Świadectwa uczestników XV Światowych Dni Młodzieży w Rzymie
Magda i Paweł Grobelny z Twardogóry koło Wrocławia oraz Renata Kamińska i Romek Puchta z Nowego Dworu Mazowieckiego: Bardzo się obawialiśmy złej organizacji, chaosu i na szczęście myliliśmy się. Przyjechaliśmy tu naszym cinquecento i jedyny problem, jaki mamy, to kłopot z parkowaniem i brakiem klimatyzacji. Tę pielgrzymkę odbywamy w intencji naszych rodzin, chcemy przeżyć Wielki Jubileusz razem z Ojcem Świętym, tu zacząć odnowę naszego życia.
Łukasz Farcinkiewicz z Warszawy: To nie był mój pomysł, żeby tu przyjechać. Rodzice podarowali mi taki prezent na urodziny. Dziś jestem im za to bardzo wdzięczny i tak jak prosili, zawiozę im papieskie błogosławieństwo. Spotkanie paryskie w 1997 roku oglądałem tylko w telewizji, tutaj mogłem go doświadczyć osobiście i na pewno ono nie przejdzie bez echa. Najbardziej utkwiły mi w pamięci słowa Papieża z Tor Vergaty, kiedy pytał czy trudno na początku XXI wieku być wiernym nauce Chrystusa. Potwierdził, ale dodał, że z pomocą łaski jest to możliwe.
Piotr Stankiewicz z Konstancina: Emocjonalnie bardzo przeżyłem spotkanie na Placu św. Piotra 15 sierpnia. Dotąd takie przeżywanie wiary było mi obce, a tu było inaczej. Śpiew Abba Ojcze, wspomnienie Częstochowy z 1991 roku... To, o czym mówił Papież, będzie wracało jeszcze przez długi czas.
Od zawsze spotkanie z Bogiem odczuwam przez spotkanie z drugim człowiekiem. Tu też tego doświadczyłem. W tak wielkiej liczbie prawie się nie znaliśmy, ale nie byliśmy sobie obcy.
Paradoksalnie podczas tego święta młodych, święta radości doświadczyłem Jezusa, który zwraca się do mnie słowami: Błogosławieni, którzy się smucą (...). Przeżywając w naszej grupie wspólne problemy i rozczarowania, z jeszcze większą gorliwością zwracałem się do Boga we wspólnotowej modlitwie...
Kasia Bońska z Raszyna: Spodziewałam się w Rzymie wielkiej modlitwy, zamyślenia. Nieraz jednak przeżywaliśmy kłótnie, słuchaliśmy narzekań na warunki, w jakich nas przyjmowano: zimną wodę, albo wręcz jej brak, ale przecież nasz ksiądz mówił nam na początku, że to będzie pielgrzymka, także umartwienie, a takie warunki bardziej pomagają właściwie przeżyć spotkanie z Chrystusem. Jestem zachwycona postawą Papieża. On w nas wierzy, ufa nam, mówi, że to dzięki nam wszystko może zmienić się na lepsze. Stoisz daleko od niego, a czujesz taki spokój, który emanuje od niego. On nie musi ci bezpośrednio patrzeć prosto w oczy, a czujesz, że to robi i daje tyle radości.
Przez rok, ze względu na swoją pracę, nie mogłam uczestniczyć w niedzielnej Mszy św. Przed wyjazdem pomyślałam, że ta pielgrzymka pomoże mi, na nowo zbliży do Kościoła. Tu przyzwyczaiłam się do codziennej uroczystej Eucharystii i nie wyobrażam sobie teraz dnia bez niej.
Jacek i Bogdan z Opola: Nie należymy do żadnej grupy przy parafii. Przyjechaliśmy tu z ciekawości. Było nam głupio, kiedy widzieliśmy, że inni wspólnie się bawią, śpiewają, a my nie znamy nawet jednej piosenki, którą można by zaśpiewać w metrze. Chcielibyśmy po powrocie być w jakiejś grupie w parafii, ale tam też dużo zależy od księży, którzy by potrafili tak jak Papież zaufać nam i trochę pomóc w zorganizowaniu się.
Marysia Ibisz z Warszawy: Kocham Ojca Świętego za to, że w nas wierzy. Chrystus nas kocha, niezależnie od tego, jacy jesteśmy. Wiemy o tym, ale musimy sobie to uświadamiać. Tutaj Ojciec Święty pomógł nam to sobie uświadomić z niesłychaną mocą.
Basia Dąbrowska: Tu się uczyłam pokory. Nieraz ciężko było panować nad sobą w tym tłoku, ale kiedy się to przezwyciężyło, podczas czuwania na Tor Vergata doświadczyłam wspaniałej wspólnoty. Kiedy z zapalonymi lampkami razem wyznawaliśmy naszą wiarę pomimo tylu różnic, byliśmy jednym. No i jeszcze hymn ŚDM Emanuel, który połączył nas we wspólnym śpiewie...
Jarek Gacki: Na Tor Vergata Papież był bardzo szczęśliwy, widać było, że z nami czuje się dobrze. On ma 80 lat, a my 20, a tak dobrze udaje się nasz dialog i to nie tylko dlatego, że jesteśmy tak jak on Polakami. Bardzo wzruszające były polskie akcenty.
Nam się wydaje, że świat tak bardzo się zmienia, ale razem z Papieżem uświadomiliśmy się, że problemy młodych nie zmieniają się aż tak bardzo, jak nam się wydaje.
To spotkanie przeżyłem dużo bardziej niż spotkanie w ubiegłym roku na placu Piłsudskiego w Warszawie, bo Tor Vergata była tylko dla mnie! To fenomen. Masz wrażenie, że to on mówi akurat do twojej prywatnej sfery! Z ogromu treści wypowiedzianych przez Papieża zapamiętałem te o wpływie określonych ludzi Kościoła na nasze życie. Mamy potrzebę posiadania wokół nas takich ludzi, którzy by nas prowadzili do Chrystusa. Nie wszyscy to robią, dlatego musimy uważać kogo sobie wybieramy. Niby to jest jasne, ale kiedy mówi to ten człowiek, nabiera to nowego znaczenia.
Asia Chmielewska: Do Polski zabieramy całą radosną atmosferę spotkania. Musimy dać świadectwo tego, co tu się odczuwało.
opr. mg/mg