Problem "galerianek", nagłośniony jakiś czas temu, wcale nie znikł. Prostytucja nieletnich przybiera rozmaite formy - nieraz zajmują się nią dziewczyny, których nikt by o to nie podejrzewał
Prostytucja wśród nieletnich, to zjawisko z roku na rok coraz bardziej powszechne. Szacuje się, że na każdą handlową galerię przypada po kilka dziewczyn, lub kilka na każde gimnazjum.
Wczesne popołudnie. Jedna ze stołecznych galerii handlowych. Przed fontanną spacerują cztery dziewczyny. Wyzywający makijaż, obcisłe „miniówki”, wydekoltowane bluzki, buty na niebotycznie wysokich obcasach. Pomimo „tapety” nałożonej na twarze widać, że są bardzo młode. Uważnie obserwują mijanych mężczyzn. Taksują wzrokiem ich ubrania, śledzą ich zakupy... I w końcu upatrzona ofiara okazuje się dość bogata, aby się nią zająć. Podchodzą do starszego otyłego mężczyzny, który kupił markowe buty za kilka tysięcy. Uśmiechają się, przybierają wyuzdane pozy. Po krótkiej wymianie zdań, jedna z nich odchodzi z mężczyzną, żegnając koleżanki machaniem ręki. Po kilkunastu minutach wraca i przyłącza się do koleżanek. Łowy trwają nadal.
One nie traktują swojego zachowania jak prostytucji. To jest ich sposób na życie: podniesienie poziomu adrenaliny, przegnanie nudy, potwierdzenie swojej atrakcyjności. Gdy kilka lat temu Katarzyna Rosłaniec zrealizowała o nich film „Galerianki”, ten specyficzny sposób na życie wśród dziewcząt, które nie przekroczyły jeszcze piętnastu lat, wchodził dopiero do popkultury.
Prostytucja nieletnich jest w dzisiejszych konsumpcyjnych czasach bardzo popularna. Przybiera rozmaite formy. Niekiedy najstarszy zawód świata przechodzi z matki na córkę. Dziecko, które na co dzień widziało, czym zajmuje się jego matka, uważa kontynuację jej drogi za naturalną. Zna dobrze środowisko, w którym będzie pracować, wysokość zarobków nieporównanie większych niż w innych zawodach. Dr Elżbieta Michałowska, naukowiec z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, przeprowadzała na ten temat badania wśród biednych łódzkich rodzin. Mówi, że wnioski są zatrważające. Rodzinna prostytucja, stręczycielstwo. Zdarzają się wypadki, gdy ojciec przychodzi na dużą przerwę i zabiera córkę do domu, bo tam czeka na nią klient. Po pewnym czasie dziewczyna wraca na lekcję. Matka wtajemnicza swą córkę w arkana zawodu. Kilkunastoletnie dziewczyny oferujące swe usługi na dworcach za jedzenie lub za działkę narkotyku. To sytuacje aktualne w każdej epoce, wyhodowane przez biedę.
Współczesne nam czasy zaowocowały w zupełnie czymś innym. Pojawiła się motywacja do sprzedawania się dotychczas zupełnie obca. Seks z powodu nudy, chęci przeżycia czegoś innego, zakazanego, owianego złą legendą — to główne powody, dla których nieletnie prostytutki oddają się obcym mężczyznom, a wywodzą się one nie z domów patologicznych czy ubogich. Pochodzą z tzw. zimnych gniazd symbolizujących emocjonalną pustkę. Bogate domy, w których mieszka się jak w hotelu. Rodzice i dzieci widzą się sporadycznie, prowadzą zdawkowe rozmowy. Nic o sobie nie wiedzą. Ojciec pozostaje zajęty prowadzonym przez siebie biznesem, matka — własną karierą i życiem towarzyskim. Nie zauważają, że w życiu ich kilkunastoletniej córki nastąpiła niebezpieczna zmiana. Maluje i ubiera się wyzywająco, nieodpowiednio do swego wieku. Nie dostrzegają ,że uległ zmianie także jej sposób postrzegania świata. Ich życie zdominowała konsumpcja, a żeby zauważyć taką zmianę, trzeba z dzieckiem rozmawiać, być obecnym w jego życiu, na co wielu ze współczesnych rodziców nie ma czasu, ani chęci.
Według oceny psychologów galerianki to dziewczyny pozbawione wszelkich skrupułów. Uważają się za lepsze od swych koleżanek klasowych. Są aktywne, przedsiębiorcze, atrakcyjne. To na nich skupia się uwaga mężczyzn. To one ich wybierają i stawiają warunki. Swoje ciało traktują jak towar. - A „w popkulturze ciało jest produktem i jest konsumowane” — mówi Elżbieta Michałowska. Dziewczyny wywodzące się z bogatych domów, zarobione gadżety zwykle wyrzucają, inne sprzedają się za modny ciuch, drogi kosmetyk, najnowszy model telefonu komórkowego. Panuje wśród nich określona hierarchia. Są szlaufy, lodziary (od seksu oralnego), blachary (od uprawiana seksu w samochodzie), czy razówki, które z jednym mężczyzną idą tylko raz.
- Sama wychowuję córkę — mówi Karolina, pielęgniarka — Mąż odszedł do innej kobiety. Płaci alimenty, ale nie interesuje się Magdą. A ja zaganiana za każdym groszem, nie zauważyłam, że coś niedobrego dzieje się z moim dzieckiem. Magda ma trzynaście lat. Jest bardzo ładna, przedsiębiorcza, pewna siebie. Cieszyłam się, że tak szybko dojrzała i nie będę musiała martwić się o nią. Do domu wpadałam jak po ogień. W biegu robiłam jakieś posiłki, zakupy. Pytałam córkę, co w szkole, jak sobie radzi i pędziłam dalej, nie słuchając jej odpowiedzi. Wychowawczyni wezwała mnie do szkoły. Magda opuściła się w nauce, ma dużo nieobecności — mówiła. Rozmawiałam o tym z córką. Przyrzekła poprawę. Wierzyłam jej.
Otrzeźwił mnie dopiero telefon z policji. Dowiedziałam się, że Magda została zatrzymana w jednej z galerii za uprawianie prostytucji. To był dla mnie szok. Przecież ona jest jeszcze dzieckiem — myślałam — wprawdzie bardzo dojrzałym, ale ma dopiero trzynaście lat. Wróciłyśmy do domu. Zaczęłam grzebać w jej rzeczach. W szafie i w pawlaczu znalazłam poutykane drogie ciuchy, najmodniejsze buty, kosmetyki, smartfony, gry komputerowe. Nie wiedziałam, jak mam rozmawiać z własnym dzieckiem na tak drażliwy temat. Potrafiłam tylko płakać. I wtedy usłyszałam od mojej córki bardzo bolesne słowa. Ona, w odróżnieniu do mnie, potrafi o siebie zadbać, aby nie tyrać od rana do nocy za marne pieniądze. Kocha luksus i nienawidzi takiego życia, jakie jej daliśmy. W życiu trzeba być twardym i mieć określony cel. A ty potrafisz się tylko mazać i być ofiarą — dowodziła. Czułam, że moja córka gardzi mną i że straciłam nad nią kontrolę. Chodziłyśmy na terapię do psychologa, kontrolowałam ją, starałam się do niej zbliżyć. Czułam jednak, że nie jest dobrze, że ona mi się nadal wymyka. Nie wiem, co robi po lekcjach. Nie mogę kontrolować jej każdego kroku. Muszę pracować. Boję się, że straciłam córkę - wyznała.
Jak ochronić swoje dziecko przed pokusami złego świata, gdy seks wdziera się i epatuje najmłodszych? Prasa (ulubiony przez nastolatki Cosmopolitan), teledyski ociekają erotyzmem, portale internetowe kuszą propozycjami łatwego zarobku. Jest duży popyt na nieletnie dziewczęta. Czasami dochodzi do kuriozalnych zdarzeń .Jeden z mężczyzn po zabawie z czternastolatką, przypomniał sobie, że ma córkę w tym samym wieku. Wpadł w popłoch i poczucie winy. I chciał umoralniać swoją nieletnią partnerkę. Inny, gdy przyłapał na podobnych praktykach swoją córkę, odszukał galeriankę z którą uprawiał seks w samochodzie i pobił ja dotkliwie.
Żyjemy w czasach powszechnego relatywizmu. Wartości etyczno-moralne zostały rozmyte. Dobro może być złem, a zło dobrem. Wszystko zależy od punktu widzenia. Dochodzi do tego jeszcze fałszywe pojęcie wolności, egzystujące na zasadzie „róbta co chceta”. Rodzice wyznają te zasady i automatycznie przechodzą one na dzieci. Zaczyna się od bezstresowego wychowania. Dziecku wszystko wolno. Nie można go w niczym ograniczać. Później nastolatki budują swój własny nihilistyczny świat, w którym liczy się tylko przyjemność i szukanie coraz bardziej ekstremalnych wrażeń. Nie mają żadnych autorytetów. Szkołę traktują jak uprzykrzoną przechowalnię. Dom jest dla nich miejscem spania, jedzenia, zaspakajania najpotrzebniejszych potrzeb. Prawdziwy świat to buszowanie w Internecie. A tam można spotkać „ciekawe” propozycje. Przetarg na handel dziewictwem. Można podbić cenę do 2 tys. złotych. Wejść na pokazy w seks kamerkach.
To jedna z form sekstingu. Przesyła się materiały erotyczne za pomocą telefonów komórkowych czy Internetu. Coraz młodsze nastolatki udostępniają za drobną zapłatą swoje zdjęcia w pozach seksualnych. Wysyłają nagrania video prezentujące czynności seksualne. Taki mały trening, a po nim otwarta droga do łowów w galeriach. Nastolatki szybko uzależniają się od tych praktyk, które działają podobnie jak narkotyki. Rodzice odizolowani od dzieci w swoich wieżach Babel, zwykle przez przypadek dowiadują się ze zdumieniem o wyczynach erotycznych swych córek. Chodzą z nimi później do poradni psychologicznej i są rozczarowani nikłymi wynikami. Psycholog to nie cudotwórca, nie naprawi jak za dotknięciem różyczki czarodziejskiej wieloletnich zaniedbań wychowawczych. Nie zbuduje od razu więzi emocjonalnych między rodzicami a dziećmi. Na to trzeba dużo czasu i żmudnych starań.
Czasami pomimo najlepszych chęci terapie w gabinecie psychologa nie odnoszą skutków. Nastolatka nie może wyzwolić się z obsesji seksu. Warto wtedy spróbować pomocy u egzorcysty. Zdarzają się wypadki, gdy dziewczyna otwarta na zło, zostaje opętana przez szatana. Wystarczy porozmawiać na ten temat z duchownym egzorcystą, aby przekonać się, że zagrożenie ze strony szatana jest jak najbardziej realne.
opr. mg/mg