Wiem jedno: dostarczanie informacji o nieszczęściach, którym nie możemy zaradzić, źle robi naszej psychice
Afrykańczycy, z którymi ostatnio rozmawiałam, byli zszokowani, gdy im powiedziałam, że statystyczny Polak ogląda telewizję średnio 4 godziny dziennie. Szybko wyliczyli, że 10 godzin przeznaczamy na pracę i dojazd do niej, 8 godzin na sen, więc na życie bez telewizora zostaje nam… 2 godziny dziennie. „Jak można tak żyć?” – pytali. „Czy wy w ogóle jeszcze żyjecie?”.
Gdy chcemy z Wami rozważyć w tym numerze, jak mądrze korzystać z mediów, podstawowym pytaniem, jakie należy zadać, to: Czy my naprawdę musimy to wszystko wiedzieć? Czy naprawdę chcemy rezygnować ze swojego życia, żeby żyć rzeczywistością medialną? Doba ma tylko 24 godziny – w każdej chwili musimy decydować, jak ją wykorzystać. Czy słuchając wypowiedzi Afrykańczyków, żyjących w tak różny sposób od naszego, nie powinna nam się włączyć czerwona lampka, że media za bardzo wkroczyły w nasze życie, do naszych domów, w nasze rodziny, związki?
Media nie znoszą pustki, boją się ciszy. Żywią się, wręcz żerują na nowościach, newsach. Człowiek jednak jest inaczej skonstruowany. Nie jest w stanie przyjąć, przetrawić tak wielkiej dawki informacji. Więc się gubi, przyjmuje bezkrytycznie, nie jest zdolny, ale też po prostu nie ma czasu na refleksję. Jeden portal internetowy, jeden serwis informacyjny w telewizji, jedna gazeta dziennie i… nasz mózg się zatyka.
Media nie tylko informują. One tworzą światopogląd milionów osób. To samonakręcająca się maszyna – media kreują modę i kryteria atrakcyjności, a następnie same ich dostarczają. Najpierw tworzą potrzebę, a następnie dostarczają jej elektroniczną czy papierową namiastkę. Czy bez mediów nasz światopogląd byłby taki sam? Takie same byłyby np. wzorce urody, mody, spędzania wolnego czasu, urządzania domu? Na pewno nie.
Media z definicji są masowe. Więc muszą schlebiać masowym gustom. Muszą się sprzedawać. Czy w takiej sytuacji w ogóle możliwe jest, by pokazywały prawdę o rzeczywistości, by mówiły o tym, co jest dla mnie naprawdę ważne, skoro każdy z nas jest tak różny, ma swoje odrębne i bardzo indywidualne marzenia, plany, doświadczenia? Kto decyduje o tym, co jest na tyle ważne, by znalazło się mediach? Jakie ma w ogóle do tego prawo?
Uważnie i ostrożnie. Z umiarem. Celowo. Po swojemu – takie słowa przychodzą na myśl, żeby korzystając z dobrodziejstw mediów, nie dać się jednak wkręcić tej machinie i zachować to, co mamy najcenniejszego – siebie.
KU
opr. aś/aś