Polska Fatima

O pallotyńskim sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem - drogim sercu Jana Pawła II

Gdyby ktoś próbował napisać współczesną historię Polski widzianą w perspektywie nadprzyrodzonej, stanąłby przed niezwykle trudnym zadaniem. Człowiek bowiem jedynie przez znaki i symbole może wniknąć w to, co kryje tajemnica Bożego działania.

Każdy, kto podjąłby próbę nazwania nienazwanego i wyrażenia słowami niepojętego, musiałby skupić uwagę na kilku osobach, wydarzeniach i znakach. W jego dziele nie mogłoby zabraknąć Prymasa Augusta Hlonda i Prymasa Stefana Wyszyńskiego, nie mogłoby zabraknąć poświęcenia narodu Niepokalanemu Sercu Maryi, odnowienia Ślubów Kazimierzowskich, oddania w niewolę miłości. Prawdopodobnie jeden z rozdziałów tego dzieła opisywałby dzieje sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na zakopiańskich Krzeptówkach pod Giewontem. Dlaczego? Bo miejsce to odegrało w ostatnich dziesięcioleciach tak ważną rolę, że nie tylko stało się godne nawiedzenia przez najdostojniejszego z pielgrzymów – Ojca Świętego – ale zasłużyło też na słowa jego osobistego podziękowania.

Na czym polega niezwykłe znaczenie tego sanktuarium? Jest to najbardziej znane po Fatimie centrum apostolstwa fatimskiego w świecie i najbardziej zasłużony ośrodek badań nad treścią orędzia Matki Bożej. Tu mieści się centrum koordynacyjne ogólnopolskich ruchów, takich jak Krucjata Różańca Rodzinnego, Apostolat Rodzin Fatimskich czy Biała Armia. Jednak przede wszystkim jest to miejsce nieustannej modlitwy, wielkiego modlitewnego szturmu za Ojca Świętego Jana Pawła II. To także wielka „papieska ambona” – tu codziennie przypomina się i wyjaśnia naukę wielkiego Papieża i jego następcy.

Duchowo sanktuarium w Zakopanem leży blisko Fatimy i Rzymu, miejsc oddalonych o tysiące kilometrów. Ci, którzy przybywają na Krzeptówki, czują się tak, jakby w jednym czasie nawiedzili miejsce objawień Matki Bożej Fatimskiej w Portugalii i Stolicę Świętą w Watykanie.

Rzeczywiście, miejsce to jest ważne nie tylko dla historii. Jest też ważne dla wszystkich przybywających pielgrzymów.


Polska Fatima

Mówi się nawet, że Jan Paweł II odwiedził Fatimę nie trzykrotnie, ale czterokrotnie. Pierwszy raz uczynił to w 1982 roku, drugi w 1991, trzeci w 1997, czwarty w 2000 roku. Podczas czwartej pielgrzymki papież nie mówił jednak po portugalsku. Przemawiał po polsku, był bowiem w… Zakopanem.

Jest taka homilia papieska, w której Ojciec Święty zmienił jedno słowo. Tylko jedno, ale jak to uczynił! Kiedy oddano mu napisany przez niego tekst z poprawkami redakcyjnymi, dostrzegł, że wśród drobnych korekt zmieniono mu jedno wyrażenie i zastąpiono je innym. Papież nie zaakceptował pracy redaktora, skreślił to, co nie było zgodne z jego myślą i polecił przywrócić wersję pierwotną. Ale z niewiadomych przyczyn wersja ostateczna tego nie uwzględniła. Jan Paweł II dostał do ręki tekst, w którym w jednym miejscu mówiła jakiś anonimowa postać z redakcji tekstów, nie Papież.

Jest 7 czerwca 1997 r. Ojciec Święty Jan Paweł II właśnie poświęcił kościół sanktuaryjny na zakopiańskch Krzeptówkach. Teraz odczytuje swoją homilię przeznaczoną na Mszę św. konsekracyjną. Czyta głośno, wyraźnie. Mijają minuty. Padają słowa tłumaczące znaczenie konsekracji, jest mowa o roli świątyń dla społeczności wierzących, Papież raduje się pięknem kościołów tego regionu. Nagle strzela w słuchaczy okrzykiem: „I nic nad Boga”, by zupełnie zmienić ton swego kazania. Zaraz ma paść to słowo tak ważne dla Papieża. Ale w tekście go nie ma! Jan Paweł II ma przed sobą kartkę i słowa: „Drodzy Bracia i Siostry! Wasze sanktuarium na Krzeptówkach jest mi szczególnie bliskie i drogie”.

Minęło dokładnie czternaście minut i czterdzieści pięć sekund od rozpoczęcia homilii. Ojciec Święty pochyla głowę nad tekstem. Po chwili ogłasza: „Drodzy Bracia i Siostry! Wasze sanktuarium na Krzeptówkach jest mi w najszczególniejszy sposób bliskie i drogie”. Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Zakopanem nie jest mu „szczególnie bliskie”, lecz bliskie i drogie „w najszczególniejszy sposób”. Wiele miejsc jest dla Papieża szczególnych, to jednak jest najszczególniejsze ze szczególnych! I musiało być to dla Ojca Świętego bardzo ważne miejsce, skoro przywrócił on tę „najszczególniejszą” wersję swojego kazania.

Od razu pytamy: Dlaczego?

Odpowiedź przynosi sama homilia, więcej, pewna scena z nią związana.

Po cytowanych przed chwilą słowach zaczyna się osobiste wyznanie Papieża. Słyszymy o Matce Bożej Fatimskiej, o zamachu na placu św. Piotra, o życiu darowanym na nowo za przyczyną Maryi, o papieskim doświadczeniu ludzkiej życzliwości ze wszystkich stron świata. Ojciec Święty przypomina wielką modlitwę, która trwała w tamtych dniach na zakopiańskich Krzeptówkach. Bo górale modlili się tam wiernie długie sto dni – aż do ostatecznego wyjścia Jana Pawła II ze szpitala.

Słuchamy dalej słów homilii. Nagle Papież wyraźnie zwalnia. Zaczyna mówić o narodzonej podczas tej modlitwy idei wybudowania sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej jako wotum dzięczynnego za uratowanie jego życia. Dodaje: „Wiem, że to sanktuarium, które dziś mogę konsekrować, wznosiło wiele serc zjednoczonych pracą, ofiarą i miłością do Papieża. Trudno o tym mówić…” I Janowi Pawłowi II załamuje się głos! Rzeczywiście trudno mu mówić. Z wysiłkiem kończy zdanie: „bez wzruszenia”. Podnosi rękę i rękawem ociera łzy.

Mija 18. minuta i 48. sekunda homilii, gdy ten twardy góral, największy Baca Kościoła, nie jest w stanie opanować wzruszenia. Rzadko się to zdarzało w jego wystąpieniach. Wiemy tylko o jednym podobnym zdarzeniu. Miało to miejsce podczas poświęcenia świata i Rosji Niepokalanemu Serca Maryi 25 marca 1984 roku. Ojciec Święty mówił, że poświęca Matce Bożej szczególnie te narody, które najbardziej tego potrzebują i wówczas również załamał mu się głos. A potem ktoś na długą chwilę wyłączył mikrofony. Jakby się bał, że Jan Paweł II wypowie głośno słowo „Rosja”.

Nasze pytanie staje się jeszcze bardziej natarczywe: Skąd te łzy? A Jan Paweł II mówi: „Zawsze mi pomagaliście. Byliście ze mną i rozumieliście moje troski. Czułem to. Było to dla mnie wielkim wsparciem”. A ta świątynia, za którą Papież w najszczególniejszy sposób dziękuje, jest czymś najszczególniejszym na mapie maryjnych sanktuariów. Słyszymy bowiem, że „zawiera ona waszą miłość do Kościoła i Papieża”. To ważne, ale to jeszcze nie wszystko. Przecież słyszymy coś jeszcze! Jan Paweł II ogłasza, że sanktuarium zakopiańskie „jest niejako kontynuacją mojej wdzięczności do Boga i Jego Matki”.


Historia

Za początek sanktuarium w Zakopanem uznaje się poświęcenie Polski Niepokalanemu Sercu Maryi dokonane przez episkopat naszego kraju w 1946 roku. Akt ten był odpowiedzią na żądanie Matki Bożej Fatimskiej, która prosiła o poświęcenie świata Jej Niepokalanemu Sercu. Członkiem zespołu przygotowującego poświęcenie był ks. Leon Cieślak, pallotyn, który zaczął organizować na Jasnej Górze czuwania wynagradzające Matce Najświętszej w pierwsze soboty miesiąca i w całym kraju propagował nabożeństwa w duchu fatimskim.

Księża pallotyni uznali, że należy utworzyć ośrodek, z którego orędzie Matki Bożej Fatimskiej będzie dalej propagowane. Boża Opatrzność wskazała na Zakopane, gdzie 1950 roku powstał zalążek późniejszego centrum fatimskiego.

Początkowo sanktuarium w Zakopanem nie miało nawet figury Matki Bożej Fatimskiej. W pierwszych latach ośrodkiem kultu był obraz przedstawiający objawienia Matki Bożej trzem pastuszkom z Fatimy. W 1961 roku biskup Fatimy przekazał kard. Wyszyńskiemu figurę Matki Bożej Fatimskiej. Zgodnie z intencją ofiarodawcy miała ona pielgrzymować po Europie położonej za żelazną kurtyną, tam, dokąd żadna Madonna z Fatimy nie miała dostępu. 6 października 1961 roku znalazła się w sanktuarium, gdzie została poświęcona przez kard. Wojtyłę. Niebawem wyruszyła w pielgrzymkę po kraju połączoną z rekolekcjami różańcowymi.

Rekolekcje prowadzono 27 lat. 21 października 1987 roku Jan Paweł II ukoronował w Rzymie figurę Matki Bożej Fatimskiej z Zakopanego. Na głowie Matki Najświętszej znalazła się korona, która – jak powiedział Papież – ma stanowić „przypomnienie tego, co Matka Boża uczyniła dla swego ludu”.

13 maja 1981 roku miał miejsce zamach na życie Papieża. Później lekarze mówili, że śmiertelna kula nie pobiegła prostą trajektorią, że o milimetry ominęła żywotne organy. Sam papież powiedział: „Byłaś mi Matką zawsze, a w sposób szczególny 13 maja 1981 roku, kiedy czułem przy sobie Twoją opiekuńczą obecność”. Jej interwencja ocaliła życie Ojca Świętego.

Tego dnia narodziła się idea świątyni-wotum. Mówił o niej Ojciec Święty podczas wspomnianej homilii.

Wincenty Łaszewski

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama