Z mediami jak z chlebem. Satysfakcjonuje nas produkt „supermarketowy”, czy zależy nam na jakości?

60 lat temu Sobór Watykański II zwrócił uwagę na olbrzymią rolę katolickich mediów we współczesnym duszpasterstwie. Do wielu ta prawda wydaje się nadal nie docierać: kościelne media traktowane są po macoszemu, a wielu wierzących nie umie odróżnić wartościowych treści od internetowego chłamu.

Czy w Polsce obchodzi się jeszcze Dzień Środków Społecznego Przekazu? Kto pamięta, że powinien się on odbywać w każdej diecezji i parafii? Tak zapisano w wydanym przed 50 laty soborowym Dekrecie o środkach społecznego przekazywania myśli „Inter mirifica”. Jak bardzo Kościół powszechny doceniał wówczas znaczenie mediów, niech świadczy fakt, że dokument ten został przyjęty jako drugi w kolejności, zaraz po Konstytucji o liturgii świętej „Sacrosanctum concilium”.

Ojcowie soborowi zadekretowali: „Wiernych należy pouczać o konieczności czytania i rozpowszechniania prasy katolickiej”. W kwestii odpowiedzialności za utrzymanie katolickich mediów dokument nakazuje raz w roku zbierać ofiary na ten cel. Uzasadnia to w ten sposób: „Jest rzeczą wprost niegodną synów Kościoła, by bezczynnie patrzyli, jak przepowiadanie słowa zbawienia krępowane jest trudnościami technicznymi i wydatkami – co prawda olbrzymimi – które związane są z tymi środkami”. Powiedzieć o kimś, kto zaniedbuje obowiązki wobec katolickich mediów, że postępuje niegodnie, to bardzo mocne słowa. Ale tak mówi sobór!

Trzeba to nauczanie przypominać szczególnie dzisiaj, kiedy pokolenie ojców soborowych odeszło do wieczności, a dla ich następców nauczanie to jakby straciło świeżość i aktualność. W Polsce miarą spadku zainteresowania mediami jest nie tylko częste „zapomnienie” w diecezjach i parafiach o Dniu Środków Społecznego Przekazu oraz pewne „wygaszenie” działalności nowej Rady ds. Mediów i Komunikacji Społecznej KEP. Świadczy o tym również kondycja wielu mediów katolickich. Dotyczy to nie tylko stacji radiowych, z których jedne – te w ramach sieci Radia Plus – trafiły ze względów finansowych do portfolio spółki Time i… Agory, inne zaś cierpią niedofinansowanie.

W podwójnie trudnej sytuacji jest prasa katolicka – z powodu inflacji, szalonego wzrostu cen papieru, kosztów druku, energii, kolportażu i pracy ludzkiej, połączonego ze spadkiem sprzedaży. Na prasie odbijają się skutki zmian technologicznych, przechodzenie czytelników do internetu, co skokowo wzmocniła pandemia. Dodatkowo rządy PiS spowodowały wyciąganie katolickich dziennikarzy do państwowych mediów i instytucji, a wcale nie przełożyły się na wpływy z reklam spółek Skarbu Państwa – tak jest w tygodniku „Idziemy”. Mimo to wciąż utrzymujemy cenę detaliczną 5 zł za egzemplarz. Bardziej zaciskać pasa i redukować zespołu już się nie da!

Są jednak i dobre sygnały. Nowe realia wymuszają bliższą niż dotąd współpracę tygodników katolickich. Właśnie wydajemy kolejny dodatek, tym razem o najważniejszych tematach rozpoczynającego się niebawem XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów. To wspólne dzieło „Gościa Niedzielnego”, „Idziemy”, „Niedzieli” i „Przewodnika Katolickiego” pod patronatem abp. Stanisława Gądeckiego – przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. Dla Księdza Arcybiskupa prasa jest wciąż najbardziej odpowiednim miejscem do prowadzenia merytorycznych rozważań i dyskusji.

W minioną sobotę wraz z redaktorami innych katolickich tygodników uczestniczyłem w obchodach stulecia „Gościa Niedzielnego” w Katowicach. Jeszcze przed paru laty byłoby to niemożliwe. Teraz również najsilniejsi w tej stawce rozumieją już, że samo posiadanie umów na wyłączność choćby z połową diecezji w Polsce nie gwarantuje sukcesu. Trzeba stawiać na komplementarność tytułów. Rozumie to również nowy metropolita katowicki abp Adrian Galbas SAC. „Gościowi” szczerze życzę kolejnych jubileuszy, na co ma szanse. Tego samego życzę i naszemu tygodnikowi, który właśnie osiągnął pełnoletniość, choć na początku mało kto wróżył nam przyszłość.

Ogłaszanie końca prasy katolickiej jest przedwczesne. Potwierdza to mimochodem taki ekspert od mediów, jak Eryk Mistewicz, który w wywiadzie na s. 10 zdradził zamiar wydawania niebawem nowego tygodnika opinii. Nie robiłby tego, gdyby nie widział przyszłości dla czasopism. Muszą one jednak odnaleźć się w nowej roli i formule. Papier, do którego należy doliczyć koszt druku, jest bowiem za drogim nośnikiem, żeby publikować na nim materiały słabe i miałkie. Dlatego tygodniki muszą być dostarczycielami treści premium, ważkich, rzetelnych, wolnych od manipulacji i dopracowanych pod każdym względem.

Znam wielu ludzi (też do nich należę), którzy jeżdżą przez pół miasta, żeby w zaufanej piekarni kupić prawdziwy chleb, chociaż w hipermarkecie mogliby dostać taniej coś, co tylko z nazwy jest chlebem. Podobnie będzie z mediami. Ci, którzy się szanują, odróżnią dobre media od darmowych plew.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama