĆD, 316). Ta posługa radości skłoniła pierwszych towarzyszy do podjęcia decyzji, by nie rozwiązywać, ale ustanowić towarzystwo, ofiarowane i dzielone spontanicznie, którego cechą charakterystyczną była radość rodząca się z tego, że razem się modlili, razem wyruszali na misję i na nowo się gromadzili, biorąc za wzór życie, które prowadził Pan i Jego apostołowie. Radość z wyraźnego głoszenia Ewangelii — przez przepowiadanie wiary i realizowanie w praktyce sprawiedliwości oraz miłosierdzia — jest tym, co każe Towarzystwu iść na wszystkie peryferie. Jezuita jest sługą radości Ewangelii, zarówno wtedy, kiedy pracuje w sposób «rzemieślniczy», rozmawiając i udzielając ćwiczeń duchownych jednej tylko osobie, pomagając jej spotkać to «wewnętrzne miejsce, z którego czerpie siłę Ducha, który ją prowadzi, wyzwala i odnawia» 10, jak i wtedy, kiedy pracuje w sposób zintegrowany, organizując dzieła formacyjne, miłosierdzia, refleksji, stanowiące instytucjonalny dalszy ciąg tego zwrotnego momentu, w którym następuje przezwyciężenie własnej woli i wkracza do działania Duch. Słusznie twierdził Marcel de Certeau: Ćwiczenia są «wybitną metodą apostolską», ponieważ umożliwiają «powrót do serca, do zasady uległości Duchowi, który budzi odprawiającego ćwiczenia i nakłania do osobistej wierności Bogu» 11.
Zawsze można pójść dalej w pozwalaniu, by nas wzruszył Pan wiszący na krzyżu, On sam oraz On obecny w tak wielu naszych cierpiących braciach — w znacznej większości ludzkości! O. Arrupe mówił, że gdzie jest ból, tam jest Towarzystwo.
Jubileusz Miłosierdzia jest czasem sprzyjającym refleksji nad posługami miłosierdzia. Mówię o nich w liczbie mnogiej, ponieważ miłosierdzie nie jest abstrakcyjnym słowem, ale stylem życia, który nad słowo przedkłada konkretne gesty dotyczące ciała bliźniego i przybierające instytucjonalne formy w dziełach miłosierdzia. Dla nas, odprawiających Ćwiczenia, ta łaska, przez którą Chrystus poleca nam stawać się podobnymi do Ojca (por. Łk 6, 36), zaczyna się w rozmowie miłosierdzia, będącej przedłużeniem rozmowy z Panem ukrzyżowanym z powodu moich grzechów. Całe drugie ćwiczenie jest rozmową przepełnioną uczuciami wstydu, konsternacji, bólu i łzami wdzięczności, wywołanymi przez zobaczenie tego, kim jestem — i umniejszeniem się — oraz kim jest Bóg — i wysławianiem Go — «za to, że darzył mnie życiem aż do tej pory» (ĆD, 61), i kim jest Jezus, wiszący dla mnie na krzyżu. Sposób, w jaki Ignacy przeżywa i formułuje swoje doświadczenie miłosierdzia, przynosi wielki pożytek osobisty i apostolski oraz wymaga przenikliwego i głębokiego doświadczenia rozeznania. Mawiał nasz ojciec do [św. Franciszka] Borgiasza: «Jeżeli chodzi o mnie, przekonuję się, że wcześniej i później cały jestem przeszkodą; odczuwam z tego powodu wielkie zadowolenie i duchową radość w Panu naszym, że nie mogę przypisać sobie żadnej rzeczy, która wydaje się dobra» 12.
Ignacy żyje więc czystym Bożym miłosierdziem nawet w najdrobniejszych sprawach swego życia i osoby. I czuł, że im większą przeszkodę stawiał, z tym większą dobrocią obchodził się z nim Pan: «Tak wielkie było miłosierdzie Pana i tak obfita łagodność i słodycz Jego łaski wobec niego, że im bardziej pragnął on być w ten sposób ukarany, tym łaskawszy był Bóg i tym obficiej obdarzał go skarbami swojej nieskończonej hojności. Stąd mówił, że uważa, iż nie ma na świecie człowieka, w którym te dwie rzeczy, tak jak w nim, spotykałyby się razem; pierwsza — tak bardzo niedomagał wobec Boga, druga — otrzymywał tyle łask i nieustannie z Jego ręki» 13.
Ignacy, opisując swoje doświadczenie miłosierdzia w tych porównaniach — im bardziej zawiniał wobec Pana, tym obficiej Pan obdarzał go swoją łaską — wyzwala ożywiającą moc miłosierdzia, którą my wielokrotnie osłabiamy abstrakcyjnymi sformułowaniami i legalistycznymi warunkami. Pan, który spogląda na nas z miłosierdziem i nas wybiera, posyła nas, by to samo miłosierdzie z całą swą skutecznością dotarło do najbardziej ubogich, odrzuconych i ukrzyżowanych w dzisiejszym świecie, którzy cierpią z powodu niesprawiedliwości i przemocy. Jedynie wtedy, gdy doświadczymy tej uzdrawiającej mocy w naszych najgłębszych ranach, jako osoby i jako ciało [wspólnota], pozbędziemy się lęku przed poddaniem się wzruszeniu w obliczu ogromu cierpienia naszych braci i wyruszymy w drogę, by cierpliwie iść z naszymi ludźmi, ucząc się od nich, w jaki sposób im najlepiej pomagać i służyć (por. KG, 32, d. 4, n.50).
Zawsze można zrobić postęp w czynieniu dobra chętnie, trzymając z Kościołem — jak mówi Ignacy. Typowa dla Towarzystwa jest również posługa rozeznawania sposobu, w jaki działamy. Piotr Faber sformułował to, prosząc o łaskę, by «wszelkie dobro, jakie można zrealizować, pomyśleć lub zorganizować, czynić w dobrym duchu, a nie w złym» 14. Łaska rozeznania, że nie wystarczy myśleć, czynić lub organizować dobro, ale że trzeba czynić je w dobrym duchu, zakorzenia nas w Kościele, w którym Duch działa i rozdziela swoje wielorakie charyzmaty dla wspólnego dobra. Faber mówił, że w wielu sprawach ci, którzy chcieli reformować Kościół, mieli rację, ale Bóg nie chciał go poprawiać ich metodami.
Rzeczą typową dla Towarzystwa jest praca, trzymając z Kościołem. Robienie tego bez utraty pokoju i radości, branie pod uwagę grzechów, jakie widzimy zarówno w sobie jako osobach, jak również w stworzonych przez nas strukturach, zakłada niesienie krzyża, doświadczanie ubóstwa i upokorzeń, i w tym zakresie Ignacy zachęca nas do wyboru między cierpliwym znoszeniem tego lub pragnieniem 15. Tam, gdzie sprzeczność była bardziej oczywista, Ignacy dawał jako przykład skupienie się w sobie, zanim zacznie się mówić lub coś robić, by działać chętnie. Nie czytamy reguł o sentire cum Ecclesia jako precyzyjnych instrukcji na temat kontrowersyjnych punktów (niektóre z nich mogłyby być nieodpowiednie), ale jako przykłady, w których Ignacy wzywał w swoich czasach do «działania przeciwko» duchowi antykościelnemu, biorąc całkowicie i zdecydowanie stronę naszej Matki Kościoła, nie po to, aby usprawiedliwić dyskusyjne stanowisko, lecz by otworzyć przestrzeń, w której Duch będzie mógł działać w swoim czasie.
Posługa chętnego ducha i rozeznania czyni nas ludźmi Kościoła — nie klerykalnymi, ale kościelnymi — ludźmi «dla innych», bez niczego własnego, co oddziela, ale oddających wspólnocie i na służbę wszystko, co mamy.
Nie idziemy ani sami, ani wygodnie, idziemy z «sercem, które nie szuka wygody, nie zamyka się w sobie, lecz które bije w rytmie drogi przemierzanej z całym wiernym ludem Bożym» 16. Idziemy, stając się wszystkim dla wszystkich, by pomóc niektórym.
To ogołocenie sprawia, że Towarzystwo ma i zawsze może mieć twarz, głos i sposób bycia wszystkich narodów, każdej kultury, wchodząc w nie wszystkie, w samo serce każdego narodu, stając się tam Kościołem z każdym z nich, inkulturując Ewangelię i ewangelizując każdą kulturę.
Prośmy Matkę Bożą Dobrej Drogi, w synowskiej rozmowie albo w rozmowie sługi ze swą Panią, aby orędowała za nami przed «Ojcem miłosierdzia i Bogiem wszelkiej pociechy» (2 Kor 1, 3), aby nas zawsze przyłączała na nowo do swego Syna, do Jezusa, który bierze — i nas wzywa, byśmy brali razem z Nim — krzyż świata. Powierzmy Jej «nasz sposób postępowania», aby był kościelny, inkulturowany, ubogi, służebny, wolny od jakiejkolwiek światowej ambicji. Prośmy naszą Matkę, aby prowadziła każdego jezuitę i mu towarzyszyła razem z cząstką wiernego ludu Bożego, do którego został posłany, na tych drogach pociechy, współczucia i rozeznania.
Przypisy:
1. Przemówienie do uczestników 32. Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego, 3 grudnia 1974 r.
2. Homilia podczas Mszy św. inaugurującej 33. Kongregację Generalną Towarzystwa Jezusowego, 2 września 1983 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n. 9/1983, ss. 28-29.
3. Przemówienie do uczestników 35. Kongregacji Generalnej Towarzystwa Jezusowego, 21 lutego 2008 r.: «L'Osservatore Romano», wyd. polskie, n.4/2008, s. 25.
4. Franciszek, homilia w święto Najświętszego Imienia Jezus, kościół Il Gesu, 3 stycznia 2014 r.
5. MNadal V, 364-365.
6. Ignacy Loyola, List 51, Do Franciszka Borgiasza, lipiec 1549 r., 17, n. 9. Por. M. A. Fiorito y A.Swinnen, La Fórmula del Instituto de la Companía de Jesús (introducción y versión castellana), Stromata, julio-diciembre 1977, n. 3/4, 259-260.
7. «Ad profectum animarum in vita et doctrina Christiana», w: Monumenta Ignatiana, Constitutiones T.I (MHSI), Roma 1934, 26 i 376; por. Costituzioni della Compagnia di Gesu annotate dalla CG 34 e Norme complementari, ADP, Roma 1995, 32-33.
8. Por. MF, 50, 69, 111, 114 itd.
9. Por. MNad V, 310.
10. Pierre Favre, Mémorial, Desclée, Paris 1959; por. Introduction de M. de Certeau, s. 74.
11. Tamże, s. 76.
12. Ignacy Loyola, List 26. do Franciszka Borgiasza, koniec 1545 r.
13. P. Ribadeneira, Vida de San Ignacio de Loyola, fundador de la religión de la Companía de Jesús, Barcelona 1863, ss. 532-533.
14. Pierre Favre, Mémorial, dz. cyt., n. 51.
15. Por. Ignacy Loyola, Directorio Autógrafo, 23.
16. Franciszek, homilia w święto Najświętszego Imienia Jezus, kościół Il Gesu, 3 stycznia 2014 r.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (11/2016) and Polish Bishops Conference