"Quo vadis, Europo" - pytanie wciąż otwarte

Dyskusja nad kształtem Europy w ramach IV Zjazdu Gnieźnieńskiego

IV Zjazd Gnieźnieński odbył się po hasłem "Quo vadis, Europo?". Liczni przedstawiciele ruchów i stowarzyszeń katolickich wespół z zaproszonymi gośćmi z kraju i zagranicy starali się zrozumieć, czym dla nich będzie zjednoczona Europa. Uczestnicy zjazdu, mimo że nie bez zastrzeżeń, w większości opowiedzieli się za wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Nie znaleźli jednak kompletnej odpowiedzi na przyświecające im pytanie. Można to przyjąć za dobra monetę, bo to oznacza, że przyszłość Europy nie jest jeszcze przesądzona.

Podczas homilii wygłoszonej na Mszy św. wieńczącej pierwszy dzień zjazdu Prymas Polski Józef Glemp mówił, że refleksja ludzi wiary nad przyszłością Europy jest uzasadniona, bo w przeszłości był to kontynent wielu cierpień i wojen. Podkreślał jednak, że "Ludzie wiary chcieliby, aby Bóg pokazał nam cel Europy, pokazał nam drogę ku godności człowieka, ku pokojowi, ku dobru". Rozważając dalej najważniejsze pytanie zjazdu "Quo vadis, Europo?", Prymas wskazywał drogę tej refleksji, która powinna polegać na "odkryciu woli Boga i zawierzeniu Mu".

- Musimy patrzeć w przyszłość z pokorą, bez lęku, z odwagą płynącą wiary. Jeśli Bóg posyła nas do ludzi mniej wierzących, słabych, potrzebujących, to powinniśmy wypełnić Jego wolę. Idźmy więc z ufności drogą, którą wskazuje nam sam Bóg - mówił pasterz w homilii.

Europa ducha

Znacznie wcześniej, tego samego dnia na sali pełnej delegatów zjazdu, Prymas chyba bardziej w roli Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski przypominał, że Unię często porównuje się do klubu, do którego można zostać zaproszonym na podstawie kryteriów ekonomicznych i politycznych, podczas gdy kwestie religijne spycha się na dalszy plan, ale te i tak powracają, bo wiara ma swoje konsekwencje w życiu społecznym. Zdaniem Prymasa, zjednoczenie powinno polegać na dwóch odrębnych procesach - ekonomicznym na płaszczyźnie Unii Europejskiej i integracji duchowej na płaszczyźnie Europy. Józef Glemp dał też wyraz swojemu przekonaniu, że religie, a zwłaszcza Kościoły nie są wygodne dla rozbudowanej administracji unijnej, ale to właśnie one są gwarantem podstawowych zasad - prawa do życia, małżeństwa zgodnego z prawami natury, rodziny jako wspólnoty pielęgnującej miłość i wychowującej obywateli.

O tym, że przyłączenie do Europy to nie tylko majówka, a Europa to nie raj, abp Józef Życiński przekonywał słuchaczy, odwołując się do Ewangelii. Przywołując postać św. Pawła, wołał, że trzeba z odwagą wędrować do "współczesnych Koryntów".

- Święty Paweł był pierwszym apostołem, który z galilejskiej wioski wyszedł do Europy. Wierzył, że dzięki Chrystusowej łasce jest w stanie przemienić kulturę grecką i rzymską - mówił arcybiskup.

W opinii abp. Życińskiego, zamiast bać się Europy, trzeba za św. Pawłem powtórzyć, że "nic nas nie odłączy od Boga". Metropolita lubelski swoje stanowisko w kwestii integracji z Unią Europejską precyzuje bardzo dobitnie - alternatywą dla integracji jest ucieczka w iluzję.

Europa wczoraj i dziś

Profesor Jerzy Kłoczowski, historyk katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego stwierdził, że Europa w poszukiwaniach swojej tożsamości powinna nawiązać do czasów średniowiecza, kiedy elementem jednoczącym narody europejskie było chrześcijaństwo. Zdaniem profesora, ta jedność została zachwiana w XVIII wieku, kiedy państwo i racja stanu stały się elementami nadrzędnymi w miejsce papiestwa, a jej zniszczenia dopełnił bratobójczy wiek wojen, u podłoża których często leżały agresywne nacjonalizmy. Historyk przestrzegał tym samym zwolenników głoszących hasła w rodzaju "Polska dla Polaków" i bronił tezy, że Polska powinna włączyć się w budowanie wspólnej Europy, a nie redukować się do roli getta.

Biskup Josef Homayer, przewodniczący Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) za najważniejsze elementy Wspólnoty Europejskiej uznał chrześcijańską koncepcję godności ludzkiej, wolności i historyczności naszego kontynentu. Nie ukrywał, że obecnie Europę łączy głównie ekonomia, bezpieczeństwo socjalne i zewnętrzne.

- Jednak procesy zachodzące na świecie i w Europie pokazują, że nie są to elementy wystarczające do jedności - mówił.

Mamy problemy

Biskup Homeyer podzielił się z uczestnikami zjazdu swoją wiedzą na temat procesów zachodzących na Zachodzie. Jego zdaniem, największe wyzwania to globalizacja, migracja, zanik solidarności społecznej i osłabienie autorytetu instytucji międzynarodowych.

- Prymat wolnego rynku powoduje, że robotnicy niemieccy walczą o zamówienia z robotnikami japońskimi. Powoduje to zanik solidarności - mówił bp Homayer. Innym alarmującym zjawiskiem jest kryzys demograficzny w Niemczech - skutek rozkładu więzi rodzinnych.

Mówiąc o wspólnocie, przywołał badania społeczne dowodzące, że obecnie Niemcy nadal czują się Niemcami, a Duńczycy Duńczykami, lecz nie Europejczykami. Według niego dzieje się tak dlatego, że dwie wojny światowe zniszczyły poczucie tożsamości europejskiej, że obecnie jest ono bardzo niewielkie, a wręcz nie istnieje.

Jego zdaniem, odbudowa tej tożsamości jest największym wyzwaniem ludzi kształtujących nowe oblicze Europy. Ideę tę sformułował Jan Paweł II mówiący o europeizacji Europy, czyli o odkryciu prawdziwych korzeni naszego kontynentu.

Biskup wymienił trzy elementy tej tożsamości. Najważniejszy z nich to godność osoby ludzkiej wynikająca z faktu, że jest ona dana przez Boga. Z takiej humanistycznej koncepcji godności wynika np. prawo do ochrony życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci czy sprzeciw wobec eutanazji. Drugim elementem tożsamości europejskiej jest wolność.

- Chrześcijańska koncepcja wolności bazuje na prawdzie o Bogu, natomiast europejska skłania się ku koncepcji indywidualistycznej, jako reakcji na próby kolektywizacji wolności. Kościół jest daleki od jakiejś kolektywizacji, ale uważa, że trzeba przypomnieć Europie wspólnotową koncepcję wolności - wyjaśnia bp Homayer.

Wreszcie trzeci element owej kontynentalnej wspólnoty to stosunek do naszej historyczności, która najlepiej wyraża stwierdzenia św. Tomasza: "wiara odwołuje się do rozumu". Biskup rozwinął tę myśl, wyjaśniając, że Kościół nie odrzuca idei oświeceniowych, docenia wartość rozumu, ale zastrzega, że nie można opierać się tylko na nim, wykluczając wiarę. Przyznaje jednak, że z drugiej strony rezygnacja z rozumu prowadziła do tworzenia mitów narodowych i fałszowania historii.

- Gdybyśmy mieli jasno określoną wspólną europejską tożsamość, to nie dochodziłoby do rozbieżności w sprawie Iraku czy irytujących zachowań niektórych przywódców państw Piętnastki wobec nowych członków - mówił bp Homeyer.

Dechrystianizacja prawa

Sprawa wartości leżących u podłoża wspólnej Europy budziła najgorętsze dyskusje wśród uczestników IV Zjazdu Gnieźnieńskiego.

- Nie możemy ograniczać swej opozycji wobec UE do obaw i leków. Jako chrześcijanie, mamy obowiązek kształtowania instytucji publicznych w duchu Ewangelii. Ponadto musimy w debacie europejskiej mówić prawdę. Na przykład o tym, że dechrystianizacja prawa Unii to fakt, czego dowodem jest zrównanie homoseksualizmu z życiem rodzinnym w Traktacie Amsterdamskim - mówił Marek Jurek, poseł PiS.

Zdanie posła Jurka podzielali, bardzo aktywni w czasie zjazdu, przedstawiciele polskich ruchów obrony życia. Paweł Wosicki, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia przedstawił dwa postulaty skierowane do naszego rządu i parlamentu. Pierwszy dotyczył dołączenia do traktatu akcesyjnego deklaracji w sprawie ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci i prawa rodziny jako związku kobiety i mężczyzny. Drugi - wycofania się Parlamentu Europejskiego ze wspomnianej rezolucji z 3 lipca 2002 roku. Na konferencji prasowej, na której dyskutowano deklarację w sprawie moralności, obrońcy życia zagrozili, że bez dwustronnej deklaracji rządowej w tej sprawie, będą nawoływać do głosowania przeciwko Unii.

Poseł Józef Oleksy, członek Konwentu Europejskiego bagatelizował fakt uchwalenia rezolucji, nazywając to nadużyciem ze strony niektórych frakcji w parlamencie UE.

Podkreślił, że takie deklaracje nie mają absolutnie obowiązującej mocy w Polsce, czyli że nie są w żaden sposób nadrzędne wobec prawa polskiego.

Polscy członkowie Konwentu Europejskiego proponują umieszczenie w preambule odwołania do Boga w wersji z polskiej Konstytucji. Oficjalne poparcie dla tej propozycji uchwalił już parlament Słowacji i rząd Włoch. Zdaniem posła Oleksego, to właśnie z inspiracji polskiej delegacji prace Konwentu nad Konstytucją UE, uprzednio zdominowane przez ekonomię, poszerzyły się o znaczny udział aksjologii.

Utrata suwerenności

Profesor Zbigniew Najder, były dyrektor sekcji polskiej radia Wolna Europa, nie zgadza się z tezą, że wstąpienie do Unii oznacza dla Polski utratę suwerenności. Jego zdaniem, tożsamość polska jest częścią tożsamości europejskiej.

- Nie ma kultury europejskiej poza kulturami narodów Europy, a kultura europejska istnieje tylko poprzez kultury poszczególnych narodów, podobnie jak nie ma języka europejskiego, są tylko języki wspólnej europejskiej rodziny - mówił. Podkreślał także, że Europa i UE są oparte na różnorodności kulturowej, a instytucje UE, której na tej różnorodności zależy, starają się ją wspierać.

Artur Zawisza, poseł Prawa i Sprawiedliwości, ludzi całkiem na "nie" i zupełnie na "tak", czyli "eurofobów" i "eurofili" określił jako jednostki skrajne, nadwrażliwe. Dostrzegając zarówno szanse, jak i zagrożenia, wskazał na możliwość uczestnictwa w "imperium europeum", które tworzy się na naszych oczach. Zdaniem posła PiS, da to Polsce udział w procesie decyzyjnym w polityce światowej.

Dyskutujący nad tożsamością narodową Polski w Europie doszli do wniosku, że zależy ona głównie od aktywności Polaków.

- Jeżeli nasza tożsamość się rozmyje, to z naszej winy - mówił Maciej Płażyński, przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

Bruksela to nie Moskwa

W Gnieźnie gościł także szef chadeków w Parlamencie Europejskim Hans-Gert Pottering. Jego wystąpienie było głównie przeczącą odpowiedzią na porównywania Unii do Związku Radzieckiego. Jego zdaniem, tym, co różni Unię od sowieckiego imperium, jest zasada wspólnotowa, która oznacza współpracę krajów członkowskich z poszanowaniem ich odrębności.

- To niezbędne, aby Unia nie stała się tylko wspólnotą międzyrządową, a zarazem nie była rządzona tylko przez trzy lub cztery państwa - mówił przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej. Pottering zapewnił także, że w działalności chrześcijańskich demokratów w Europie również za bardzo ważne uchodzą ochrona życia ludzkiego, wskazywanie na granice, których medycyna nie powinna przekraczać i ochrona ludzi na wszystkich etapach życia.

- Chcielibyśmy się nazwać Europą wartości, a będzie to możliwe, kiedy będziemy solidarni z relatywnie biedniejszymi krajami Europy Centralnej - mówił.

W Gnieźnie przemawiał również Viktor Orban, były premier Węgier, współzałożyciel i lider prawicowego ruchu FIDESZ.

- Chrześcijański polityk powinien wyżej stawiać prawdę niż sukces wyborczy. Prawda jest poza dyskusją, ale nie zawsze jest ona popierana przez większość - mówił węgierski polityk.

Viktor Orban wyraził też zdecydowany sprzeciw wobec relatywizmu, a jako antidotum przedstawił chrześcijaństwo.

- Przyszłość naszych dzieci zależy do tego, czy będziemy w stanie utrzymywać te wartości i pewne formy politycznej ekspresji, czy też nasi oponenci będą wspólnie przedstawiać chrześcijaństwo jako świat zacofany, obcy, nacjonalistyczny, klerykalny i przeciwstawny współczesnym osiągnięciom - kończył Orban.

Podczas dyskusji o moralności w polityce uczestnicy zjazdu ocenili też stan polskiej sceny politycznej jako fatalny. Zgodzili się, że jest to w dalszym ciągu skutek zaszłości PRL-u i braku jego rozliczenia oraz miernego poziomu polskich elit politycznych. Nadziei upatrywali w wychowaniu nowych elit lub w wejściu do Unii.

- Przyjęte tam standardy dadzą nam możliwość odrodzenia moralnego w życiu społecznym. Silne państwo może obronić społeczeństwo przed słabościami jednostek, tak bardzo widocznymi w naszej klasie politycznej - stwierdził poseł Bronisław Komorowski.

Z Bogiem czy bez Boga

Przed gmachem liceum, w którym debatowali uczestnicy zjazdu, pikietowała w piątek dziewięcioosobowa grupa przeciwników wejścia do Unii Europejskiej. Na trzymanych przez nich transparentach można było przeczytać m.in.: "Święty Andrzeju Bobolo, Patronie Polski, przed masońską Unią Europejską obroń nas!", "Jeśli nie ma w Unii miejsca dla Boga, nie ma tam również miejsca dla Polaków".

Arcybiskup Muszyński, który zastrzegał, że zna i rozumie charakter tych obaw, w odpowiedzi wielokrotnie przywoływał przesłanie Jana Pawła II do Polaków - "Nie lękajcie się". Przypomniał także, że Ojciec Święty podczas swojej ostatniej wizyty w Ojczyźnie zachęcał: "Przestańcie się lękać". Zdaniem metropolity gnieźnieńskiego Jan Paweł II stara się w ten sposób namówić Polaków do odróżnienia prawdziwych zagrożeń od pozornych, bo jedynie wtedy będziemy mogli udźwignąć ciężar współodpowiedzialności za Europę. Zdaniem abp. Muszyńskiego, to jeden z głównych celów gnieźnieńskiego spotkania polskich katolików z ludźmi Europy Zachodniej.

Mimo że na sali obradowało około 600 członków ruchów i stowarzyszeń katolickich, a przed gmachem liceum protestowała tylko garstka, owych gnieźnieńskich proporcji nie można zapewne przekładać na całe polskie społeczeństwo.

Szukając odpowiedzi na pytanie, czy wejście Polski do Unii jest szansą, czy raczej zagrożeniem dla ewangelizacji, również napotykamy na wiele niewiadomych.

Metropolita poznański, abp Stanisław Gądecki biorący udział w tej dyskusji stwierdził, że integracja europejska to gra interesów, a nie ruch wypływający z miłości kogokolwiek do innego kraju. Wskazał też, że obecny proces jednoczenia Europy w niczym nie przypomina procesu zjednoczenia sprzed tysiąca lat, gdyż wtedy odgrywał w nim rolę zmysł religijny społeczeństw, który dziś jest już zniszczony.

- Lecz Ewangelia nie ustępuje przed żadnymi warunkami. Nie ma się czego lękać. Wcześniej czy później, zgodnie z prawem wahadła, nastąpi powrót do wartości duchowych, w tym tego, co niesie chrześcijaństwo - mówił abp Gądecki.

Michael Weninger, doradca przewodniczącego Komisji Europejskiej odpowiedzialny za kontakty z Kościołami i wspólnotami religijnymi

Na pewno wszyscy mamy wspólne dziedzictwo duchowe i religijne, które symbolizują trzy miejsca: Jerozolima, skąd wywodzi się nasza religia, Ateny, skąd wywodzi się nasza demokracja i Rzym, skąd wywodzi się nasze prawo. Na tym fundamencie budujemy wspólną Europę. Polska stanowiła zawsze część Europy, ale dzisiejsza Unia nie jest tożsama z Europą. Poszerzenie oznacza europeizację Unii Europejskiej, by tworzyła Europę rzeczywiście zjednoczoną. Nie wiem, czy Polska potrzebuje Europy, ale wiem, że Europa potrzebuje Polski. Unia oczekuje od Polski solidarności, lojalności i trwania w swoich ideałach. Mamy razem tworzyć politykę UE i wspólnie za nią odpowiadać. UE zaprasza Polskę, bo proces integracji potrzebuje Polski i Polaków z ich tożsamością. Oczekujemy, że Polacy będą w niej trwali i wniosą element polskości wraz z polską kulturą i tym, co ich wyróżnia spośród innych narodów.

prof. Rocco Butiglione, filozof, polityk, minister ds. europejskich Włoch

W każdym pokoleniu jest walka dobra ze złem. W każdym pokoleniu Europa walczy o obecność wartości chrześcijańskich w Europie. Byłoby błędem, gdybyśmy myśleli, że Polska może zrobić to sama. Polska może dopomóc Europie w odnalezieniu chrześcijańskiej tożsamości, ale Europa Zachodnia nie jest tak zepsuta, jak się to czasami wydaje.

Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej

To spotkanie nie jest zjazdem, na którym będziemy wspólnie podejmować decyzję, czy głosować za Europą czy przeciw Europie. Jest to zjazd polskich stowarzyszeń i ruchów katolickich, które wierzą, że mają coś do powiedzenia Europie. Nasza odpowiedzialność nie powinna się ograniczać jedynie do naszej narodowej tożsamości, bo jesteśmy również odpowiedzialni za tożsamość Europy. O tym od kilku lat mówi Papież, czego chyba często nie chcemy słuchać.


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama