Życie ludzkie zaczyna się od momentu poczęcia - tak mówi biologia

Można zakłamywać rzeczywistość, twierdząc, że człowiek w fazie prenatalnej nie jest jeszcze człowiekiem, ale stawianie takich tez stoi w sprzeczności nie tyle z logiką, co z nauką, na którą wciąż powołują się postępowi liberałowie

Dokładnie rok temu obudziliśmy się w kraju, który przynajmniej teoretycznie zapewnia prawo do życia wszystkim ludziom chorym. Przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w Polsce zgodnie z prawem dozwolone było zabijanie chorych dzieci. Można zakłamywać rzeczywistość, twierdząc, że człowiek w fazie prenatalnej nie jest jeszcze człowiekiem, ale stawianie takich tez stoi w sprzeczności nie tyle z logiką, co z nauką, na którą wciąż powołują się postępowi liberałowie. Nie widzą jednak, że krok w kierunku ochrony każdego życia jest postępem cywilizacyjnym, a nie regresem.

I tak od roku ta rzeczywistość polaryzuje społeczeństwo, które - mam wrażenie - nie dostrzega meritum tego sporu, dopatrując się w przeciwnikach aborcji fundamentalistów religijnych, chcących narzucić całej reszcie swoje przekonania. Nic bardzie mylnego. Wciąż będę podkreślać, iż pomimo mojej wiary, sprawa aborcji z wiarą nie ma nic wspólnego. To nie ze względu na wiarę uważam, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia. Uważam tak dlatego, że biologia o tym mówi. Takie spojrzenie na sprawę jest jednak bardzo niewygodne dla tych, którzy w każdym innym przypadku uwielbiają powoływać się na naukę. Ta sytuacja wymaga od nich robienia niezwykle trudnych fikołków intelektualnych, przez co sami strzelają sobie w kolano. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że ludzie dopuszczający aborcję nie potrafią nawet wskazać momentu, w którym rozpoczyna się życie ludzkie? W wielu dyskusjach, które przeprowadziłam lub w tych, którym się przyglądam, padają odpowiedzi, sugerujące, że początek życia ludzkiego to kwestia filozoficzna i nie da się jej jednoznacznie wskazać. I uwaga - nie mówią tego osoby sprzeciwiające się aborcji, którym zarzuca się sprowadzanie tematu do kwestii ideologicznych, a właśnie zwolennicy aborcji, którzy przyparci do muru nie potrafią inaczej uzasadnić przyzwolenia na zabijanie. Robią słabe wybiegi do kwestii filozoficznych lub szukają magicznych momentów w rozwoju płodu, w którym ten nagle staje się człowiekiem. Inni próbują wykazać, że to dzieje się wtedy, gdy zaczyna bić serce, pojawia się odczuwanie bólu etc. Tylko że to nadal nie ma nic wspólnego z momentem powstania życia. Mamy do czynienia z człowiekiem zanim wykształcą się poszczególne organy lub zanim dziecko zaczyna czuć ból. Tak mówi nauka. Koniec, kropka.

I choć jest to rzecz najbardziej logiczna i oczywista, to z perspektywy czasu nie widzę za bardzo możliwości na merytoryczne dogadanie się ze zwolennikami aborcji. Lewicowa propaganda i agenda różnych organizacji, które w teorii bronią praw człowieka (czytaj: prawa kobiet do zabijania swoich dzieci) tak mocno zmanipulowały społeczeństwo, że z bólem muszę stwierdzić, że to proces w większości nieodwracalny. Na polskim podwórku problem potęguje się przez irracjonalną nienawiść do wszystkiego, co związane z PiS-em i Kościołem. Niestety temat ten wielu ludzi sprowadza do tego, że biskupi na dyktando Kaczyńskiego chcieli dokopać kobietom, więc doprowadzili do takiego, a nie innego wyroku. To sprowadzenie tematu do absurdu daje jeszcze więcej narzędzi do manipulacji szczególnie młodymi dziewczynami, którym wmawia się, że lepszy jest seks bez zobowiązań, niż wychowywanie w duchu powściągliwości i stawiania wymagań, co skutkuje coraz to bardziej nieodpowiedzialnymi postawami wśród chłopców i mężczyzn. Ci mężczyźni, którzy wstawili sobie piorun na profilowe w imię jakiejś chorej solidarności z kobietami, tak naprawdę wystawiają o sobie świadectwo, informując o tym, że: "to Twój wybór, moja kochana, ja umywam ręce". To widać gołym okiem, ale żeby to zobaczyć, trzeba zdjąć ideologiczne okulary, które zostały założone przez wielu ludzi, zmanipulowanych hasłami o wyborze i wolności. Zapomnieli niestety, że wolność osobista kończy się tam, gdzie narusza ona wolność (a nawet życie) drugiego człowieka.

Wracając jednak na moment do roli mężczyzn, dziękuję właśnie tym mężczyznom, którzy na różne sposoby - czy to w ławach poselskich, czy z ambony, czy w gabinetach lekarskich, w organizacjach społecznych, czy po prostu wspierając swoje partnerki i biorąc ojcowską odpowiedzialność za poczęte życie, tworzą taką przestrzeń, w której kobietom nawet nie pojawi się myśl o aborcji, bo wiedzą, że nie są same nawet w najtrudniejszej sytuacji, jaka mogła ich spotkać.

No dobrze, po co ja to wszystko piszę? Minął rok, przestępczość aborcyjna trwa w najlepsze, a nasze Państwo wciąż niewiele robi, by poprawić sytuację rodzin, wychowujących dzieci z niepełnosprawnością... I to są bardzo smutne aspekty tej sprawy. Mam jednak wewnętrzna potrzebę, by ta rocznica została przez nas zapamiętana i celebrowana jako krok ku lepszemu światu. Światu, w którym mamy jeszcze wiele do zrobienia, ale nie zacznie się w nim dziać ani trochę lepiej, gdy prawo będzie zezwalało na barbarzyńskie metody wymierzone w najsłabszych i najbardziej bezbronnych.

Nie bądźmy obojętni i bezczynni. Wejdź chociażby na stronę Fundacji Małych Stópek, zapoznaj się z tym, co robią i wesprzyj ich działalność. Pomożesz przez to samotnym matkom i ich dzieciom. Matkom, które zdecydowały się urodzić i zostały same, bo mężczyzna wychowany w duchu obecnie rozumianej "wolności" nie stanął na wysokości zadania.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama