Relacja z Mszy św. za dwóch Polaków brutalnie zamordowanych w Irlandii (23.02.2008)
Po poruszającym sobotnim czuwaniu w tydzień po napadzie (23.02.2008) na dwóch Polaków, Mariusza Szwajkosa i Pawła Kalitę, wczoraj, w poniedziałek 3 marca, w Drimnagh, jednej z południowych dzielnic Dubilna, w kościele parafialnym pod wezwaniem Matki Bożej Dobrej Rady, odbyła się uroczysta msza upamiętniająca zamordowanych.
W mszy św. wziął udział arcybiskup Dublina Dr Diarmud Martin, oraz pani prezydent Irlandii Mary McAleese. Byli także przedstawiciele Parlamentu Irlandii oraz władz miejskich i samorządowych, a także różne media. Ze strony polskiej uczestniczyli przedstawiciele ambasady, konsulatu, oraz Polskiego Duszpasterstwa, ks. J. Maszkiewicz, ks. J. Tomaszewski, ks. Krzysztof Homa SJ, ks. Jacek Poznański SJ. Mszę św. koncelebrowało wielu kapłanów Irlandzkich z pobliskich parafii i innych części Dublina. Duży kościół parafialny był wypełniony po brzegi, prawdopodobnie ponad 2 tys osób. Miejscowym parafianom i księżom trudno było sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widzieli tutaj takie tłumy.
Msza św. była sprawowana w dwóch językach: polskim i irlandzkim. Wielokrotnie, prawie w każdej modlitwie padały imiona i nazwiska zabitych Polaków. W homilii proboszcz parafii, ks. Martin Cosgrove (który sam doświadczył emigracji pracując przed wstąpienie do seminarium na budowach w Londynie i Niemczech) mówił o różnych wymiarach tej uroczystości. Pierwszym wymiarem była oczywiście pamięć o Mariuszu i Pawle. Drugim — kształcenie w lokalnej wspólnocie postawy autentycznej hojności, otwarcia i przyjęcia osób innych narodowości, aby każdy tutaj mieszkający obcokrajowiec czuł się przyjęty. Trzecim — pragnienie dania impulsu do refleksji nad typem społeczeństwa i kraju, do jakiego Irlandczycy dążą. Mówił o tym, iż budzi duże zdziwienie fakt, że w kraju, który w bardzo szybkim tempie z ubogiego stał się zamożny, w którym żyje się dobrze, tak wielu młodych ludzi odbiera sobie życie, popełnia morderstwa, traci sens życia, popada w nałogi. Z tej racji wzywał do narodowej dyskusji o sprawach społecznych, zwłaszcza o przemocy wśród młodzieży. Wyrażał nadzieje, że śmierć Polaków pomoże Irlandczykom otrząsnąć się z letargu. Na końcu mszy odwołał się jeszcze do Ojca św. Jana Pawła II, wyrażając nadzieję, że ta Eucharystia pomoże w budowaniu „kultury miłości”.
W swoim przemówieniu arcybiskup Diarmud Martin zachęcał różne instytucje państwowe i samorządowe do współpracy i dzielenia się informacjami i doświadczeniem, aby razem budować dobro wspólne i mocne wspólnoty lokalne otwarte na innych. Prosił także Boga o światło i prowadzenie w tak trudnym dziele wychowania młodych ludzi.
W imieniu Polaków, ks. Maszkiewicz wyraził głęboką wdzięczność lokalnej wspólnocie i wszystkim Irlandczykom, z Panią Prezydent, i biskupem Diarmudem na czele, za ogromnie dużo wyrazów solidarności i sympatii z Polakami, jakie spłynęły na jego ręce. Zapewnił, że Polacy nie czują się przestraszeni bo wiedzą, że są pomiędzy swoimi przyjaciółmi. Coś takiego mogło się zdarzyć wszędzie. Jego przemówienie zostało przyjęte szczególnie mocnymi brawami.
W końcu odczytano list rodziny Mariusza, która dziękując za wiele oznak sympatii i wsparcia, wskazywała na potrzebę publicznej debaty na temat przemocy w Irlandii.
Po mszy św. lokalna parafia zaprosiła wszystkich obecnych na mały poczęstunek.
Uroczystość była wielką manifestacją Irlandzkiej solidarności ze społecznością polską oraz obywatelami innych krajów, którzy jako emigranci przebywają i pracują w Irlandii. Miała ona przede wszystkim za zadanie pomóc lokalnej społeczności otrząsnąć się z tego koszmaru i dać jej sposobność w publiczny sposób wyrazić swoją bliskość i sympatię. Z pewnością przyczyniła się też wewnętrznego zmobilizowania dobra w sercach wielu osób.
opr. mg/mg