Modlitwa wspólnoty

Przemówienie podczas audiencji generalnej 03.09.1969

Od pewnego czasu mówimy o tym, że jeżeli chcemy pozostać chrześcijanami, musimy wzrastać w Chrystusie(1), ożywić w sobie wiarę nadprzyrodzoną, rozpalić w sobie ducha modlitwy i modlić się rzeczywiście.

Oddawać cześć Bogu "w duchu i prawdzie"

My sami jesteśmy przekonani, że cześć oddawana Bogu - jak to Chrystus powiedział - "w duchu i prawdzie"(2), czyli rzeczywiste i skuteczne przebywanie z Bogiem, może czerpać pokarm zarówno z form kultu Bożego ustanowionych i zatwierdzonych przez Kościół hierarchiczny, czyli z liturgii świętej, jak też z pobożności ludowej i prywatnej. Mogą one ukazać - tak jak dawniej - to, co w sercu ludzkim się kryje, mogą człowiekowi podsunąć największe i najpiękniejsze sposoby wyrażenia tego, co myśli. Mogą go równie dobrze wprowadzić na ścieżkę spekulacji duchowych zawartych w "myślach kontemplacyjnych"(3), jak nauczyć sztuki zamieniania na modlitwę jęków, bólu i głosów radości wydawanych przez ludzi A w chwilach, gdy idzie już o sprawy życia i śmierci, mogą podsunąć wargom wyrazy proste a głębokie.

Odczytajmy raz jeszcze myśli Soboru zawarte w Konstytucji o liturgii świętej i starajmy się zrozumieć zarówno to, co w nich jest zgodne z tradycją modlącego się Kościoła, jak to, co w nich jest nowego. Odczytajmy zwłaszcza fragmenty mówiące o tym, jak w liturgii odzwierciedla się i dopełnia tajemnica Kościoła pielgrzymującego w doczesności(4), oraz te, w których Sobór domaga się, byśmy w obrzędzie świętym byli nie tylko widzami, ale uczestnikami, co "odnosi się przede wszystkim do mszy św.".

Wspólna modlitwa Ciała Mistycznego

Dziękujemy Panu widząc, że podjęty i poparty przez Sobór ruch liturgiczny opanował Kościół i ze dociera do świadomości kleru i wiernych. W ten sposób wspólna modlitwa Ciała mistycznego, czyli Kościoła, ogarnia i ożywia lud Boży, staje się świadomą modlitwą wspólnoty, wzmacnia w ludzie Bożym wiarę i łaskę. Budzi się tak nadprzyrodzona wiara, nadzieja na szczęśliwe dotarcie do celu ostatecznego kieruje duchowością kościelną, miłość odzyskuje pierwszeństwo, ożywia i oddziaływuje. Dzieje się to wszystko w wieku tak głuchym na wszelkie głosy ducha, bezbożnym i prawie pogańskim.

Chcemy dodać otuchy tym wszystkim, którzy wkładają zdolności, pracę i serce w dzieło ogromne, by całą społeczność katolicką napełnić nowym i żywym oddechem świadomej modlitwy! Rewizja tekstów liturgicznych i różnych form oddawania czci Bogu domaga się wielkiego wysiłku i pracy od tych, którzy ją przygotowują, wielkiej cierpliwości i pilności od tych, którzy ją przeprowadzają, wielkiej ufności i synowskiej współpracy od tych, którzy powinni się do niej dostosować, zmieniając swoje pobożne przyzwyczajenia i rezygnując z własnych upodobań.

Unikajmy samowoli i braku dyscypliny

Reforma liturgiczna niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa, spośród których szczególnie groźna jest samowola, bo rozbija jedność duchowa społeczności kościelnej, obniża wartość modlitwy i godność obrzędu. Samowolę pozornie usprawiedliwia rozmaitość odmian wprowadzonych do tradycyjnych modlitw wspólnoty. Kościół pozwala na używanie języków narodowych w liturgii, na pewne dostosowanie obrzędów do tradycji miejscowych, na nowe teksty i nowe obrzędy i na rozmaite inne rzeczy dotyczące kultu Bożego. Złe jednak byłoby, gdyby ktoś z tej troski wyprowadził wniosek, że nie ma już ogólnie obowiązującej zasady dotyczącej wspólnej modlitwy Kościoła i że każdy może według własnego uznania urządzać ją lub jej nie urządzać. Nie byłaby to już wielość tam, gdzie to zgodne z prawem, lecz zniekształcenia kaleczące często nie tylko obrzędy, ale i istotę rzeczy (np. w interkomunii z tymi, którzy nie mają ważnych święceń kapłańskich). Ten brak porządku, który tu i ówdzie niestety dostrzegamy, przynosi Kościołowi poważne szkody, przeszkadza bowiem zatwierdzonej i uporządkowanej reformie, wprowadza fałszywe dźwięki do duchowej harmonii koncertu modlitwy Kościoła, podsuwa klerowi i wiernym kryterium religijne subiektywne, wprowadza zamieszanie i osłabia wpływ wychowawczy Kościoła na społeczność. Jest to przykład zły, daleki od miłości bliźniego.

Taką samowolę można usprawiedliwić pragnieniem posiadania obrzędów dostosowanych do własnych upodobań, bardziej sprężystych i odpowiadających warunkom, w jakich znajdują się uczestnicy; niestety nie dba się o to, by to były obrzędy bardziej duchowe. Chcielibyśmy się dopatrzyć w tych roszczeniach dobrej woli, z jaką zawsze liczyli się mądrzy Pasterze. Nasza Kongregacja do spraw kultu Bożego opracowała instrukcję o odprawianiu mszy św. w wyjątkowych okolicznościach, poza budynkami świętymi.

Chcielibyśmy jednak zachęcić ludzi dobrej woli, kapłanów i wiernych, żeby nie pobłażali nieposłusznej zaściankowości, obraża ona bowiem i prawo kanoniczne, i samego ducha kultu katolickiego. Przecież jest to kult wspólnoty, wspólnoty z Bogiem i wspólnoty z braćmi, której pośrednikiem jest zatwierdzony przez biskupa kapłan. Taka zaściankowość prowadzi do powstania "kościółka", może nawet sekty. Zwolennicy takiej sekty odrywają się od sprawowania tego, czego domaga się miłość całości, odcinają się od "układów ustanowionych" (jak to się teraz mówi) w autentycznym Kościele, rzeczywistym i złożonym z ludzi, i łudzą się, że posiadają chrześcijaństwo wolne, całkowicie charyzmatyczne, a w rzeczywistości bezkształtne, zanikające, narażone na to, że "porusza nim każdy wiatr"(5) namiętności, mody, korzyści doczesnych lub polityki.

"Jeden ołtarz tak jak jeden biskup"

Ci, którzy stopniowo i usilnie dążą do tego, by uwolnić się od władzy kościelnej i od wspólnoty z nim, mogą niestety dojść daleko. Nie do katakumb, jak to niektórzy powiedzieli, ale poza Kościół. Mogą doprowadzić do odejścia, spowodować rozdarcie w Kościele, a przez to zgorszenie i ruinę. Nie budują, lecz niszczą. Któż nie pamięta powtarzanych i ciągle rozbrzmiewających słów zachęty św. Ignacego Antiocheńskiego, sławnego męczennika z II wieku: "Jeden tylko ołtarz, jak jeden tylko biskup"(6) i "niczego nie róbcie bez biskupa"(7) itd.? Biskup bowiem jest początkiem i podstawą kościoła lokalnego, podobnie jak papież, jest początkiem i podstawą całego Kościoła(8).

Widać stąd, jaki zachodzi stosunek między Kościołem a modlitwą. Teraz o tym mówić nie będziemy, sądzimy jednak, że łatwo to zrozumieją ci, którzy "uwrażliwieni są na Kościół" i tęsknią za modlitwą żywą i skuteczną. Trzeba, synowie najmilsi, modlić się z Kościołem i przez Kościół.


Przypisy:

1. Ef 4, 15.

2. J 4, 23.

3. Dante, Boska komedia, Raj 21, 117.

4. N. 2.

5. Ef 4, 14.

6. Do Filadelfian 4.

7. Do Traljanów 2, 2.

8. Denz. Sch , nn. 1821 - 1826.



Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.2 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1974, s. 518 - 521.



opr. kkk/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama