Antoni Patek, tułacz który stał się biznesmenem

Niesłychana kariera najbardziej znanego polskiego zegarmistrza, który nie był... zegarmistrzem

Tak wiele musiał… musiał szybko dorosnąć, musiał zarabiać, musiał emigrować i wszystko to przekuł w spektakularny sukces biznesowy, a osiągnął go w dziedzinie, w której nie miał wykształcenia. Można? Można!

Przedwczesny start

Antoni Norbert Patek (bo o niego chodzi) urodził się 14 czerwca 1812 r. w Piaskach Szlacheckich koło Lublina. Pochodził ze zubożałej szlachty i mając 10 lat wraz z rodzicami i rodzeństwem przeprowadził się do Warszawy. Udało mu się jeszcze sześć lat spędzić w jako takim spokoju, niestety po śmierci ojca zmuszony był zacząć zarabiać na rodzinę. W 1828 r. wstąpił do 1. Pułku Strzelców Konnych Jazdy Augustowskiej. Służba w Armii była zwyczajnym sposobem na zarabianie i robienie kariery.

Wszystko toczyło się bardzo szybko. Brał czynny udział w Powstaniu Listopadowym. Mając zaledwie 20 lat awansował do stopnia podporucznika. Został dwukrotnie ranny, a następnie odznaczony Krzyżem Złotym Orderu Virtuti Militari. Powstanie upadło, więc Antoni, z wieloma innymi, musiał się schronić za granicą.

Chwilowa stabilizacja

Pierwszy okres tułaczki nie jest historycznie jednoznaczny. Był lub nie, na polecenie generała Bema, kierującym punktem etapowym dla powstańców uciekających na zachód. Pewne jest jednak to, że przez Niemcy trafił do francuskiego miasteczka Bourges. Później przeniósł się do Cahors i Amniens, gdzie przez 2 lata pracował jako zecer. Wydawało się, że życie spędzi na francuskiej prowincji, żyjąc rytmem wyznaczanym przez pracę. Jednak polityka znów wkroczyła w losy polskiego emigranta.

Francja, naciskana przez Rosję cofnęła zgodę na osiedlanie się byłych powstańców, oskarżając ich o zamiary rewolucyjne i tak ostatecznie Patek musiał przenieść się do Szwajcarii.

Z nurtem wydarzeń

Z łatwością można sobie wyobrazić sfrustrowanego tułacza myślącego tylko jak przetrwać kolejny dzień. W tym przypadku scenariusz był bardziej kolorowy.

Po przyjeździe do Szwajcarii Antoni Patek zaczął uczęszczać… na lekcje malarstwa! Uczył się u znanego pejzażysty Aleksandra Calame’a . W tym czasie zarabiał handlując winami i likierami. Czy te lekcje były częścią większego planu, który już wtedy mu świtał? Czy może, jak to często bywa, nabyte umiejętności, nawiązane kontakty i kontekst w którym się obracał zrodziły pomysł? Trudno powiedzieć. Znając jednak koleje losu Patka, trzeba przyznać że miał doskonałe wyczucie rynku i niezwykłą wprost otwartość na to, co życie mu podsuwało.

Zamieszkał w Genewie i pod wpływem zaprzyjaźnionej rodziny Moreau zainteresował się zegarmistrzostwem. Odwiedzał genewskie warsztaty i przyglądał się pracy grawerów. Kiedy sam zechciał zająć się zegarkami, musiał uznać swoje braki. Nie był zegarmistrzem, więc oddawał pole fachowcom, skupował od nich mechanizmy i koperty, które następnie ozdabiał wykorzystując własne umiejętności. Z czasem wyszukiwał rzemieślników i artystów - miniaturzystów i emalierów, którym zlecał grawerowanie i emaliowanie zegarków. Interes szybko zaczął przynosić spore pieniądze.

Już na tym etapie można dostrzec zasadniczy styl firmy, która właśnie raczkowała. Patek nie stawiał na masowego i dysponującego ograniczonymi środkami odbiorcę, lecz skupiał się na jakości wyrobów, nawet jeśli to znacząco podnosiło koszty.

Mając 28 lat ożenił się z Francuską, Marią Adelajdą Thomasini, kuzynką wspomnianego genewskiego zegarmistrza Moreau, z którym współpracował. Miał z nią później troje dzieci, pierworodny syn zmarł mając zaledwie kilka miesięcy, kolejne dzieci Leon Mieczysław Wincenty i Maria Jadwiga przyszły na świat dopiero po kilkunastu latach.

Z rozmachem i otwartością

W tym samym czasie (w roku 1839) wszedł w spółkę z innym polskim emigrantem, pochodzenia czeskiego – Franciszkiem Czapkiem. Ten ostatni pracował wcześniej w Warszawie jako zegarmistrz i tak jak Patek miał za sobą udział w powstaniu. Ponoć to dzięki niemu Antoni poznał rodzinę Moreau, a także swoją żonę. Nic więc dziwnego, że właśnie z nim założył pierwszą firmę. Manufaktura nosiła nazwę „Patek, Czapek & Cie”. Firma mieściła się w Genewie przy Quai General Guisan, jednym z najdroższych miejsc miasta.

Do współpracy wspólnicy dobierali kolejnych emigrantów przybywających z Królestwa Polskiego m.in. zegarmistrzów: Władysława Bandurskiego i Wincentego Gostkowskiego.

Ze względu na dużą konkurencję firma specjalizowała się w wykonywaniu zegarków na zlecenie, z dedykowanymi miniaturami i napisami. Zaczynał w środowisku polskich emigrantów, dlatego stawiał na tematykę religijną i patriotyczną, ale otwarty był na każde poważne zlecenie. Patek znalazł niszę, która niebawem miała wynieść go na szczyty.

Łut szczęścia

W 1843 Patek przyjął obywatelstwo szwajcarskie. Rok później podczas prezentacji wyrobów własnej firmy na wystawie w Paryżu, poznał Adriana Philippe’a – konstruktora i zegarmistrza. To on wymyślił mechanizm, który sprawiał, że do nakręcania zegarka nie był już potrzebny kluczyk. Przy użyciu koronki dało się nakręcać mechanizm, a także ustawiać godzinę i datę. Paryska wystawa przyniosła za to Adrianowi Philippe złoty medal i rozgłos.

Patek chciał by firma stała się bardziej innowacyjna. Nie znalazł wsparcia u wspólnika. Czapek był bardziej konserwatywny, na domiar złego, w tym okresie często wyjeżdżał do Czech i Polski, a jego nieobecność w Genewie rodziła konflikty. Tak się złożyło, że w tym czasie wygasła ich dotychczasowa umowa. Wyraźnie też zaczęli się różnić w swojej diagnozie rynku, dlatego po sześciu latach rozstali się ostatecznie.

15 maja 1845 roku do życia powołano nową spółkę należącą do trzech wspólników: Patka, Philippe’a jako dyrektora technicznego i prawnika Wincentego Gostkowskiego. Sześć lat później firma przyjęła nazwę „Patek Philippe & Cie”. Rozpoczęto seryjną produkcję zegarków kieszonkowych, a potem także naręcznych.

Królewscy klienci

Patek i Philippe doskonale się uzupełniali, zegarki miały być nowoczesne, piękne i oryginalne. Mimo dobrego planu i rosnącego powodzenia potrzebowali jeszcze łutu szczęścia. I stało się. Podczas Wystawy Światowej w Londynie jeden z zegarków firmy zakupił dwór królewski dla Królowej Wiktorii. Nie dowiemy się raczej czy produkt był celowany, ale z całą pewnością zrobił wrażenie. Był to zegarek-broszka na długim łańcuszku w błękitnej kopercie z diamentowym motywem kwiatowym. Zegarek nosił numer 4536. (Wystawa zegarków „The Art Of Watches”- Nowy Jork, lipiec 2017) Po nim, jak lawina, posypały się zamówienia od głów koronowanych.

Trudno byłoby wymienić wszystkie nagrody, które w tym czasie zdobyła firma. Półtora roku po wystawie „Patek Philippe & Cie” stał się ulubioną marką bogaczy. Kto był w stanie zapłacić, kupował zegarek jedyny w swoim rodzaju.

Antoni Patek ruszył w światowe tournée by promować produkty i nawiązywać kontakty handlowe. Podróżował kolejno: w roku 1847 do Anglii, w 1854 do Stanów Zjednoczonych i w 1858 do Rosji. Wyjazdy owocowały kolejnymi zamówieniami.

Firma powołuje się na zasady założyciela do dziś, ideą jest produkcja zegarków na najwyższym światowym poziomie, utrzymując przewagę techniczną nad konkurencją. Antoni Patek wytrwał w tych zasadach aż do śmierci 1 marca 1877 roku.


Emigrant z korzeniami

Mimo wielkiego sukcesu biznesowego Patek nigdy nie zerwał kontaktów z ojczyzną. Wspierał działania ruchów niepodległościowych, troszczył się o uchodźców po Powstaniu Styczniowym. Był jednym z inicjatorów, a później także skarbnikiem polskiej instytucji charytatywnej „Skarbuna Polska”, z siedzibą w Genewie. Był zaangażowany w założenie Czytelni i Biblioteki Polskiej w Genewie. Był członkiem Towarzystwa Demokratycznego Polskiego i Towarzystwa Wychowania Narodowego. Był także zaangażowanym katolikiem, związanym ze Zgromadzeniem Zmartwychwstania Pana Naszego Jezusa Chrystusa założonym przez Bogdana Jańskiego w Paryżu. Za to zaangażowanie otrzymał od Piusa IX tytuł hrabiowski. Został także hrabią Republiki San Marino.

Po śmierci Patka firma kilkukrotnie zmieniała właścicieli, ale nigdy już nie zmieniła nazwy, która stała się marką samą w sobie.

Precyzja, prestiż i rekord świata

Zegarki Patka nosili papieże Pius IX i Pius XII, egipski książę Hussein Kamal, król Włoch Wiktor Emanuel III, car Mikołaj II, arcyksiążę Rudolf Habsburg, Josipa Broz Tito, Józef Stalin, Michaił Gorbaczow, a także Maria Skłodowska Curie, Albert Einstein, Artur Rubinstein, Ryszard Wagner, Rudyard Kipling, Lew Tołstoj, Walt Disney, Pablo Picasso, Federico Fellini i już zupełnie współcześnie Sophia Loren, Elton John, Claudia Schiffer. Imponujące.

W listopadzie 2001 w Genewie powstało Muzeum firmy Patek Philippe gdzie można obejrzeć kolekcję zegarków tej nietuzinkowej firmy.

Cenowy rekord świata także należy do zegarka firmy Patek Philippe i został ustanowiony w roku 2014, a wynosił (bagatela) 24 mln dolarów! Ten konkretny egzemplarz został stworzony na zamówienie bankiera Henry’ego Gravesa , zegarek pokazuje m.in. mapę nieba nad Nowym Jorkiem

i ponoć według zamówienia ma najbardziej skomplikowany mechanizm na świecie.


Niezbywalne zasady

Kiedy spojrzeć na losy Antoniego Patka można dostrzec pewien schemat. Patek utrzymywał trwałe więzi (rodzina, znajomi, Polonia), był wierny temu w co wierzył i otwarty na to, na co nie miał wpływu. Stworzył imperium dbając o jakość i pozostając wierny zasadom. Nie zapominał też o tych, którym wiodło się gorzej.


Popuścić wodze fantazji...

Gdyby wyobrazić sobie tę nietuzinkową postać współcześnie, to przecież jasnym staje się, że korzystałby z możliwości, które daje Sieć Otwartych Innowacji, prowadzona przez Agencję Rozwoju Przemysłu S.A. Projekt zapewnia dofinansowanie zakupu innowacyjnych rozwiązań, których dawcami mogą być podmioty z całego świata. Sieć Otwartych Innowacji to projekt unijny dedykowany budowaniu kultury otwartych innowacji, kreuje i wspiera transakcje transferu technologii do mikro, małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce. W ramach projektu istnieje możliwość refinansowania zakupu własności niematerialnej i prawnej w postaci patentów, licencji, know-how oraz wzorów użytkowych. Nawiązaniem do historii Patka jest grantobiorca projektu - Pan Jerzy Malicki z firmy Profilex, który zakupił unikatową technologię odlewania wyrobów precyzyjnych z platyny, która w tym kontekście stanowi największe wyzwanie wśród metali szlachetnych. Inwestycja pozwoli Panu Malickiemu na dynamiczny rozwój firmy, która w przyszłym roku obchodzi 30-lecie istnienia i dalej się rozwija, korzystając z zauważalnego wzrostu zapotrzebowania rynku na wyroby platynowe.

Z wyobraźnią Patka i takim wsparciem, rozmach firmy, już na starcie mógłby być ogromny!

Artykuł sponsorowany
przez Agencję Rozwoju Przemysłu
Partnera Portalu OPOKA w ramach umowy.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama