Czy w ciągu 20 lat swego istnienia Opoka przydała się na coś Kościołowi? Jaka wizja Kościoła i mediów kościelnych leży u podstaw naszego portalu?
W czerwcu 2018 r. minie 20 lat od momentu powołania Fundacji Opoka przez Konferencję Episkopatu Polski. Jest to okres, który skłania do spojrzenia wstecz i przypomnienia tego, czym nasza Fundacja była w swojej pierwotnej wizji i na ile udało się nam ją zrealizować. Jest to też dobry moment, aby zapytać o przyszłość Opoki.
Korzenie Opoki sięgają początków lat 90-tych i seminariów organizowanych najpierw przez KAI, później przez diecezję gliwicką. Owocem tych spotkań było powołanie w 1997 roku grupy inicjatywnej, a następnie przedstawienie projektu Episkopatowi, które zostało uwieńczone powołaniem w czerwcu 1998 r. Fundacji Opoka. W ciągu kolejnego roku udało nam się zdobyć wsparcie finansowe ze strony kilku znaczących partnerów i sponsorów, dzięki czemu mogliśmy w marcu 1999 r. uruchomić pierwszy serwis www.opoka.org.pl, a także otworzyć nasze serwery dla wielu tysięcy stron gościnnych oraz kont email osób i instytucji kościelnych.
W ciągu kolejnych lat udało nam się znacząco rozwinąć nasz portal, wzbogacając go o szeroką bazę dokumentów papieskich i kościelnych. Znaczną część materiałów uzyskaliśmy dzięki współpracy z L'Osservatore Romano, a także innymi instytucjami watykańskimi. Udało nam się nawiązać współpracę z większością polskich katolickich wydawnictw i tytułów prasowych. Dzięki temu mogliśmy prezentować bieżące publikacje na tematy istotne dla Kościoła w Polsce, ale także materiały o bardziej trwałym i uniwersalnym charakterze formacyjnym. Od lat współpracujemy z Biurem Prasowym Episkopatu Polski — co było tym łatwiejsze, że nasz pierwszy Prezes, ks. dr Józef Kloch, był w latach 2003-2015 szefem tego Biura. Od początku istnienia portalu we współpracy z Radiem Watykańskim zamieszczaliśmy serwisy informacyjne (także w formie tekstowej) oraz audycje radiowe. W kolejnych latach stworzyliśmy dział pozwalający na wyszukanie godzin Mszy św. w polskich parafiach, serwis pozwalający na żywo śledzić trasę pielgrzymek na Jasną Górę, serwis dla rodzin, serwis ekonomiczny, dział „Areopag — Porozmawiajmy o wierze” i wiele innych. Część z tych serwisów istnieje do dziś, część czeka na reaktywację w nowej formule.
W rozmowach z użytkownikami Opoki wielokrotnie słyszałem wyrazy uznania dla naszej solidności oraz bogactwa naszej czytelni. I odwrotnie — reakcja na sugestie, że Opoka miałaby się stać kolejnym publicystyczno-chrześcijańskim medium, była u większości moich rozmówców zdecydowanie negatywna.
Od samego początku portal Opoki tworzony był nie jako jeszcze jedno „opiniotwórcze” medium katolickie, a tym bardziej nie jako konkurencja wobec już istniejących, ale jako miejsce integrujące istniejące zasoby. Dlatego też od pierwszej chwili, równocześnie z tworzeniem naszego własnego portalu, otwarliśmy nasz serwer dla stron wszelkich zainteresowanych katolickich instytucji, świadcząc usługi hostingowe.
W polskiej przestrzeni medialnej istnieje kilka większych i kilkadziesiąt mniejszych tytułów prasowych związanych z Kościołem katolickim. Jest szereg redakcji katolickich związanych z radiem i telewizją. Istnieje wreszcie kilkadziesiąt wydawnictw, które co roku prezentują swą bogatą ofertę na Targach Wydawców Katolickich. Są też tysiące katolickich portali związanych z instytucjami, wspólnotami i ośrodkami duszpasterskimi. Tworzenie jeszcze jednego medium tego rodzaju nie wypełniałoby żadnej luki, a raczej byłoby „wpychaniem się” na mocno już zagęszczony rynek. Tym, czego naprawdę brakuje, jest integracja istniejących zasobów oraz wybór tego, co cenne i co warto prezentować, aby pokazywać bogactwo Kościoła, promować inicjatywy duszpasterskie i formować wierzących.
Warto tu wrócić do początków Fundacji — były nimi konferencje organizowane u zarania polskiego Internetu najpierw przez KAI, a następnie przez diecezję gliwicką. To, co podkreślali zgodnie ich uczestnicy z całej Polski, to konieczność zaistnienia portalu, który miałby funkcję integrującą — i z tej właśnie refleksji zrodziła się Opoka.
Gdyby chcieć porównać ideę przyświecającą działalności naszego portalu do świata mediów tradycyjnych, zawsze postrzegaliśmy się raczej jako biblioteka niż jako wydawnictwo. Rola tych dwóch instytucji jest odmienna, a jednocześnie są one komplementarne. Niektórzy wydawcy w swej krótkowzroczności chcieliby likwidacji bibliotek, jakoby „odbierały im zyski ze sprzedaży”. Być może jest tak na krótką metę, jednak w dłuższej i szerszej perspektywie rola bibliotek jest nie do przecenienia. Rzadko kto jest w stanie skompletować własną biblioteczkę z wszelkimi interesującymi go tytułami — ze względów finansowych i praktycznych. To właśnie biblioteka pozwala dotrzeć do potencjalnie interesujących treści, wyszukać je, porównać, zestawić — a w końcu zdecydować się na zakup. Biblioteka wyrabia nawyki czytelnicze i rozbudza głód czytania. Biblioteki są dla autorów i wydawców darmową formą reklamy i upublicznienia ich twórczości.
Istnieją oczywiście różnice między tradycyjną biblioteką a portalem internetowym. Opoka nie wypożycza publikacji, ale też nie udostępnia ich w całości (poza dokumentami kościelnymi i niektórymi publikacjami naukowymi). Prezentujemy tytuły prasowe publikując jeden lub kilka wybranych artykułów z całego numeru. Podobnie — prezentując książki, wybieramy jeden lub kilka rozdziałów. W ten sposób zapoznajemy naszych użytkowników z treścią, rozbudzając głód czytelniczy, a jednocześnie wskazujemy, gdzie można znaleźć więcej interesujących treści.
W ciągu wielu lat naszego istnienia nieustannie stykam się z dwiema przeciwstawnymi tendencjami. Jedna z nich zmierza do „schowania” wydawnictw i autorów, tak, żeby przede wszystkim promować nasz portal, żeby przyzwyczajać czytelników do tego, że to my mamy najlepsze i najciekawsze treści. Niektórzy życzliwi doradcy postulowali, niektórzy wręcz przymuszali, abyśmy usunęli z naszych stron loga wydawnictw, okładki książek, a wszelkie informacje bibliograficzne głęboko ukryli. Druga tendencja, którą można określić logiką „psa ogrodnika”, każe wydzielać treści tak skąpo, żeby niejako zmusić czytelnika do nabycia publikacji, zanim zdąży się z nią zapoznać. Zamiast publikować artykuły lub fragmenty książek, spotykamy się z sugestią, że wystarczy zamieścić okładkę i notkę wydawniczą lub spis treści. W odpowiedzi na jedną i drugą tendencję wystarczy wskazać praktykę największej księgarni internetowej — Amazona, która pozwala potencjalnym nabywcom „zajrzeć” do książki, zanim zdecydują się ją kupić. Zazwyczaj udostępniane jest ok. 10% objętości danej publikacji.
Na rynku prasowym i księgarskim pojawiają się zresztą ciągle nowe pomysły i trendy. Sprzedaż ebooków postrzegana była jako śmierć papierowych książek — nic takiego jednak się nie stało; obydwie formy publikacji funkcjonują znakomicie obok siebie. Niejeden czytelnik kupiwszy ebooka poleca następnie papierową książkę innym. Przypuszczam, że osobiście przyciągnąłem w ten sposób wydawnictwom kilka setek czytelników, przy okazji z różnych konferencji i spotkań, podczas których wspominałem o książkach, które sam nabyłem drogą elektroniczną.
Innym ciekawym pomysłem jest abonament na publikacje. Obok Netflixa (filmy) czy Spotify (muzyka) jest też możliwość wykupienia abonamentu na dostęp do książek i prasy. Sam korzystam ze Scribd-a, jest też Amazon Kindle Unlimited, a także polskie serwisy na mniejszą skalę, takie jak Legimi. Trudno przewidzieć, w jakim kierunku rozwinie się rynek czytelniczy, na pewno jednak skupienie się wyłącznie na tradycyjnych publikacjach papierowych i zamknięcie się na formy elektroniczne oznacza ostatecznie stanie się jakimś wydawniczym skansenem. Polski rynek wydawniczy jest oczywiście mniejszy od anglojęzycznego, więc być może taki skansen da się jeszcze przez pewien czas pielęgnować, w końcu jednak wkroczą wielkie koncerny, które wymuszą własne rozwiązania, podobnie, jak to się stało w USA czy innych krajach zachodnich.
Wśród kilku określeń, którymi posługiwaliśmy się w ciągu minionych lat, aby pokazać, czym jest Opoka, było m.in. papieskie „laboratorium wiary i kultury”, a także wyrażenia takie jak „lustro Kościoła”, czy po prostu „portal Kościoła katolickiego w Polsce”. Oczywiście nie rościmy sobie wyłącznego prawa do bycia jedynym „laboratorium,” jedynym „lustrem Kościoła” ani tym bardziej jedynym portalem Kościoła w Polsce. Wręcz przeciwnie, sądzę, że jednym z największych problemów Kościoła jest mentalność „własnej grządki”. Wielu utalentowanych i zasłużonych ludzi Kościoła uprawia własną grządkę — duszpasterską, medialną, akademicką — i robi wszystko, aby udowodnić, że to ich grządka jest najlepsza i najważniejsza. Niestety, z taką właśnie mentalnością stykam się ciągle od wielu lat we wszystkich właściwie kręgach. Niezależnie czy mówimy o środowiskach akademickich, duszpasterskich, medialnych, wspólnotowych, czy jakichkolwiek innych — trudno jest osiągnąć jakiś sensowny stopień integracji, pozwalający na dzielenie się tym, co dobre przy zachowaniu własnej tożsamości. Większość inicjatyw zmierzających do takiej integracji ginie lub zamiera po kilku latach (przykładem mogą być dzieje rozgłośni katolickich), rozbijając się o czyjeś ambicje albo problemy organizacyjno-finansowe. Po części można to tłumaczyć naszym polskim charakterem („gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania”), trzeba jednak stanowczo powiedzieć, że jest to poważny problem, a przy tym — grzech, polegający na stawianiu własnych ambicji, osiągnięć i poglądów wyżej niż dobro Kościoła.
Opoce udaje się od dwudziestu lat integrować różne środowiska, inicjatywy, duszpasterstwa i media. Jest z tym związany ogromny trud. Po pierwsze, nieraz musimy się ścierać z bardzo silnymi tendencjami do „prywaty”. Niestety w niektórych przypadkach musieliśmy skapitulować — nie da się nikogo zmusić do współpracy na siłę. Chęć i dobra wola musi być po obu stronach. Po drugie, niestety w Kościele także istnieje swoista „kultura tymczasowości” czy „prowizorki”, na którą wielokrotnie zwracał uwagę Papież Franciszek. Jest mnóstwo inicjatyw i pomysłów duszpasterskich, które przyciągają wiele uwagi, angażują wiele osób (a często też i znaczne zasoby finansowe), a po stosunkowo krótkim czasie zamierają. Wiele dzieł duszpasterskich nie potrafi przetrwać swoich założycieli — gdy odejdą na inną placówkę czy umrą, ich dzieła zanikają. Mocna pochwała należy się tym, które tworzone są z perspektywą długoplanową, formując osoby, które w razie potrzeby zdolne są „przejąć pałeczkę” — jako szczególnie pozytywny przykład można wymienić Lednicę 2000. Szkoda tylko, że nie udało się jej mocniej związać ze zwyczajnym duszpasterstwem młodzieży, tak aby nie był to tylko duży „wyczyn duszpasterski” raz do roku, ale aby przekładał się na systematyczną pracę w ciągu całego roku (tak jak letnie rekolekcje oazowe mają swój dalszy ciąg w czasie rocznej formacji).
Skoro już nawiązaliśmy do Ruchu Światło-Życie, wydaje mi się, że nie można pominąć ważnego aspektu Opoki, dającego nam „ideową podbudowę”. Chodzi mianowicie o to, że osoby stanowiące trzon Opoki wychowały się w większości w środowiskach, które stawiały na solidną formację, a także żyły soborową wizją Kościoła jako wspólnoty. Część z nich (zaliczam też do nich samego siebie) zdobywała formację w Ruchu Światło-Życie, część w innych ruchach czy wspólnotach kościelnych. Z ruchem oazowym związany był też jeden z pomysłodawców i założycieli Opoki — Witold Zawadzki, redaktor Anna Bajon, która pracuje w Opoce od samego początku oraz Agnieszka Czylok, która dołączyła do naszego zespołu w 2009 r.
Obecnie należę do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, nie zapomniałem jednak o wizji duszpasterskiej i rozumieniu Kościoła, które wyniosłem z Ruchu Światło-Życie. „Żywy Kościół” jest wspólnotą, która łączy ludzi w różnym wieku, różnych stanów, o różnym poziomie wiedzy teologicznej. Wspólnoty podstawowe składają się na większe wspólnoty — parafialne, diecezjalne i ponaddiecezjalne, tworząc żywą tkankę Kościoła. Ksiądz Blachnicki nie doczekał czasów internetu. Był jednak otwarty na wszelkie nowe możliwości głoszenia Ewangelii i formacji chrześcijańskiej, z pewnością więc dziś wykorzystywałby go tak, jak w latach 70-tych i 80-tych „powielaczowe” publikacje i kasety magnetofonowe.
Z drugiej jednak strony, z całą pewnością wspólnota wirtualna nie jest w stanie zastąpić rzeczywistej wspólnoty wierzących. Istnienie mediów katolickich, w tym internetowych — takich, jak Opoka, ma sens jako wsparcie istniejących wspólnot kościelnych, nie jest jednak możliwe przeniesienie całego życia Kościoła do internetu. Dlatego też zawsze postrzegaliśmy się raczej jako „lustro” Kościoła niż jako coś, co miałoby ludziom zastąpić kontakt z liturgią, katechezą, życiem parafialnym czy uczestnictwo we wspólnotach i ruchach kościelnych.
Po pierwszym okresie, w którym udało nam się zyskać wsparcie kilku znaczących partnerów i sponsorów, kolejne lata — aż do tej chwili — były ciągłym borykaniem się z niewystarczającymi zasobami finansowymi. Jednym z głównych powodów były zmiany własnościowe w firmach w Polsce. Większość z nich została przejęta przez zagraniczny kapitał, w całości lub znacznej części, a to bardzo często wiąże się z przyjęciem zasady, że nie sponsoruje się lub wręcz nie współpracuje z instytucjami o charakterze religijnym. Pomimo to, w ciągu ostatnich dwóch lat udało nam się wprowadzić wiele technicznych i merytorycznych innowacji, choć wiązało się to ze znacznymi kosztami.
Stworzyliśmy system wymiany informacji opoka.news. Pozwala on publikować własne informacje, zapowiedzi i relacje, które wykorzystać mogą wszyscy inni użytkownicy systemu. Korzystanie z niego jest darmowe, a strona techniczna na tyle prosta, że można z niego korzystać po godzinnym przeszkoleniu. Serwis ten w maju tego roku na Festiwalu KSF Niepokalana 2018 otrzymał nagrodę dla najlepszej strony internetowej.
Kolejnym systemem o podobnych zasadach działania jest opoka.photo. Umożliwia on publikację wykonanych przez siebie fotografii i dzielenie się nimi z wszystkimi innymi użytkownikami systemu. Dzięki temu tworzony jest bank chrześcijańskich zdjęć na zasadach niekomercyjnych.
Gruntownie przekształciliśmy nasz portal internetowy, wprowadzając mechanizmy pozwalające na znacznie łatwiejsze publikowanie treści oraz dostosowując go do potrzeb użytkowników urządzeń mobilnych (tzw. responsywność).
System informatyczny zastosowany w naszym portalu ma charakter otwarty, można więc tworzyć kolejne serwisy oparte na tych samych mechanizmach. Przykładem jest niedawno powstały serwis poświęcony RODO i ochronie danych osobowych w Kościele: kiod.episkopat.pl, a także strony komisji Episkopatu Polski: Komisji Wychowania Katolickiego (katecheza.episkopat.pl), Komisji Duszpasterstwa (duszpasterstwo.episkopat.pl) oraz Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (liturgia.episkopat.pl).
Kolejnym kierunkiem jest zwiększenie charakteru społecznościowego naszego serwisu. Jesteśmy od lat obecni na Facebooku, chodzi jednak o stworzenie większych możliwości społecznościowych w ramach samego serwisu Opoki. Przez lata wielkim zainteresowaniem cieszył się nasz Areopag, na którym można było zadać rozmaite pytania o wiarę i Kościół i otrzymać kompetentną odpowiedź. Obecnie brak nam środków na rozwój tego elementu naszego portalu, jeśli jednak pojawią się, z pewnością będzie to jeden z priorytetów.
W tym miejscu wypada podziękować tym indywidualnym ofiarodawcom, którzy przez lata wspierali nas swoimi datkami. To właśnie dzięki nim udało nam się utrzymać naszą działalność i wprowadzać kolejne elementy. W dalszym ciągu można nas wesprzeć korzystając ze strony https://opoka.org.pl/darowizny. Można także zostać naszym partnerem korzystając z opcji reklamy na naszych stronach lub mailingu do naszych użytkowników - https://opoka.org.pl/art/reklamy.
Z pewnością przez cały okres swojego istnienia Opoka była wsparciem w formacji i edukacji teologicznej dla wielu milionów katolików w Polsce. Wielokrotnie przeglądając publikacje teologiczne, prace magisterskie czy doktoranckie, napotykam w przypisach odsyłacze do naszych stron. Jest to dla mnie dowód, że odcisnęliśmy trwały ślad na życiu Kościoła w Polsce. Czy w dotychczasowej formie Opoka może istnieć nadal? Czy po 20 latach konieczne są zasadnicze zmiany? Pozostawiam te pytania bez odpowiedzi. Mam jednak nadzieję, że formuła Opoki nie zużyła się, choć zawsze będzie wymagać dostosowania do aktualnych potrzeb, wyzwań oraz wymogów technicznych.
opr. mg/mg