Fragmenty książki "Zawód: tata" będącej kompendium najważniejszych elementów relacji między ojcem a dzieckiem (wstęp)
Krzysztof Pilch Zawód: TATA |
|
Napisałem wyżej, że dyscyplina ma zapewnić dziecku przestrzeń do rozwoju, w której może czuć się bezpieczne. Owo poczucie bezpieczeństwa buduje jeszcze jedna rzecz, którą Ty jako ojciec powinieneś dać. Chodzi mianowicie o przewidywalność, przez niektórych autorów określaną jako „stałość”. Może na początku wyjaśnię, o co chodzi, w kontekście poprzedniego punktu dotyczącego karania. Dziecko powinno mieć świadomość, że zostanie ukarane, gdy popełni przewinienie, a rodzaj kary i jej nałożenie nie zależy w żaden sposób od tego, czy Ty masz dobry humor, czy też nie. W ten sposób wie, czego się po Tobie spodziewać, a to wprowadza pewną stabilizację nawet w sytuacjach nieprzyjemnych dla niego, związanych z popełnieniem jakiegoś przewinienia.
Ta przewidywalność wiąże się również z panowaniem nad sobą, które dla wielu mężczyzn jest swoistym wyzwaniem. Niemniej trzeba je podjąć, jeśli pragniesz zapewnić poczucie bezpieczeństwa swoim pociechom oraz — co równie ważne — żonie. Może w tym pomóc jasne mówienie o tym, jak w danym momencie się czujesz, szczególnie w sytuacjach gdy przeżywasz nagromadzenie negatywnych emocji.
Przykładowo miałeś zły dzień w pracy, szef strasznie Cię zdenerwował, coś Ci nie wyszło. Przychodzisz do domu sfrustrowany i wściekły, masz wszystkiego dość. W takim stanie łatwo będzie Ci wybuchnąć i wyładować swoją złość na tym, kto ów wybuch sprowokuje. Dlatego oprócz tego, że taka sytuacja nie zwalnia Cię z obowiązku panowania nad sobą, warto pomóc sobie przez powiedzenie rodzinie, w jakim jesteś nastroju, co cię spotkało i poprosić o chwilę czasu na to, byś mógł się uspokoić. Jeśli nie postąpisz w ten sposób, a Twoja pociecha zirytuje Cię jakąś błahostką, z którą przyjdzie do Ciebie, to prawdopodobnie krzykniesz na nią, podniesiesz głos i ona wówczas zupełnie nie zrozumie, co się stało, co było nie tak w tym, że chciała coś od taty. Wystarczy, żeby taka sytuacja powtórzyła się kilka razy, by wprowadzić w serce dziecka lęk przed Tobą, niepokój wynikający z tego, że nie będzie wiedziało, czy kiedy poprosi cię o pomoc, to uśmiechniesz się do niego i wysłuchasz, czy może będziesz zły i zaczniesz krzyczeć.
Oprócz panowania nad swoimi emocjami ważne jest również dotrzymywanie słowa, spełnianie danych obietnic. Twoje dziecko potrzebuje świadomości, że na tatę można liczyć i mu zaufać. To sprawi, że za naturalne uzna zwracanie się ze swoimi problemami do Ciebie. Ale na takie zaufanie trzeba zasłużyć i zrobić wszystko, by go nie zawieść. Jeśli więc obiecujesz coś dziecku, traktuj to poważnie, bo inaczej w końcu przestanie Ci wierzyć i zwracać uwagę na Twoje słowa. Uzna, że skoro ty sam nie przywiązujesz do nich wagi, to niby dlaczego ono miałoby postępować inaczej. Poza tym zawiedzione zaufanie boli, i to bardzo. Ja do dziś pamiętam obietnice, które dawał mi mój tata, a których nie dotrzymał, choć dotyczyły, wydawałoby się, błahych rzeczy, np. wspólnego wyjścia do lasu. A jednak, mimo że minęło kilkadziesiąt lat, to wspomnienie nadal we mnie tkwi i myślę, że u innych jest podobnie.
Dużo lepszym rozwiązaniem jest więc obiecywać mniej i realizować to, co się obiecało, niż zasypywać dziecko wieloma obietnicami bez pokrycia. Błędem, który wielu ojców popełnia, jest mówienie tego, co dziecko chce usłyszeć, tylko po to, by w danym momencie dało im spokój. Łatwo to zobrazować taką sytuacją. Siedzisz sobie w fotelu, oglądasz jakiś film i nagle Twoja pociecha w najciekawszym momencie zaczyna głośno wołać: „Tato, tato, pójdziemy w sobotę do kina?! Fajna bajka będzie”. Ty odpowiadasz, że nie wiesz, że musisz się zastanowić, czy nie masz jakichś innych planów. Niezrażone tym dziecko dalej nalega: „Ale, tato, proszę, pójdźmy” i tak kilka razy. W końcu Ty, chcąc w spokoju pooglądać film i skupiając się na tym, co dzieje się na ekranie, dla świętego spokoju rzucasz: „Dobrze, pójdziemy, ale nie przeszkadzaj mi już”.
Jaki jest prawdopodobny dalszy scenariusz tej historii? Dziecko zapewne potraktuje Twoje słowa na serio i będzie przez cały tydzień czekało na upragnioną sobotę. Ty pewnie zdążysz zapomnieć o tym, co powiedziałeś, nim film się skończy. Do tego wypowiadając te słowa, zupełnie nie miałeś pojęcia, o jakie kino chodzi, o której godzinie jest seans, jaka to bajka i ile trwa, tak więc są duże szanse na to, że jeśli nawet nie zapomnisz, to nie będziesz mógł wtedy iść do kina, gdyż będzie to kolidowało z innymi sprawami, które masz załatwić. Tak czy inaczej, skutkiem będzie jeden wielki zawód dziecka, tym większy, im mocniej wyczekiwało na spełnienie obietnicy, poczucie krzywdy i nadszarpnięte zaufanie do Ciebie. Dodatkowo powoli może w nim zacząć kiełkować myśl, że to co się mówi, nie ma wartości, że można nie dotrzymywać słowa, mówić ludziom rzeczy, które chcą usłyszeć, by osiągnąć jakieś korzyści itd.
Zanim coś obiecasz, zastanów się, czy będziesz w stanie słowa dotrzymać. Dobry ojciec to nie ten, który dużo obiecuje, ale ten, który spełnia każdą obietnicę. Dużo lepszy dla Twojego dziecka jest smutek z powodu tego, że nie chcesz zrobić czegoś, o co cię prosi, niż żal, jeśli powiesz mu, że to zrobisz, a rzeczywistość okaże się zupełnie inna. Jak postąpić, gdy będziesz w podobnej sytuacji do tej opisanej powyżej? Cóż, wyjść jest co najmniej kilka: możesz powiedzieć swej pociesze, że porozmawiacie na ten temat po tym, jak skończy się film w telewizji, a przy okazji zachęcić ją, by obejrzała go razem z Tobą; możesz też poprosić, by zajęła się czymś innym, a Ty zawołasz ją po seansie na rozmowę; w końcu, jeśli prośby nie pomagają, zawsze możesz jej po prostu to nakazać. (Możesz też zastanowić się, czy ten film jest aż tak ważny, by poświęcać czas, który mógłbyś spędzić z dzieckiem.) Tak, wiem, że dziecko będzie z tego niezadowolone, tak wiem, że dużo łatwiej byłoby mu obiecać upragnione kino, ale na pewno nie byłoby to uczciwe. To chyba kolejny raz, kiedy trzeba zadać sobie pytanie: co jest dla Ciebie ważniejsze — własna wygoda czy dobro dziecka?
opr. aw/aw