Zakochanie, współżycie, dziecko ... a gdzie czas na dojrzewanie, miłość i małżeństwo?
Ojca swojego dziecka znała kilka miesięcy. Współżycie rozpoczęła, mając lat 16 i pół. Do bierzmowania przystąpiła w wieku 17 lat. Dziecko urodziła, mając 17 lat i dziewięć miesięcy. Gdy przekonała się, że jest w ciąży, chciała możliwie szybko wyjść za mąż. Odradzałem, pewnie nie tylko ja, bo w rezultacie Amanda od tego zamiaru odeszła. Jest z ojcem swojego dziecka, choć nie mieszkają razem. Co będzie dalej? Czy dojdzie do małżeństwa z tym, któremu tak zaufała? Co będzie ze szkołą? Uczucia minęły, czy pozostał rozsądek?
* * *
Przykład Amandy nie jest odosobniony, choć tak wcześnie rozpoczęte współżycie ma miejsce jednak rzadko. Najbardziej zastanawia sprzeczność pomiędzy przygotowaniem do bierzmowania i przyjęciem tego sakramentu a stylem życia... Amanda, przygotowując się do sakramentu dojrzałości chrześcijańskiej, była prawie w każdą niedzielę na Mszy i u Komunii świętej. W jedną z niedziel zauważyłem, że od dłuższego czasu nie przyjmuje Ciała Chrystusa, a niedzielną Eucharystię coraz częściej opuszcza. Zaniepokoiłem się, lecz nie przypuszczałem, że aż tak potoczą się losy Amandy. Czy wszystkiemu winne są uczucia?
Zakochanie czy zauroczenie to sprawa uczuć, one zaś są w człowieku obok woli, rozumu i sumienia... Zakochanie może przyjść ni stąd, ni zowąd, w różnym wieku i stanie. Przed małżeństwem, w trakcie i po nim. Także w kapłaństwie. Nie może jednak w prostej linii i czasie prowadzić do... łóżka. Jeśli tak się dzieje, świadczy to o niedojrzałości uczuć, nierozwinięciu albo niezsynchronizowaniu pozostałych funkcji człowieka. Cotygodniowa obecność na Mszy i często przyjmowana Komunia święta musi, z natury tego sakramentu, rozwijać wiarę, pogłębiać duchowość i więź z Bogiem... Chyba że to wszystko jest dla księdza, a nie dla Boga. Niekiedy jest tak, że człowiek nie wie, po co to wszystko. Na wezwanie W górę serca odpowiada Wznosimy je do Pana, ale nie wie, jak ten Pan się nazywa i kim jest dla człowieka. Taka wiara w Boga naprawdę, ale bez korzeni i entuzjazmu.
Rodzice Amandy żyją w związku cywilnym, nie mając przeszkód kanonicznych do przyjęcia sakramentu małżeństwa. Może i to miało pewien wpływ na postępowanie Amandy?
Kończąc, polecam przedstawiony problem młodzieży i rodzicom. Proszę o tym rozmawiać, dyskutować, ładnie się kłócić. W rozmowie panować nad uczuciami, które wszystko mogą popsuć. Dalsze życie Amandy może potoczyć się pięknie i szczęśliwie, ale szkoda, że start w dorosłość zaczął się od wyższej szkoły, a nie od przedszkola... jak być powinno. Niech święty Walenty nauczy nas odróżniać zakochanie od miłości...
opr. mg/mg