Jesteście rękami Pana Boga [N]

Nie ma prawdziwej miłości bez Boga, ale też bez życzliwości dla drugiego człowieka - rekolekcje dla kościelnych działaczy charytatywnych

Nie ma prawdziwej miłości bez Boga. Nie ma prawdziwej miłości bez życzliwości dla drugiego człowieka. Trzeba czasem zatrzymać się i pomyśleć, jaka jest moja codzienna miłość do Boga i ludzi. Trzeba zadawać sobie to trudne pytanie. I pamiętać to, co dawniej często powtarzano w naszych domach, że od prawdziwej miłości muszą boleć ręce i nogi — tak mówił abp Józef Michalik do odpowiedzialnych w Europie za kościelne dzieła charytatywne, którzy spotkali się na zamkniętych rekolekcjach na Jasnej Górze

 

Za zaszczyt poczytujemy sobie, że na miejsce rekolekcji dla Caritas Europa została wybrana Polska, klasztor na Jasnej Górze — mówił ks. Zbigniew Sobolewski, sekretarz Caritas Polska, instytucji, która obok ojców paulinów pełniła honory gospodarza.

Organizacją rekolekcji zajęła się Papieska Rada „Cor Unum”, której zadaniem jest inspirowanie oraz koordynacja pomocy ubogim i potrzebującym, a także formacja duchowa osób zaangażowanych w charytatywne dzieła Kościoła. Służą temu m.in. takie właśnie, jak mające niedawno miejsce w Częstochowie, kontynentalne rekolekcje dla pracowników katolickich instytucji dobroczynnych.

Polska gościnność

Na pytanie, dlaczego Jasna Góra, ks. Anthony Jesus Figueiredo z „Cor Unum”, odpowiadający za przygotowanie rekolekcji, odpowiadał: — Wybraliśmy Polskę po pierwsze dlatego, że tutaj chcieliśmy wpatrywać się w oblicze Madonny. Po drugie — ujęła nas gościnność Caritas Polska i ojców paulinów z Jasnej Góry. Po trzecie — to sanktuarium odwiedziło tylu świętych ludzi, w tym sługa Boży Jan Paweł II i obecny papież Benedykt XVI, że chcieliśmy przybyć tutaj także my. Pragniemy również swoją obecnością zachęcić innych do nawiedzenia tego miejsca.

— Ojciec Święty Benedykt XVI osobiście chciał, żeby miejscem naszych spotkań rekolekcyjnych była Jasna Góra — podkreśla ks. Zbigniew Sobolewski.

Trwające sześć dni rekolekcje zgromadziły na Jasnej Górze dyrektorów Caritas z krajów europejskich, ze 147 diecezji leżących między Atlantykiem a Uralem, oraz przedstawicieli innych wielkich katolickich organizacji charytatywnych, m.in. Kawalerów Maltańskich. Na zasypaną śniegiem Jasną Górę przybyli kardynałowie, biskupi, księża, siostry zakonne i wolontariusze — w sumie ok. 300 osób. Wśród nich tak znamienici goście, jak kard. Robert Sarah, od miesiąca przewodniczący Papieskiej Rady „Cor Unum”, kard. Paul Josef Cordes, który przez wiele lat przewodniczył Radzie, kard. Vinko Puljić — arcybiskup Sarajewa w Bośni i Hercegowinie, kard. Kazimierz Nycz z Warszawy. Najliczniejsza reprezentacja Caritas przyjechała z Francji, Włoch i Hiszpanii. Nie zabrakło też przedstawicieli najbiedniejszych europejskich krajów: Rumunii, Albanii, Białorusi, Ukrainy, Rosji.

Konferencje duchowe prowadziła — co w Kościele jest rzadkością — kobieta, mniszka z zakonu kontemplacyjnego, m. Theresa Brenninkmeijer, przełożona opactwa „Serce Maryi” w Gjerrild, należącego do Zakonu Cysterek (O. Cist) w Danii. Rozważania osnute zostały wokół słów, które bodaj najlepiej obrazują sens działania charytatywnego w Kościele: „Oto ja, Panie, poślij mnie”. Ta skromna mniszka, od 30 lat w zakonie kontemplacyjnym, mówiła do kardynałów i biskupów o wartości pokory i zawierzenia Bogu w dziele niesienia pomocy innym: „Jeśli chcesz pokochać drugiego człowieka, najpierw musisz pokochać Boga i siebie”.

Konferencje dotyczyły tożsamości kościelnych dzieł charytatywnych oraz zadań, które wynikają z ewangelicznego przykazania miłości bliźniego. Założeniem organizatorów jest, by duchowa odnowa umocniła motywację katolików zaangażowanych w działalność charytatywną. Liturgii mszalnej oraz nabożeństwom przewodniczyli kardynałowie i arcybiskupi. Codziennie miała miejsce także adoracja Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo Drogi Krzyżowej oraz różańcowe.

Niemal powszechnie podkreślano, jak cenne jest to spotkanie. — Ludzie Caritas to ludzie akcji, czynu. Przyzwyczajeni do działania w stylu św. Marty — a więc troszczenia się o wiele, bycia w nieustannym biegu, rozwiązywania wielu problemów, szukania środków finansowych... A teraz mamy czas tylko na spotkanie z Bogiem, na odłożenie na bok wszystkich spraw codziennych, by się wyciszyć, wzmocnić wewnętrznie, nabrać sił — mówił o celu spotkania ks. Sobolewski.

Metoda św. Marty

Rekolekcje, choć zamknięte i nastawione nade wszystko na wyciszenie i duchowe ćwiczenia, nie zamknęły się jednak tylko w tym kręgu. Spotkanie tak wielu fachowców w dziedzinie niesienia pomocy ubogim skłaniało do pytań o spektrum działań poszczególnych Caritas krajowych, o problemy, z jakimi borykają się te organizacje, a także o metody efektywnych działań.

Kard. Vinko Puljić z Sarajewa (pierwszy raz na Jasnej Górze), którego kraj jeszcze do niedawna pustoszyła wojna, podkreślał, jak ważna jest w pracy ludzi Caritas moc ducha, zwłaszcza gdy niesienie pomocy wiąże się z ryzykiem zagrożenia własnego życia. Jego zdaniem, w całej niemal Europie trwa obecnie wojna z agresywnym relatywizmem. By ocalić godność człowieka, rodziny, Kościoła, trzeba nabrać siły ducha. — I każdy z uczestników tych rekolekcji należną mu porcję tej mocy z pewnością otrzyma — dodał z mocą Kardynał.

O rzeczywistych wyzwaniach dla Caritas opowiadali zwłaszcza reprezentanci krajów, które walczą z kryzysem gospodarczym, z pozostałościami po niedawnych totalitaryzmach czy z postkomunistyczną mentalnością. Z Ukrainy, konkretnie z diecezji charkowsko-zaporoskiej, przyjechał na Jasną Górę ks. Zdzisław Zając, szef tamtejszej Caritas. Ucieszyła go możliwość spotkania i wymiany doświadczeń, uspokoiło przekonanie, że w tym, co robią na Ukrainie, nie są osamotnieni, że podobną walkę z urzędniczą niemocą i ludzkimi uprzedzeniami prowadzi Kościół także w wielu innych miejscach.

— Musimy ciągle przekonywać ludzi na Ukrainie, że działalność Caritas to nie tylko nakarmienie i odzianie człowieka biednego, ale przede wszystkim przez to skierowanie jego uwagi ku Panu Bogu. U nas ludziom ciągle trudno pojąć, że nasza działalność to tak naprawdę miłość Boża — wyjaśniał ks. Zając.

Kapłani ze wschodu Europy podkreślali także nieustanne iskrzenie na linii katolik — prawosławny. — Boli nas — mówił ks. Zając — że mimo tak ogromnej pracy, jaką podejmuje Caritas na Ukrainie, Kościół katolicki traktowany jest jak sekta, jak ktoś obcy, a nawet wróg. — Nierzadko utrudnia się lub uniemożliwia swobodne działanie Caritas tylko dlatego, że jesteśmy katolikami — opowiadali księża z Rosji. Ciągle obowiązujący jest na Wschodzie stereotyp, że jak Rosjanin — to prawosławny, a katolik — to obcy, którego traktuje się z rezerwą, czasem ze źle skrywaną wrogością. Nierzadko dochodzi do inwigilacji, pracuje się w warunkach ciągłego patrzenia na ręce.

Jednak bez względu na szerokość geograficzną i zamożność kraju jedna dziedzina powtarza się w pracy wszystkich Caritas: opieka nad dziećmi. Czy w grę wchodzą bezprizorni z moskiewskich ulic, czy poszukujące swojej tożsamości dzieci ulicy z Paryża, czy mali powodzianie z nadwiślańskich wsi i miast — pomoc dla nich i ich rodzin jest wspólnym mianownikiem działania Caritas.

Po owocach ich poznacie

Czy rekolekcje, i to zamknięte, mogą skutkować konkretnym działaniem, dającym się później opisać efektem? Organizatorzy trzecich już tego typu spotkań podają przykłady. Otóż dni skupienia dla kilkuset pracowników dzieł charytatywnych z całej Ameryki i Azji zaowocowały umocnieniem kościelnego charakteru działalności dobroczynnej. Przekłada się to na takie m.in. konkrety, jak pomoc dla Haiti, gdzie katolickim organizacjom udało się zebrać 300 mln dolarów, z których skorzystało 900 tys. poszkodowanych w styczniowym trzęsieniu ziemi. Caritas ma też bezkonkurencyjnie niskie koszta administracyjne. Stanowią one 10 proc. całości dysponowanych funduszy przy często 40-, 50-procentowych obciążeniach w przypadku innych organizacji dobroczynnych.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama