Informacja prasowa Organizacji Rodziców po stracie oraz Rodziców Dzieci Chorych
Dzień Matki, Dzień Ojca i Dzień Dziecka to jedne z najtrudniejszych dni w roku dla tysięcy rodziców, którzy stracili dziecko. Poronienia, martwe porody, wady letalne, nieuleczalne choroby czy wreszcie nieszczęśliwe wypadki pozostawiają rodziców w rozpaczy i poczuciu nieznośnej wyjątkowości. W tym roku tysiące rodziców nie otworzy laurki, a tysiące dzieci na Dzień Dziecka jako prezent „dostaną„ znicz i bukiecik białych kwiatów...
A przecież rodzicem jest się od chwili poczęcia dziecka do końca życia. Tracąc niemowlę, tracimy całe Jego spodziewane życie nie zatracając równocześnie swojego rodzicielstwa.
K. Wojtyła w swoim dziele „Miłość i odpowiedzialność” pisał: „Macierzyństwo w znaczeniu cielesnym, biologicznym, polega na posiadaniu dziecka, któremu dało się życie. Macierzyństwo nie ogranicza się jednak tylko do funkcji biologicznej, ale sięga głębiej. Polega ono także na „rodzeniu” w sensie duchowym. Wynika ono z faktu bycia osobą i dlatego ma zasięg o wiele szerszy niż tylko wymiar cielesny”.
Osieroceni rodzice poszukują odpowiedzi na wiele pytań.
Dlaczego poronienie traktowane jest jak nieistotny problem kobiety, zaś w szpitalach, gdzie można już „rodzić po ludzku”, poronienie często wiąże się z odebraniem prawa do intymności, leżeniem obok szczęśliwych matek i odmową obecności partnera? (patrz artykuł „Ronić po ludzku” Polityka nr 05/2005 http://polityka.onet.pl/162,1213860,1,0,2489-2005-05,artykul.html)
Dlaczego wciąż wielu rodzicom odmawia się prawa do zobaczenia i pożegnania własnego dziecka, gdy urodziło się martwe lub zmarło po porodzie? Dlaczego lekarze i urzędnicy nie znają obowiązujących aktualnie przepisów skazując rodziców na walkę o prawo do pochowania dziecka gdy urodziło się przedwcześnie? (patrz artykuł „Kilka godzin macierzyństwa” Polityka nr 41/2004 http://polityka.onet.pl/162,1192126,1,0,2473-2004-41,artykul.html stan prawny: http://www.dlaczego.org.pl/prawo12.htm )
Dlaczego śmierć dziecka — zwłaszcza gdy umiera przed narodzinami lub w niemowlęctwie - jest postrzegana jako społecznie nieważna, mała strata? Panuje przekonanie, iż rodzice nie zdążyli się do dziecka przyzwyczaić, że jeśli nie będzie się z nimi o tym rozmawiać, bedzie im łatwiej.
Dlaczego Kościół, tak zaangażowany w obronę życia nienarodzonych, nie robi wiele by pomóc kobietom po poronieniu, zaś księża często odmawiają pochowania dzieci zmarłych przedwcześnie podczas ciąży oraz dzieci martwo narodzonych, nieochrzczonych? (patrz artykuł „Bezmyślna obojętność„ Tygodnik Powszechny z dn. 31.10.2004, http://tygodnik.onet.pl/1546,1197177,dzial.html)
Dlaczego otoczenie wmawia rodzicom po stracie, że następne dziecko będzie lekiem na to utracone, odmawiając im prawa do żałoby i opłakania tego, które odeszło? Mimo iż psycholodzy od dawna wiedzą, iż nie dokończona żałoba blokuje uczucia na wiele lat i źle wpływa na stosunek do kolejnego dziecka?
W grudniu 2004 r powstało „Dlaczego” - Organizacja Rodziców po Stracie oraz Rodziców Dzieci Chorych- działające jako Koło przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci. Misją „Dlaczego” jest niesienie pomocy i wsparcia rodzicom.
Projekty realizowane przez Dlaczego mają na celu doprowadzenie do takiej sytuacji, by nie wzbraniano rodzicom bycia przy cierpiącym dziecku, by nie umierało ono w samotności, by przychodząc do szpitala rodzice nie zastawali pustego inkubatora, gdyż nikt nie pomyślał by ich powiadomić o śmierci dziecka. By mogli swe dziecko pochować i opłakać, by otoczenie przyzwalało rodzicom na bycie rodzicami — także zmarłego dziecka
Z Listu Mamy bez dzieci.
Kiedy urodził się mój martwy synek, szok nie pozwolił mi na ocenę sytuacji w jakiej się znalazłam. Pod naciskiem psychicznym lekarzy, rodziny, najbliższych uznałam że straciłam ciążę. Łatwiej się pogodzić ze stratą ciąży. Ciąża to coś bezosobowego, ciąża jest a potem jej nie ma. W moim brzuchu jednak nie było dziecka, była tylko ciąża. I to chora ciąża. A potem nawet nie martwe dziecko, tylko raczej „martwy płód”. A martwy płód to jak wrzód, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć i wyrzucić do worka na odpady. Zrozumiałam, że straciłam syna, kiedy nadszedł moment Jego planowanych narodzin. Od tego czasu nie mogę rozstać się z poczuciem, że istnieje obok równoległy świat, w którym moje dziecko rośnie. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że słyszę jego pierwsze słowa, że widzę jak stawia pierwsze kroki, uczy się pierwszych samodzielnych czynności. Zastanawiam się, jak sobie poradzi w przedszkolu. Kiedy robię zakupy, przechodzę powoli obok działu z zabawkami dla chłopców i wyobrażam sobie że kupuję mu kolejny zestaw samochodzików.. Świat w którym mieszka mój syn jest nieznany i niezrozumiały. Jest ze mną, a jednocześnie odchodzi ode mnie każdego dnia. Na początku tej drogi straciłam ciążę, zaraz potem sterty pampersów i zużyty odciągacz do pokarmu, bezsenne rozgorączkowane noce, bałagan w pokoju dziecinnym, regały pełne żołnierzyków, zepsuta kolejka, klocki znajdywane po kątach w całym mieszkaniu. Dziś tracę trzyletniego chłopczyka, Za jakiś czas stracę ucznia, potem nastolatka, studenta a potem dojrzałego mężczyznę ... ...
Czy znajdę odpowiedz na pytanie: czy mam syna? Czy jestem ciągle jeszcze w ciąży? Takiej dziwnej ciąży, która trwa całe życie? Jestem matką czy nie jestem matką? Czy to moja wyobraźnia? Gdzie jest mój syn? Przecież był!
Szczęśliwe mamy opowiadają o swoich porodach... A ja, jak by się nic nie zdarzyło, nie było ciąży, nie było porodów - nie było karmienia - (tylko piersi niestety pełne mleka z którymi musiałam walczyć żeby go więcej nie dawały ...) tak jak by to nie było dziecko tylko jakiś wrzód którego trzeba było wyciąć żeby wszystko wróciło do normy ... Trzeba mieć kamienną minę i udawać że nigdy żadnego dziecka nie było i nie miało być.
Jak żyć z dziećmi których z nami nie ma? Przecież nie da się wykasować ich z życiorysu, tak jak się czasem kasuje sprawy do których się nie chce wracać. Jak się zostało mamą w momencie poczęcia, to się już nią jest do końca świata! Tylko co zrobić jak nie ma dziecka?
Dane statystyczne:
Co roku w Polsce ok. 40 000 kobiet doświadcza poronienia samoistnego (ok. 110 dziennie), ok. 2 000 przechodzi dramat martwych narodzin, ok. 2 500 traci dzieci przed ukończeniem przez nie pierwszego roku życia.
Według szacunków Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce w 2004 r najczęstszą przyczyną zgonów niemowląt (51%) są stany chorobowe powstające w okresie okołoporodowym, czyli w trakcie trwania ciąży matki i w okresie pierwszych 6 dni życia noworodka. W 2002 r. współczynnik umieralności okołoporodowej (urodzenia martwe i zgony niemowląt w wieku 0-6 dni na 1000 urodzeń żywych i martwych) wynosił 8,7. Kolejną przyczyną zgonów (prawie 33% przypadków) są wady rozwojowe wrodzone, a pozostałe zgony są powodowane chorobami nabytymi w okresie niemowlęcym lub urazami.
Informacja została przygotowana przez rodziców, którzy stworzyli „DLACZEGO” Organizację Rodziców po Stracie oraz Rodziców Dzieci Chorych Koło przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci . Więcej można znaleźć na stronie internetowej www.dlaczego.org.pl
opr. mg/mg