Katolik na lokalnych szpaltach i w eterze

Lokalna prasa i radio katolickie - jest ciągle wielkie pole do rozwoju

„Co słyszycie na ucho rozgłaszajcie na dachach”. Fragment Mateuszowej Ewangelii jak ulał pasuje do tego, co starają się robić dziennikarze, redaktorzy w eterze lokalnych rozgłośni i na szpaltach regionalnej prasy. Dodajmy: katolickiej.

Według biuletynu KAI „Media Katolickie w Polsce” autorstwa R. Chromińskiego przed 13 laty w naszym kraju było ponad 300 tytułów prasy katolickiej. Do tego trzeba dodać gazetki parafialne, których według szacunków abp. Adama Lepy jest ponad 2000. Prasa katolicka stanowi zaledwie 2 proc. rynku prasy w ogóle. A jaki w tym udział ma katolicka prasa lokalna — nie wiadomo. Można sondować, że skoro prawie 1/5 z blisko 2- milionowego nakładu prasy katolickiej dzielą między siebie trzy największe tygodniki: „Gość Niedzielny”, „Przewodnik Katolicki” oraz „Niedziela”, dorzucając do tego jeszcze „Nasz Dziennik”, to dla katolickiej prasy lokalnej pozostaje tort z napisem 1,5 miliona egzemplarzy. Lokalnych rozgłośni radiowych o chrześcijańskim charakterze jest znacznie mniej. Zarówno Onet.pl, jak i Wiara.pl podają liczbę 24. Ale są to tylko stacje, które nadają swój sygnał także za pośrednictwem internetu.

Mikrofon dla papieża i Quizy Pani Izy

Część tych ostatnich, jak chociażby w Gdańsku, Bydgoszczy, Gorzowie, Legnicy, Kielcach, Opolu, Radomiu czy Gliwicach zrzeszona jest w sieci Radia Plus. — Mimo tego, że jesteśmy w sieci, to ciągle jesteśmy stacją lokalną. Nawet w trakcie wspólnych sieciowych programów mamy możliwość wejścia na antenę z lokalną tematyką. A to niezwykle ważne, by słuchacz wiedział, że jesteśmy obok niego, że ważne są dla nas także jego sprawy — zapewnia Paweł Jurek, dyrektor programowy gliwickiego Radio Plus Śląsk, docierającego do mieszkańców aglomeracji śląskiej, ościennych miejscowości, Beskidów, ale i pogranicza województw śląskiego i małopolskiego. Radio tworzy 10 dziennikarzy, w tym jeden duchowny — szef radia ks. Sebastian Marecki. Jak mówi Jurek, zespół to połączenie doświadczenia z młodością.

A co ze słuchaczami? Czy to tylko zdewociałe babcie, samotni i schorowani — jak zdają się przekonywać szydzący z katolickich mediów? — W zdecydowanej większości są to ludzie o wykształceniu średnim lub wyższym. Najwięcej słuchaczy mamy w grupie wiekowej 35-60 lat. Wnioskujemy to nie tylko z badań realizowanych przez SMG KRC, ale także z licznych kontaktów ze słuchaczami — mówi dyrektor programowy gliwickiego Plusa. Co ciekawe, nie są to tylko ludzie głęboko wierzący. — W wielu przypadkach do naszego programu przywiązują się także osoby, które z katolicką wiarą są trochę „na bakier” — dodaje. Wszystkich, którzy słuchają tej rozgłośni, musi więc przyciągać atrakcyjna oferta programowa, wpisana w społeczno-religijny charakter, który Jurek kwituje krótko: „o Śląsku i śląskim Kościele”.

— Pod względem ogólnie pojętych informacji lokalnych najważniejszy w ciągu dnia jest popołudniowy magazyn reporterów „Tu Radio Plus”. W każdą niedzielę zaś publicystyczny program „Poranna Kawa Radia Plus”, w którym miniony tydzień podsumowujemy z prezydentami i burmistrzami śląskich miast. Pod względem informacji religijnych największy nacisk stawiamy na codzienne wydania programu „Tu i Teraz”, gdzie prezentujemy relacje z najważniejszych wydarzeń w diecezji gliwickiej, a także zapowiadamy diecezjalne czy parafialne inicjatywy. Staramy się też pełnić rolę formacyjną, a to m.in. przez codzienny blok modlitewny. Każdego dnia wieczorna modlitwa różańcowa z rozważaniami skupia przed odbiornikami kilka tysięcy osób. Podobnie jak cotygodniowe niedzielne spotkanie z biblijnymi zagadkami dla dzieci, które pojawiają się w programie „Quizy Pani Izy”. O sprawach trudnych, które łączą się z wiarą, a nie zawsze są dobrze odbierane w dzisiejszym świecie rozmawiamy w sobotnim programie „Bóg też człowiek” — wymienia jednym tchem dyrektor programowy, dodając, że ułożona przez niego ramówka jest swego rodzaju kompromisem. — Z jednej strony oferujemy słuchaczom programy o tematyce religijnej, formacyjnej, które od lat pojawiają się o stałej porze dnia czy tygodnia, z drugiej zaś nie chcemy szczególnie mocno wypełniać nimi całodziennego programu, by nie odstraszyć tych, którzy z Kościołem są „na bakier”. Dlatego w pewnych godzinach dnia emitujemy jedynie krótkie elementy misyjne, takie jak Ewangeliarz czy też opowieść o Patronie Dnia, by i oni mogli zastanowić się nad swoim życiem i być może nieco zmienić swą życiową ideologię — wyjaśnia, dodając, że takie przemycanie treści religijnych to też swego rodzaju ewangelizacja.

Radio to nie tylko program, reportaż czy news. To także akcje. Radio Plus Śląsk stawia na promocję zdrowia, od lat organizuje badania okulistyczne, dermatologiczne, onkologiczne czy kardiologiczne. Do dziś Paweł Jurek wspomina jednak jedną z najbardziej niezwykłych i spektakularnych akcji związanych z wizytą Jana Pawła II w Gliwicach. — Papież przyjechał dwa dni po planowanej dacie wizyty. Wówczas na szybko organizowany był sprzęt nagłośnieniowy. Mikrofon pochodził z naszego studia, a wcześniej złożony był z różnych części przez naszego technika. Podczas tego niezwykłego spotkania ludzie zabierali ze sobą małe tranzystorowe radyjka nastawione na naszą częstotliwość, gdzie transmitowaliśmy przebieg wizyty. Właściwie tylko w ten sposób mogli słuchać słów Jana Pawła II i tworzyć w ten sposób nagłośnienie na lotnisku — wspomina z dumą.

Dla rodzin i „Nikodemów”

Wśród rozgłośni radiowych są i te typowo diecezjalne. Obok warszawskiego Radia Józef i poznańskiego Radia Emaus jest też kaliskie Radio Rodzina. Nadaje ono na całą diecezję, to jest w promieniu 50 km od jej stolicy - Kalisza. Tworzy je 6-osobowy zespół wsparty 9 współpracownikami. Na jego czele od 11 lat stoi dyrektor, ks. Leszek Szkopek. — To są ludzie w różnym wieku — od dzieci, przez młodzież, ludzie w wieku średnim i starsi — często też chorzy, dla których radio jest ważnym, a czasem jedynym, oknem na świat. Za pośrednictwem radia uczestniczą we wspólnocie — trochę dziwnej, inaczej zauważalnej, ale realnej — choćby na modlitwie, kiedy wzajemnie pamiętają o sobie... — mówi o swoich słuchaczach. Przy odbiornikach są też ludzie zwani „Nikodemami”, których świetnie charakteryzuje ks. Szkopek: „to ci, którzy z różnych powodów przestali chodzić do kościoła, którzy nie słuchają kazań swoich proboszczów, a noszą w sobie pragnienie odkrycia Boga. Mamy świadectwo człowieka, który usłyszawszy kiedyś „przypadkowo” katechezę w naszym radiu, poruszony jej treścią, słuchał odtąd katechez w tym cyklu przez kolejne miesiące. Wstydził się włączyć nasze radio w domu — manifestował raczej niechęć do takich treści — dlatego wieczorem co drugą sobotę wsiadał do samochodu, wyjeżdżał w jakimś kierunku i słuchał kolejnych części katechezy radiowej...”. To właśnie z powodu transmitowanych katechez ludzie najbardziej chwalą Radio Rodzina. — Absolutnym wyróżnikiem w płaszczyźnie informacyjnej są nasze serwisy informacyjne — wiadomości zawarte w dziale „Z życia diecezji kaliskiej”, są praktycznie nieosiągalne w innych mediach lokalnych — dodaje ksiądz dyrektor.

Misja radia wiąże się z jego nazwą. — Naszą misją jest być blisko rodzin, delikatnie podpowiadać w ważnych tematach, ale i towarzyszyć drobnym, ale godnym naśladowania inicjatywom, promować dobro często niezauważone przez nikogo — mówi kapłan, dodając, że radio zwraca też uwagę na sprawę obrony życia. — Radio Katolickie Diecezji Kaliskiej towarzyszyło od samego początku pierwszoczwartkowym spotkaniom modlitewnym w intencji rodzin i obrony życia w sanktuarium Świętego Józefa w Kaliszu. Realnie współtworzymy te spotkania! — mówi o związanej z tym tematem akcji. A skoro o akcjach mowa, to największym powodem do dumy jest zawiązująca się przy kaliskim Radiu Rodzina grupa pielgrzymów duchowych, tworzących Grupę Złotą Kaliskiej Diecezjalnej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. — To najliczniejsza grupa pielgrzymów. Robimy to w dość rozbudowanej formie od niemal 10 lat: zapisy, legitymacje, spotkania modlitewne w bazylice Świętego Józefa, konferencje pielgrzymkowe na antenie, modlitwa, relacje z trasy — wymienia.

Pomóc ułożyć diecezjalne puzzle

Na tematy rodzinne nastawiony jest też „Opiekun” - dwutygodnik diecezji kaliskiej, rozchodzący się zresztą w imponującym nakładzie 14,5 tys. egzemplarzy, który przygotowują zaledwie 4 osoby. Na ich czele stoi ks. Andrzej Antoni Klimek. — Tytuł pisma związany jest ze św. Józefem, opiekunem Świętej Rodziny, więc w każdym numerze staramy się przybliżać działalność zarówno sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, jak i postać samego świętego. Na bieżąco realizujemy program duszpasterski, z szeroko pojętą ochroną życia poczętego, ale i problematyką rodziny w ogóle. Śledzimy cykl liturgiczny i staramy się wprowadzać naszych czytelników w misterium Wielkiego Postu, mamy też stałe rubryki związane z liturgią, gdzie omawiamy bardzo szczegółowo sakramenty. Przez rok funkcjonowała też rubryka związana z prawem kanonicznym, w której wyjaśnialiśmy przeszkody do zawarcia związku małżeńskiego. W tym roku zaczęliśmy kolejną rubrykę z katolickiej nauki społecznej, w której przybliżamy nauczanie Benedykta XVI. Staramy się dostrzegać różne zagrożenia związane z rodziną, z życiem oraz piętnować wypływające z prawodawstwa inicjatywy, które osłabiają rodzinę i promują niechrześcijańskie postawy życia. A wszystko to podajemy naszym czytelnikom w prosty, przystępny sposób — wymienia jednym tchem ks. Klimek, redaktor naczelny dwutygodnika.

Jedną z niezwykłych misji „Opiekuna” jest też integrowanie wiernych wciąż jeszcze młodej diecezji. — Diecezja kaliska powstała z kilku bardzo odległych od siebie kulturowo części takich jak diecezja opolska, poznańska, wrocławska, włocławska czy częstochowska. Proces scalania odbywa się od lat przez peregrynacje, obchody święta Świętej Rodziny, a także dzięki naszemu pismu. Od ponad roku na naszych łamach jest obecny cykl opisujący bogactwo różnych kościołów naszej diecezji. W ten sposób wierni poznają ją lepiej. Nie wiem, jaki jest procentowo udział „Opiekuna” w tym scalaniu, ale wiem jedno, że proces ten wyraźnie postępuje — wyjaśnia ks. Klimek.

Sprostać spuściźnie wielkiego kardynała

Ze scalaniem, tyle że nie diecezji, a lokalnych mediów, mamy do czynienia w pewnym sensie w przypadku trzech wymienionych wcześniej tygodników: „Gościa Niedzielnego”, „Niedzieli” i „Przewodnika Katolickiego”. Każdy z nich ma swoje diecezjalne dodatki. Ten ostatni, prócz dodatku poznańskiego, gnieźnieńskiego, bydgoskiego ma też i włocławski — bardzo szczególny. „Ład Boży” to dodatek nietypowy, bo funkcjonujący już przeszło 60 lat, założony przez kard. Stefana Wyszyńskiego, wtedy jeszcze księdza diecezji włocławskiej. — Czasopismo było kolportowane na całą Polskę przez osiem lat. Z nastaniem lat 50. „Ład Boży” podzielił losy pism katolickich zwalczanych przez nieprzebierającą w środkach władzę ludową. W 1953 r., po wydaniu 354. numeru, przestał istnieć. Jednak o „Ładzie” nie zapomniał jego założyciel. Prymas Polski Stefan kard. Wyszyński niedługo przed swoją śmiercią osobiście wsparł inicjatywę biskupa włocławskiego Jana Zaręby odnośnie do wznowienia pisma. Formalna zgoda na wznowienie dotarła do diecezji na niecały miesiąc przed ogłoszeniem stanu wojennego — mówi Barbara Sawic tworząca pismo wraz z ks. red. Waldemarem Karsińskim.

Od 5 lat „Ład Boży” funkcjonuje jako dodatek do „Przewodnika Katolickiego”. — W wyniku tej konsolidacji w znacznej mierze zmienił się profil pisma. Nie ma już potrzeby zamieszczania na łamach „Ładu” informacji z życia Kościoła na świecie, w Europie czy w Polsce. Zadaniem redakcji jest jak najbardziej wszechstronne i rzetelne informowanie czytelników o sprawach dotyczących Kościoła partykularnego, mających szeroko rozumiany związek ze współczesnym życiem diecezji włocławskiej. Stawiając na lokalność, wychodzimy z założenia, że informacje z życia diecezji zainteresują jak największą liczbę czytelników — wyjaśnia.

Jak zatem pismo czerpie z dziedzictwa swojego wielkiego twórcy? — Publikując artykuły przekazujące prawdy wiary i zasady moralne oraz podejmując zagadnienia społeczne, odnoszące się do odrodzenia moralnego naszego narodu czy do obrony wartości patriotycznych. Opowiadamy się po stronie dobra, cichego i nie zawsze zauważalnego. Staramy się przeciwdziałać niesprawiedliwości, deptaniu ludzkiej godności, niszczeniu ludzkiego życia i demoralizowaniu przez to wszystko, co składa się na cywilizację śmierci. Bez względu na czasy, misją „Ładu Bożego” jest oddziaływanie na społeczność poprzez głoszenie miłości, dobra i piękna. To również integralny rozwój człowieka w człowieku — kończy Sawic.

Przykłady lokalnych katolickich mediów, ich zaangażowanie, bogactwo oferty programowej i otwartość na nowych słuchaczy i czytelników, także tych, jak mówi ks. Szkopek „Nikodemów”, pozwalają patrzeć w przyszłość z umiarkowanym optymizmem, ale tylko pod warunkiem że, jak zauważa dyrektor Radia Rodzina Kalisz „będą chciały służyć dobru Kościoła”. Kościoła w rozumieniu wspólnoty ludzkiej.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama