Przeciwnicy obrony życia ponieśli klęskę: Zgromadzenie Parlamentarne RE przyjęło rezolucję zapewniającą wolność sumienia środowiskom medycznym
Nagła klęska przeciwników obrony życia. 7 października 2010 r. Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zamiast proponowanej rezolucji przeciwnej obronie życia, przedstawionej przez brytyjską socjalistkę, przyjęło rezolucję zapewniającą wolność sumienia środowiskom medycznym zajmującym się kobietami
Lidia Dudkiewicz: — W czasie obrad Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, które było ostatnim spotkaniem w bieżącym roku, pojawiła się groźba, że przyjmie ono rezolucję godzącą w wolność sumienia środowisk medycznych obejmujących swoją opieką kobiety. Co rezolucja zapowiadała?
PROF. Ryszard Bender: — Nazwa rezolucji, pełna hipokryzji, brzmiała: „Dostęp kobiet do zgodnej z prawem opieki medycznej: problem nieuregulowanego używania klauzuli sumienia”.
— I tę rezolucję, zapowiadającą uregulowanie przez ograniczenie klauzuli sumienia, miało uchwalić Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy. Jakie to grono?
— Łącznie w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy zasiada 318 reprezentantów i tyluż ich zastępców z parlamentów 47 krajów Europy i Azji, m.in. z Rosji, z państw wywodzących się z byłego Związku Sowieckiego, jak Ukraina, z krajów bałtyckich, ale również z Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji.
— Jak liczna jest delegacja polska?
— Corocznie w czterech pięciodniowych sesjach Zgromadzenia Parlamentarnego bierze udział 12 polskich reprezentantów: 9 z Sejmu, 3 z Senatu oraz ich zastępcy. Najliczniej reprezentowani są posłowie i senatorowie z największych klubów parlamentarnych, czyli Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Swoich delegatów mają również przedstawiciele PSL, a także lewicy, z SLD włącznie. Delegacji polskiej przewodniczy poseł Dariusz Lipiński z PO.
— W jakich klubach politycznych grupują się w Strasburgu polscy delegaci?
— Przynależymy do 3 spośród 5 tzw. grup politycznych. Najliczniejszą grupę — obejmującą 214 osób, ponad połowę Zgromadzenia Parlamentarnego — stanowi Grupa Europejskiej Partii Ludowej (EPP/CD) o tradycji związanej z chrześcijańską demokracją. W skład tej grupy wchodzą polscy posłowie i senatorowie z PO i PSL. Grupa Socjalistyczna (SOC) skupia z Polski przedstawicieli lewicy z SLD włącznie. Grupy politycznej o nazwie Alians Liberałów i Demokratów Europy (ADLE) nie wybrał w tej kadencji żaden z Polaków. Posłowie i senatorowie PiS dołączyli do Grupy Europejskich Demokratów (EDG) o tradycji konserwatywnej. Nikt z polskich parlamentarzystów, nawet byłych członków PZPR, nie wszedł do grupy Europejskiej Zjednoczonej Lewicy (UEL) o tradycji komunistycznej.
— Ilu polskich delegatów uczestniczyło w obradach ostatniej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego i jakie zajęli stanowisko w sprawie rezolucji dotyczącej ograniczenia wolności sumienia?
— W obradach czwartej części 35. sesji zwyczajnej 2010 r. brało udział 17 osób: 11 reprezentantów Sejmu i Senatu i 6 zastępców z wszystkich klubów parlamentarnych. Część z nich wcześniej powróciła do kraju, stąd nie wszyscy uczestniczyli w wieczornym posiedzeniu w przedostatnim dniu obrad, tj. w czwartek 7 października br. Za wersją rezolucji przeciwnej obronie życia w każdej sytuacji, przedstawioną przez Christine McCafferty — socjalistkę z Wielkiej Brytanii, opowiedzieli się przedstawiciele lewicy zasiadający w Strasburgu w Grupie Socjalistycznej. Wszyscy pozostali głosowali za poprawkami zmieniającymi rezolucję, dającymi prawo do sprzeciwu wobec wszelkich ograniczeń wolności sumienia.
— Rezolucję, o której mówimy, przygotowywały specjalistyczne komisje Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, a nie lewicowe grupy polityczne...
— Tak, omawianą rezolucję opracowano w Komisji Społecznej, Zdrowia i Spraw Rodziny. Przyjęła ona projekt zawarty w raporcie opracowanym przez socjalistkę brytyjską, wspomnianą wcześniej Christine McCafferty. Współdziałała z nią aktywnie w komisji, jak też w czasie obrad plenarnych Zgromadzenia Parlamentarnego, Ingrida Circene, Łotyszka z chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej, co zastanawia. W lewicowości swoich poglądów poszła ona tak daleko, że żądała, by lekarze niepodzielający jej wizji pełnego dostępu kobiet do aborcji, którzy powołują się na sprzeciw sumienia, nie specjalizowali się w ginekologii. Widzimy, że i tak skrajne poglądy są współcześnie dopuszczalne w europejskiej chadecji. Na szczęście to wyjątki, uwłaczające jednak tradycji chrześcijańskiej demokracji i nauce Kościoła.
W Strasburgu zdecydowana większość grupy politycznej Europejskiej Partii Ludowej (EPP/CD) nie poparła swej członkini Ingridy Circene. Grupa Europejskiej Partii Ludowej przygotowała większość poprawek zmieniających istotę rezolucji Christine McCafferty i poparła je w głosowaniu. Najaktywniejszy w tym działaniu był przewodniczący tej grupy Luca Volontè z Włoch oraz jego zastępca z Polski — poseł PO Dariusz Lipiński.
— Zwolennikom nieprzyjmowania przez Zgromadzenie Parlamentarne ograniczeń wolności sumienia zwycięstwo nie przyszło łatwo...
— Osiągnięto je z trudem. Wpływowe osoby, znaczące w Zgromadzeniu Parlamentarnym, sprawiły, że debatę i głosowania nad raportem Christine McCafferty oraz poprawkami przewidziano w przedostatnim dniu obrad — jak już mówiliśmy — 7 października, wieczorem, gdy wielu delegatów opuściło Strasburg, a posiedzenie miało trwać do godziny 20. Stąd większość z nas była przekonana, że do końca wieczornych obrad pozostaną najliczniej liberałowie, socjaliści i komuniści i oni przeforsują raport oraz rezolucję Christine McCafferty jako stanowisko Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Takie opinie docierały do nas również z kraju. Arcyfeministka z Polski — Wanda Nowicka szerzyła je w Strasburgu, przemierzając korytarze budynku Rady Europy, gdyż ani w posiedzeniach komisji, ani w obradach Zgromadzenia Parlamentarnego nie mogła uczestniczyć. Media europejskie również przewidywały uchwalenie rezolucji ograniczającej wolność sumienia.
— Tak się jednak nie stało...
— Nie sposób było przewidzieć wszystkiego, co niebawem nastąpiło. Musieliśmy się asekurować. Porozumiałem się z przewodniczącym polskiej delegacji — posłem Dariuszem Lipińskim, a on ze swym przewodniczącym z Europejskiej Partii Ludowej — Lucą Volontè. Postanowiliśmy, że ja już na początku debaty zgłoszę wniosek o odesłanie raportu Christine McCafferty do Komisji Społecznej, Zdrowia i Spraw Rodziny w celu ponownego rozpatrzenia. Uczyniłem to, uzasadniając, że pora jest późna, sala obrad prawie pusta i około 100 zgłoszonych poprawek, co czyni rezolucję mało czytelną. Przekonywałem, że w komisji można będzie nadać jej bardziej jednolity charakter.
Liczyliśmy, że po odesłaniu raportu do wspomnianej komisji nastąpi przerwa w posiedzeniu i do kwestii tej powrócimy dopiero w styczniu 2011 r., w czasie kolejnej sesji Zgromadzenia Parlamentarnego. Wówczas nie byłoby już jako referenta Christine McCafferty, która w ostatnich wyborach nie uzyskała mandatu. Przewodniczący tej części posiedzenia zarządził głosowanie, poparło mnie 50 osób, przeciw było 51. Zabrakło 1 głosu, gdyż nie uczestniczyło w głosowaniu kilku delegatów z PiS i PO. Z lewicy nieobecny był poseł Tadeusz Iwiński, ale za niego, jako zastępca, głosował poseł Marek Wikiński; oczywiście, był przeciwny mojemu wnioskowi. Fakt, że wniosek o odesłanie raportu do ponownego rozpatrzenia przez komisję nie przeszedł tylko 1 głosem, dodał nam optymizmu, przekonania, że nasze poprawki uda się przeforsować. Głosowania trwały nadal, mimo braku quorum. Zażądałem jego sprawdzenia, okazało się to nieosiągalne, gdyż wniosek taki, zgodnie z regulaminem, musi poprzeć 1/6 reprezentantów obecnych w sali, przynajmniej z 5 narodowych delegacji.
— W zaistniałej sytuacji, mimo braku quorum, uchwalono jednak blisko 100 poprawek?
— Tak, regulaminowo głosowania były ważne, nasze poprawki, uwzględniające prawo do sprzeciwu sumienia w wypadku aborcji czy eutanazji — poza jedną, łącznie 90 — uchwalone zostały znaczną większością głosów. Przeszła nawet — przy 60 głosach popierających, 45 przeciwnych i 5 wstrzymujących się — poprawka nr 79. Zmieniała ona nazwę rezolucji, która brzmiała odtąd: „Prawo do klauzuli sumienia w ramach legalnej opieki medycznej”.
— Poprawki zmieniające korzystnie rezolucję, także w tytule, przyjęto. A co się stało z rekomendacją, która przekazuje realizację rezolucji, wdrożenie jej w krajach członkowskich, Radzie Ministrów Rady Europy? Uczestniczą w niej przedstawiciele państw członkowskich?
— W tej kwestii zarysowały się wśród nas różnice. Większość obrońców klauzuli wolności sumienia — w tym parlamentarzyści polscy z PO, ale i niektórzy z pozostałych klubów — była zdania, że skoro rezolucja w następstwie przyjętych poprawek zawiera już treść właściwą, należy przyjąć też tzw. rekomendację, aby Rada Ministrów Rady Europy mogła ją przekazać państwom członkowskim do wprowadzenia w życie. Spośród delegatów PiS ja wraz z posłem Andrzejem Ćwierzem byliśmy za odrzuceniem rekomendacji i tak obaj głosowaliśmy. Uważaliśmy, że Rada Ministrów, gdy przez rekomendację otrzyma zmienioną rezolucję do przekazania państwom członkowskim, może ją w różny sposób interpretować, co byłoby niebezpieczne. Delegaci z PO byli za poparciem rekomendacji. Spośród nich wstrzymał się od głosu senator Piotr Wach. Rekomendacja mimo wszystko przepadła, gdyż do jej uchwalenia regulamin wymagał 2/3 głosów reprezentantów obecnych w sali obrad, spośród 5 delegacji narodowych. Za rekomendacją głosowało 51 osób, przeciwnych było 56, a 3 się wstrzymały.
— Jaki status otrzymała rezolucja, o której mówimy, zgłoszona przez Christine McCafferty w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy?
— Żadnego. Najzwyczajniej nie istnieje. Jej treść, tytuł i poprawki całkowicie ją zmieniły. Zawiera ona teraz, zamiast proponowanego ograniczenia klauzuli sumienia, prawo środowisk medycznych do sprzeciwu dla zgodnych z prawem wymogów opieki medycznej sprzecznej z ich sumieniem. Tylko że ta zmieniona wersja nie została rekomendowana Radzie Ministrów ze względu na wymienione wyżej obawy.
— Należy więc rozumieć, że Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy odrzuciło rezolucję: „Dostęp kobiet do zgodnej z prawem opieki medycznej: problem nieuregulowanego korzystania ze sprzeciwu sumienia”, przedstawioną przez Christine McCafferty?
— Tak sprawa wygląda. Po raz pierwszy w dziejach Rady Europy, a przynajmniej po raz pierwszy od 1992 r., gdy w obradach Zgromadzenia Parlamentarnego uczestniczą Polacy, poprawność polityczna przegrała. Liberalny, lewicowy akt prawny Rady Europy w głosowaniu upadł. Fakt, że nowej wersji rezolucji wynikającej z przyjętych poprawek nie przekazano w rekomendacji Radzie Ministrów Rady Europy sprawia, że sprawa „uregulowania” używania klauzuli sumienia nie może być nadal rozpatrywana — znika z oficjalnego porządku debat Zgromadzenia Parlamentarnego, przynajmniej na wiele lat.
— Jaka była reakcja kręgów liberalno-socjalistyczno-komunistycznych na ewidentną ich klęskę, związaną z nieprzyjęciem rezolucji Christine McCafferty?
— Sama autorka proponowanej rezolucji doznała wręcz szoku. Nie mogła ukryć bezradności, żalu, przerażenia, wściekłości. Zdesperowana, krzykiem wyrażała swój sprzeciw, który nie przyniósł efektu. Wtórowali jej koledzy o tych samych lewicowych poglądach, w szczególności skrajny liberał Michale Hancock z Wielkiej Brytanii oraz parlamentarzyści związani z Grupą Zjednoczonej Europejskiej Lewicy o komunistycznej, marksistowskiej tradycji.
— Media donosiły, że Christine McCafferty stwierdziła w Zgromadzeniu Parlamentarnym, iż dzień 7 października 2010 r. stał się dla Europy i świata dniem hańby.
— Rzeczywiście, wykrzyczała te słowa. Większość obradujących była jednak odmiennego zdania. Uważaliśmy i uważamy, że dzień ten był dniem zwycięstwa prawdy nad kłamstwem, że wygrała wolność sumienia. Stwierdziłem publicznie, że 7 października 2010 r. stał się dniem przełomu i być może Europa obecnie zacznie wracać do swych korzeni — chrześcijańskich korzeni.
opr. mg/mg