O naturalnych metodach planowania poczęć
O naturalnym planowaniu rodziny mówi się niewiele i stosunkowo mało pisze. Wydaje się to dziwne, bo przecież temat ten powinien interesować wszystkich małżonków i tych którzy przygotowują się do małżeństwa. Jest jednak zupełnie inaczej, naturalne metody planowania rodziny są po prostu ignorowane przez większość ludzi. Z pewnością ich niewiedza w tej kwestii odgrywa dużą rolę. Natomiast w dziedzinie naturalnego planowania rodziny wiele się zmieniło. „Kalendarzyk małżeński” to już metoda historyczna. Są natomiast inne, dokładniejsze, pozwalające lepiej poznać kobiecie swój organizm. Dzięki tym metodom małżonkowie mogą czerpać radość z życia zgodnego z naturą.
W wielu rozmowach z ludźmi, kiedy podejmuję temat naturalnego planowania rodziny, są oni na ogół negatywnie nastawieni. Wtedy okazują się znawcami dziedziny i podają mnóstwo powodów, dla których, ich zdaniem, niemożliwe jest zaufanie tym metodom. Natomiast przeciwko antykoncepcji jest mało oporów i ona właśnie jest akceptowana przez większość małżonków. Trzeba zatem zgłębić wiedzę na temat metod planowania rodziny i wysnuć odpowiednie wnioski. W tym celu należy przyjrzeć się bliżej pewnym faktom.
Ludzie z coraz większą uwagą obserwują, co dzieje się z naszą przyrodą. Wielu martwi zanieczyszczone środowisko. John i Sheila Kippley w swojej książce Sztuka naturalnego planowania rodziny zwracają uwagę, że to właśnie nieodpowiedzialne wykorzystanie naukowych osiągnięć doprowadziło do zakłóceń równowagi w przyrodzie. Zabiegamy więc teraz o naturalne sposoby uprawy warzyw, troszczymy się o życie drzew czy ptaków. A czy z równie dużą troską patrzymy na życie ludzkie w samym zarodku jego istnienia? Przecież stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych i mechanicznych środków domacicznych jest zagrożeniem nie tylko dla własnego organizmu, ale także dla powstającej w ciele kobiety bezbronnej istoty ludzkiej.
Naturalne planowanie rodziny powinno być zatem konsekwentnie popierane przez zwolenników ekologii. Różne wymyślone przez naukowców środki antykoncepcyjne zakłócają bowiem równowagę w organizmie człowieka.
Niezmiernie ważny jest tutaj również aspekt zdrowotny. Autorzy wspomnianej wyżej książki przestrzegają, że tabletki antykoncepcyjne mogą powodować u kobiet zakrzepy krwi, paraliż czy być nawet przyczyną śmierci. Ponadto nie zbadano do końca jakie mogą być odległe skutki zdrowotne w przypadku systematycznego zażywania tych tabletek. Dlatego też są one bardzo niebezpiecznym „lekiem”, który niestety dostał się w ręce masowego odbiorcy. Natomiast przy stosowaniu wkładki domacicznej, czyli tzw. spirali, zwiększa się ryzyko wystąpienia ciąży pozamacicznej. Trzeba również zdawać sobie sprawę z tego, że podstawą działania spirali jest niedopuszczenie siedmiodniowej nowo poczętej istoty ludzkiej do zagnieżdżenia się w błonie śluzowej macicy. Ta metoda zatem powoduje raczej sztuczne poronienie niż jest sposobem regulacji poczęć. Dochodzi tu więc do zabijania najbardziej niewinnych i bezbronnych istot.
Metody naturalne natomiast nie mają skutków ubocznych i są zupełnie zdrowe zarówno dla kobiety, jak i dziecka. Jeśli bowiem dojdzie do jego poczęcia, to nic mu nie zagraża, gdyż matka nie stosuje żadnych sztucznych środków.
Tym co bardzo interesuje małżonków jest skuteczność danych metod. Jacek Pulikowski, autor książki Warto żyć zgodnie z naturą zauważa słusznie, iż „skuteczność działań zależy w ogromnym stopniu od motywacji działającego. Ponadto wyniki badań skuteczności zależą od nastawienia badacza lub wprost od życzenia zleceniodawcy.” Jest to rezultatem tego, jak pisze dalej Pulikowski, że „badania środków antykoncepcyjnych przeprowadza się często na zlecenie i za pieniądze producentów tych środków, co oczywiście zmniejsza wiarygodność wyników (z pewnością wszelkie „zaokrąglenia” są robione na korzyść producenta)”. Nie do końca należy zatem wierzyć podawanej na ulotkach skuteczności działania środków antykoncepcyjnych.
W przypadku metod naturalnych jest tak, że nie przynoszą one dochodów żadnej firmie. A ich skuteczność będzie zależała od podejścia małżonków do własnej płodności. Należy bowiem zaakceptować własną płodność i nauczyć się ją rozpoznawać. I nie jest to takie trudne jak niektórym się wydaje. John Billings, australijski lekarz, twórca metody owulacji przeprowadzał badania w wielu krajach, także w kilku krajach trzeciego świata. Okazało się, że 80% spośród kobiet, które uczyło się jego metody było analfabetkami. 90% wszystkich uczących się umiało posługiwać się metodą już w pierwszym cyklu. 7% potrzebowało na naukę 3 cykli, a jedynie 3% miało trudności, wymagało więc dłuższej nauki i dodatkowych konsultacji.
Jacek Pulikowski, który sam jest ojcem trójki dzieci, pisze we wspomnianej książce, że „metody naturalne służą zarówno wybraniu najlepszego czasu do współżycia, by począć dziecko, jak i realizacji celu odsunięcia poczęcia dziecka bez naruszania zdrowych procesów i naturalności aktu.” W przypadku stosowania środków antykoncepcyjnych zdarza się natomiast, iż kobieta po ich odstawieniu nie może zajść w ciążę. Mimo pragnienia z jej strony poczęcia dziecka nie może do tego dojść, bo wcześniej niszczyła swoją płodność. Jej organizm musi przestawić się na zdrowe funkcjonowanie. Tego problemu nie ma podczas stosowania metod naturalnych.
Trudno nie wspomnieć tu o kosztach. Stosując naturalne planowanie rodziny potrzebny jest jedynie termometr, odpowiednia książka i karty obserwacji cyklu (można też zrobić je samemu w zeszycie). Natomiast spore wydatki wiążą się ze stosowaniem tabletek czy środków mechanicznych. Stosowanie antykoncepcji powoduje częste wizyty u lekarza, badania kontrolne, niekiedy także zabiegi chirurgiczne. Niejednokrotnie trzeba bowiem leczyć skutki uboczne.
O naturalnych metodach planowania rodziny można też powiedzieć, że zapewniają intymnemu życiu małżonków naturalne piękno. Mariola i Piotr Wołochowiczowie w książce Skąd się biorą dzieci piszą: „dla nas prezerwatywa jest na tyle obrzydliwa, że gdyby Piotr miał ją założyć, to konsekwentnie ja musiałabym założyć czepek pływacki i gumowe rękawiczki (może to byłoby ciekawe urozmaicenie...?). Tak samo zakładanie sobie jakiejś pływającej globulki, nieraz wytwarzającej pianę i syczącej - nie jest dla nas estetyczne.”
Autorzy powyższej książki zwracają też uwagę, jak wielką rolę odgrywa wiedza na temat naturalnego planowania rodziny. Dzięki obserwacji kobieta wie co i kiedy dzieję się w jej organizmie. Mariola Wołochowicz pisze, że jest się wtedy partnerem swojego ginekologa, a nie „ciemną masą”. Autorka wspomina: „To my informowaliśmy lekarza o poczęciu dziecka, a nie on nas. Jeszcze nam nie dowierzał: „proszę państwa, tak wcześnie to nawet ja nie mogę jeszcze stwierdzić” W końcu przyznał: „no... rzeczywiście jest mała ciąża”. Kobiety stosujące antykoncepcję muszą natomiast liczyć często na wiedzę lekarza. Same bowiem nie są przyzwyczajone do obserwacji własnego organizmu i o wiele spraw muszą pytać się ginekologa.
Można by przytaczać jeszcze wiele korzyści płynących ze znajomości i stosowania naturalnych metod planowania rodziny. Na ten temat są wspaniałe książki. Należy o nie pytać w księgarniach katolickich lub poszukać w internecie.
Zwolennicy antykoncepcji zarzucają metodom naturalnym, że nie pozwalają one na spontaniczność, a trudności w rezygnacji ze współżycia są nie do pokonania. Jacek Pulikowski, we wspominanej książce Warto żyć zgodnie z naturą, burzy natomiast mit spontaniczności w działaniu seksualnym człowieka. Wszelkie bowiem działanie ludzkie powinno być kontrolowane przez rozum i wolę. Pulikowski pisze: „Może ktoś zachwycać się jak piesek na spacerze «spontanicznie» robi «siusiu i kupkę» na chodniku. Gdyby jednak tak zaczął zachowywać się człowiek, byłoby to co najmniej niestosowne. Człowiek powinien to załatwiać w odosobnieniu w miejscu i czasie przez siebie zaplanowanym, zamierzonym. Każdy normalny człowiek nawet bardzo głodny powinien umieć w restauracji poczekać na kelnera (nawet gdy ten się ociąga) a nie «spontanicznie» rzucać się na talerze gościa przy sąsiednim stoliku.” Podobnie jest we współżyciu dwojga ludzi, każdy normalny człowiek powinien umieć pohamować swoją wolę, gdy rozum to odradza. Jednak, jak dalej pisze Pulikowski, to właśnie brak tej umiejętności „napędza m.in. biznes antykoncepcyjny”. I największym zagrożeniem dla tego biznesu byłoby, według autora książki, „używanie przez ludzi rozumu na bazie odpowiedniej wiedzy”. Pulikowski pyta również: „Co robią specjaliści od reklamy antykoncepcji? Fałszują wiedzę i głośno (mają środki) krzyczą: „To jest oczywiste, tu nawet nie trzeba myśleć, każdy, kto myśli inaczej, jest głupcem rodem z ciemnogrodu, z ery średniowiecznej, oszołomem. Tylko my mamy rację”.
Małżonkowie, którzy preferują styl życia zgodny z naturą akceptują swoją płodność. W czasie okresowej wstrzemięźliwości potrafią czekać na siebie. Wzrasta przez to ich wzajemna atrakcyjność. Nie ma tu miejsca na znudzenie się sobą, bo metody naturalne uczą, że małżonek nie jest rzeczą do użycia. Jest natomiast osobą, która wymaga szacunku i zrozumienia.
Dla ludzi stosujących antykoncepcję, płodność staje się przeszkodą, a dziecko często niechcianym owocem, „produktem ubocznym” działań seksualnych. Jeśli dojdzie do poczęcia dziecka, mówi się wtedy, że zawinił środek. Powstaje wówczas egoistyczne podejście do życia, a to rujnuje miłość.
Jeśli nie będziemy myśleć, zastanawiać się głębiej nad tym co robimy, inni szybko to wykorzystają. Nie można dać się zaślepić producentom środków antykoncepcyjnych. To co oni proponują, szybko trafia do klientów, którzy zrezygnowali z pogłębiania wiedzy na temat swojego organizmu. A szkoda, bo stosowanie naturalnych metod planowania rodziny daje wiele radości i satysfakcji. Razem z mężem mogliśmy przekonać się o tym. Jesteśmy dwa i pół roku po ślubie i oczekujemy przyjścia na świat naszego pierwszego potomka.
opr. ab/ab