Przemówienie podczas audiencji generalnej 13.10.1965
Kochajcie Kościół w tej szczególnej godzinie jego dziejów i jego życia: w godzinie Soboru; Soboru, który jako przedmiot, jako temat zasadniczy swoich dyskusji i swoich dekretów podjął właśnie zagadnienie Kościoła.
W łonie Kościoła dokonało się jakieś przebudzenie, powstał jakiś ferment, niepokój, nadzieja, które poruszają go całego, pozwalają mu pogłębić świadomość, jaką ma on o sobie samym, stawiają mu pytanie co do niego samego i pobudzają go do przemyśleń, do wysiłków, by dać wierze wyraz praktyczny i zewnętrzny, nowy i oryginalny, w poszukiwaniu ścisłej i zgodnej z tekstem autentyczności dla jednych, dostosowania się do życia aktualnego świata dla innych.
Kochajcie Kościół. Tutaj jednak musimy uzupełnić wezwanie Nasze przez pewne spostrzeżenie. Ta gorliwość odnowy winna przede wszystkim utrzymywać się w dynamicznej linii swoich tendencji i swoich celów. Powiedzmy po prostu, że zauważa się dwa odmienne, a niekiedy przeciwne sobie prądy, jeden odśrodkowy, drugi zaś dośrodkowy.
Dla jednego natchnieniem jest przede wszystkim wzgląd na rzeczywistości ziemskie, pragnienie zrozumienia współczesnego świata, wywyższanie jego wartości, służenie jego potrzebom, przyjęcie jego sposobów odczuwania, mówienia, życia, wyprowadzanie z doświadczenia życia teologii ludzkiej i ziemskiej, i dawanie chrześcijaństwu nowych wyrazów, odpowiadających nie tyle właściwym mu tradycjom, ile charakterowi nowoczesnej mentalności. Bardzo to dobrze. Ale, aby dojść do tych wyników, tendencja ta wdaje się często w krytyki, które z ich punktu widzenia są często słuszne w tym, co dotyczy uchybień, zmęczeń, braków i archaizmów świata katolickiego. Nazbyt często krytyka ta staje się systematyczna, jednocześnie radykalna i powierzchowna, nietolerancyjna w stosunku do zwyczajów i praw kościelnych, a w końcu niezdolna do zrozumienia tajemnicy posłuszeństwa i miłości wewnętrznej, jaka łączy i uświęca społeczność kościelną. Krytyka ta wiedzie do subtelnych niekiedy postaw subiektywnych, duchowych czy kulturalnych, które zmierzają do rozproszenia i do wysuszenia wspaniałych sił; brak jej natomiast możliwości i woli pokornego i pozytywnego włączenia ich do tego wysiłku wielkiego, powolnego i skoordynowanego, jakim jest budowanie Kościoła.
Tendencja druga, drugi sposób interesowania się odnową Kościoła, polega nie na odrywaniu się czy oddalaniu od struktur organicznych, konkretnych i jednolitych Kościoła, lecz na przybliżaniu się do nich, na wzmaganiu ich żywotności, to znaczy ich świętości oraz ich zdolności do ożywienia i przybliżenia światu Ewangelii; jest to metoda nieustannej reformy, o której mówi soborowa Konstytucja o Kościele: Kościół odnawia się nieustannie (r. 2, n. 9). Jest to metoda, która wychodzi z rozważania prawd objawionych, od wartości ściśle religijnych, od niewyczerpanej płodności nauki tradycyjnej; karmi się ona radością ustawicznego odkrywania do tego stopnia, że przelewa się spontanicznie i przechodzi w apostolską i misjonarską działalność. Metoda ta znajduje w sobie podwójną zdolność utrzymania się w wolności i czystości od łatwych skażeń ze strony otaczającego nas świata, a jednocześnie zdolna być przy nim, włączać się w jego udręczone życie, jak dobroczynna oliwa, jak zaczyn życia, jak orędzie radości, dobroci, nadziei, która nie tylko, że mu nic złego nie wyrządza, ale umacnia go i daje mu szlachetniejszy, ludzki sens, to znaczy sens religijny i chrześcijański.
Rozumiemy i przyjmujemy wartość tego pierwszego sposobu interesowania się życiem Kościoła, lecz pod warunkiem, że uzupełniają ją i wyprzedzają wartości drugiego sposobu, tego sposobu, dla którego z troską szczególną zastrzegamy miano miłości. Miłujcie Kościół.
Źródło: Paweł VI - Trwajcie Mocni w wierze t.1 - wyd. Apostolstwa Młodych - Kraków 1970
opr. kk/mg