Trzy papieskie lekcje

Komentarz po pielgrzymce Jana Pawła II na Ukrainę

Jan Paweł II niemal wszystkie teksty wygłosił w języku ukraińskim. Dziś już nikt nie robi sensacji z językowych uzdolnień Papieża, ale wygłaszanie homilii i przemówień po ukraińsku miało tu szczególną wymowę. Język ukraiński, choć urzędowy, nie jest zrozumiały dla dużej części społeczeństwa, a na Krymie, w Doniecku czy Kijowie wielu młodych ludzi wciąż rozmawia wyłącznie po rosyjsku. Papież konsekwentnie „promował" język ukraiński, używając często trudnych słów i rozbudowanych zdań, a dziennikarze nie mogli wyjść z podziwu dla poprawności nie tylko wygłaszanych przemówień, ale i krótkich, zaimprowizowanych dopowiedzeń. Niezwykłej lekcji języka udzielił Papież Ukraińcom. W kraju, gdzie nadal wszechobecne są symbole sowieckiej dominacji, Jan Paweł II mówił o chrześcijańskich korzeniach i tożsamości tego narodu. Wspominał o roli, jaką odegrał św. Włodzimierz, o wkładzie wybitnych postaci w tworzenie rodzimej kultury. Często przypominał tragiczne wydarzenia, jakie stały się udziałem milionów Ukraińców, którzy ponieśli śmierć w czasie wielkiego głodu lub byli więzieni i mordowani za wierność Kościołowi przez komunistyczny reżim. Mówiąc o eksterminacji Żydów i Tatarów krymskich, odwiedzając miejsca kaźni w Bykowni i Babim Jarze, a przede wszystkim apelując o „oczyszczenie pamięci" między Polakami i Ukraińcami, Papież jeszcze raz przypomniał o tym, że zło może przezwyciężyć jedynie prawdziwe i bezwarunkowe pojednanie. Takich tematów nikt tu jeszcze nie poruszał, ani tak głośno o nich nie mówił. To była wyjątkowa lekcja historii. Przesłanie, które pozostanie w sercach Ukraińców, zwłaszcza wierzących, to wezwanie do ekumenicznego dialogu. Nie sprawdziły się czarne scenariusze, mówiące o wywołaniu nowych napięć w stosunkach z prawosławiem już przez sam fakt przybycia na Ukrainę. Także akcja podsycana przez środowiska związane z Patriarchatem Moskiewskim okazała się jedynie propagandowym happeningiem. Papież przybył jako pielgrzym pokoju i konsekwentnie o tym przypominał. Miało to także bezpośredni wymiar religijny, kiedy Jan Paweł II beatyfikując greckokatolickich męczenników podkreślił znaczenie ofiary poniesionej także przez prawosławnych. Taka jest też wymowa osobnego pozdrowienia skierowanego w stronę Kościoła prawosławnego podczas pożegnania na lotnisku. Jednak najważniejszym przesłaniem lekcji wiary była atmosfera głębokiej modlitwy, jaka towarzyszyła każdemu spotkaniu Jana Pawła II z Ukraińcami.

Kozacką czajką do jedności

Kozacka łódź - czajka - na której zbudowano papieski ołtarz, przybrała 25 czerwca kurs w kierunku jedności. Papież, uczestnicząc w liturgii sprawowanej w obrządku ukraińsko-bizantyjskim wraz z ponad 70 tysiącami wiernych, wśród których nie brakowało także prawosławnych, powiedział, że współistnienie katolików tradycji zachodniej i wschodniej na Ukrainie powinno być wzorem jedności. Mszę św. koncelebrowali biskupi i kapłani tradycji wschodniej i łacińskiej. Przewodniczył jej kard. Lubomyr Huzar.

Po raz kolejny podczas tej pielgrzymki zarówno przedstawiciele Kościoła greckokatolickiego, jak i Papież, przypomnieli spustoszenia, jakie dokonały się na tych ziemiach w czasie kilkudziesięcioletniego panowania komunizmu sowieckiego. „Ziemia kijowska, ziemia uświęcona, jest jednak ziemią i narodem zranionym i zniszczonym. Nad tą ziemią na wiele lat zawisła gwiazda, która zamiast światła rozsiewała ciemność. Ta ciemność pozostawała w sercach wielu osób, w myślach wielu głów i w działaniu wielu rąk. Ta ciemność uciska naszą ziemię i nasze serca i będzie nas uciskać przez długi czas, zanim nie zajaśnieje światło Chrystusa" - powiedział egzarcha Kijowa--Wyszogrodu abp Wasyl Metwit. Jan Paweł II podkreślił, że ostatnie dziesięciolecie dowiodło, iż mimo zagrożeń wynikających z przestępczości i korupcji, duchowe korzenie Ukrainy są mocne. Zauważył, że dynamizm wiary i zdolności Kościoła na Ukrainie do odrodzenia są zadziwiające, a korzenie przeszłości stały się gwarancją nadziei na przyszłość.

Te słowa trzeba także odnieść do problemów, z jakimi borykają się Ukraińcy - wszechobecna korupcja, materializm praktyczny, prowadzący do zdobywania pieniędzy za każdą cenę, i praktyczne rządy oligarchów są rysą na dziesięcioletniej historii niepodległej Ukrainy. Często tę pielgrzymkę porównuje się do pierwszej wizyty w Polsce z 1979 r. Także nad Dnieprem, mocno zabrzmiały słowa, wypowiedziane tu przez abp. Metwita: „Potrzebujemy zstąpienia Ducha Świętego, dlatego wołamy razem: ześlij Ducha Świętego i odnów oblicze ziemi! Niechaj zstąpi na tę ziemię i ten naród".

Być może ta wizyta będzie miała podobne znaczenie, wzmacniając nie tylko Kościół, ale i ukraińskie państwo. Bezpośrednio odniósł się do tego sam Papież, życząc Ukrainie, aby „nadal czerpała siłę z ideałów chrześcijańskiej moralności, ze służby wspólnemu dobru, z uczciwości i poświęcenia".

Nie ma jak Lwów!

Gdy w poniedziałkowy wieczór 25 czerwca Jan Paweł wylądował na lotnisku we Lwowie, wszyscy zrozumieli, że zupełnie zmienia się atmosfera. Tuż po ukazaniu się Papieża na schodkach samolotu owacja kilkutysięcznego tłumu wiernych, zgromadzonych pod gmachem dworca lotniczego, zagłuszyła wszystko. Najczęściej było słychać okrzyki: „Witamy! Witamy! Witamy!". Serdeczna atmosfera udzieliła się samemu Ojcu Świętemu, który mimo zauważalnego zmęczenia błogosławił ludzi i uśmiechał się.

Wielkie billboardy z napisami: „Lwów wita!" rozwieszono na całej trasie przejazdu papamobiłe, a nad głowami witających powiewały tysiące ukraińskich chorągiewek. Entuzjazm witających spotęgował się, kiedy papamobiłe podjechał pod znajdującą się w centrum starego Lwowa katedrę łacińską pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jan Paweł II wraz z towarzyszącymi mu osobami udał się do Kaplicy Złotej na krótką modlitwę przed wystawionym do adoracji Najświętszym Sakramentem, a następnie przed ołtarz, w którym umieszczona jest kopia obrazu Matki Bożej Łaskawej, patronki Lwowa.

Kiedy kard. Jaworski zażartował, że wszyscy wierni chcieliby ucałować pierścień Ojca Świętego, ale nie mogą, gdyż są bardzo zdyscyplinowani, Papież odpowiedział: „Następnym razem", co wywołało ogólny aplauz.

Tam, gdzie pojawiał się Papież, dochodziło czasem do ciekawych sytuacji i dialogów. Kiedy stojący na trasie przejazdu Polak zawołał, że „nasz, polski Papież przyjechał do Lwowa", jego sąsiad, Ukrainiec, sprostował: „Jaki wasz, nie mów tak, bo on jest wszystkich".

Powitanie we Lwowie było o wiele serdeczniej s ze i bardziej spontaniczne niż w Kijowie. Na ulicach miasta na Papieża czekało tysiące mieszkańców, przystrojono „na polski sposób" okna, a wszędzie wyczuwało się nastrój serdeczności.

Lwów modli się po polsku

We wtorek 26 czerwca od samego rana ulice prowadzące z centrum w kierunku położonego na obrzeżach miasta hipodromu wypełniały się grupami mieszkańców. Tysiące pielgrzymów od wczesnych godzin porannych modliło się, czekając na Papieża na miejscu celebry. Ku zaskoczeniu pragnących pozdrowić Jana Pawła II mieszkańców Lwowa najpierw zamkniętymi ulicami przejechał pusty papamobiłe, a dopiero po kwadransie pojawiła się kolumna policyjnych motocykli eskortująca czarnego mercedesa wiozącego Papieża. Jednak na hipodromie, gdzie zgromadziło się ok. 300 tyś. osób, Jan Paweł II przesiadł się do papamobile i przejechał między sektorami.

Wśród wielobarwnego tłumu widać zarówno męczone staruszki z najodleglejszych okolic Ukrainy czy Rosji, jak i rozśpiewanych pielgrzymów Polski czy Słowacji. „Przywiozłem tu ze sobą dokładnie połowę wiernych z mojej diecezji" - mówił bp Marcjan Trofimiak z Łucka na Wołyniu. Są także niemal wszyscy mieszkający jeszcze we Lwowie Polacy i delegacje z każdej parafii archidiecezji lwowskiej .

Ojciec Święty, przewodnicząc liturgii w obrządku łacińskim, używał głównie języka polskiego, ale niektóre fragmenty przetłumaczył także na ukraiński, a w modlitwie wiernych zabrzmiały niemal wszystkie języki krajów reprezentowanych przez przybyłych na spotkanie pielgrzymów. Beatyfikacji abp. Józefa Bilczewskiego i o. Józefa Gorazdowskiego towarzyszyło wezwanie do zgody oraz pojednania między Polakami i Ukraińcami. „Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości! Chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa, ku jedynemu Ojcu, prowadzeni przez tego samego Ducha, który jest źródłem i zasadą jedności" -wołał Ojciec Święty w mieście, które niegdyś było symbolem polskości, a dziś jest symbolem Ukrainy. Te słowa powtórzył także po ukraińsku, co zostało odczytane jako wezwanie do pojednania między naszymi narodami.

Na zakończenie Mszy św. Papież przekazał lwowianom złotą rozetę, która zostanie umieszczona obok kopii obrazu Matki Bożej Łaskawej w katedrze.

Nowi błogosławieni grekokatolicy

  • Mikołaj (Mykoła) Czarnecki - biskup obrządku wschodniego, za wierne trwanie w wierze greckokatolickiej stał się dla władz „agentem Watykanu".
  • Grzegorz (Hryhorij) Chomyszyn - biskup stanisławowski, zamęczony przez komunistów w więzieniu kijowskim.
  • Jozafat (Josafat) Kocyłowski - biskup przemyski, zginął za wiarę w łagrze koło Kijowa.
  • Symeon lub Szymon Łukacz - biskup podziemnego Kościoła greckokatolickiego.
  • Bazyli (Wasyl) Wielkzkowski - tajnie konsekrowany na biskupa, misjonarz Wołynia, Podlasia i Łemkow-szczyzny, ciężko prześladowany, zmarł na obczyźnie.
  • Jan (Iwan) Sleziuk- biskup obrządku wschodniego. Za wierność Ojcu Świętemu i Kościołowi zginął prawdopodobnie z powodu napromieniowania przez KGB.
  • Nikita (Mykyta) Budka - biskup, zmarł w Kazachstanie z wycieńczenia po ponadrocznych ciężkich przesłuchaniach.
  • Grzegorz (Hryhorij) Łakota - biskup pomocniczy w Przemyślu. Mimo ciężkich warunków życia w łagrze i słabego zdrowia, dodawał otuchy współwięźniom i służył im pomocą duchową.
  • Leonid (Leoncjusz [Leontij]) Fiodorow - egzarcha katolików obrządku bizantyjsko-słowiańskiego w Rosji. Męczennik katolicyzmu na ziemi rosyjskiej.
  • Mikołaj (Mykoła) Konrad - kapłan, zamordowany, gdy spieszył z sakramentami do chorej.
  • Andrzej (Andrij) Iszczak - kapłan, rozstrzelany przez NKWD.
  • Roman Łysko - kapłan, zginął w wyniku ciężkich przesłuchań i bicia w czasie uwięzienia.
  • Mikołaj (Mykoła) Cegielski - kapłan, zginął za wierność wierze ojców.
  • Piotr (Petro) Werhun - organizator życia duchowego wśród emigracji ukraińskiej na Zachodzie, zmarł na zesłaniu na Syberii.
  • Aleksy (Ołeksij) Zarycki - kapłan, zrehabilitowany i ponownie uwięziony, zmarł w Karagandzie.
  • Klemens (Kłymentij) Szeptycki - archimandryta zakonu studytów, w czasie wojny ratował Żydów.
  • Sewerian (Sewerijan) Baranyk - bazylianin, męczennik z Drohobycza.
  • Joachim (Jakym) Seńkowski - protoigumen (przełożony) klasztoru redemptorystów obrządku wschodniego, męczennik z Drohobycza.
  • Zenobiusz (Zynowij) Kowałyk - redemptorysta obrządku wschodniego, ukrzyżowany przez NKWD na drzwiach więzienia lwowskiego.
  • Witalis (Witalij) Bajrak - ihumen klasztoru w Droho-byczu, zmarł w wyniku pobicia w więzieniu w Drohobyczu.
  • Jan (Iwan) Ziatyk - redemptorysta obrządku wschodniego, zamęczony w Wielki Piątek.
  • S. Tarsycja-Olga (Tarsykija-Olha) Maćkiw - służebnica NMP, zginęła, gdy otwierała bramę klasztoru żołnierzowi sowieckiemu.
  • S. Olimpia-Olga (Olimpija-Olha) Bida - józefitka, zmarła z wycieńczenia na Syberii.
  • S. Laurencja-Leokadia (Ławrentija-Łeokadija) Hara-symow - józefitka, z pokorą i męstwem znosiła ciężką chorobę i osamotnienie.
  • Włodzimierz (Wołodymyr) I. Pryjma - świecki, diak (śpiewak kościelny) i dyrygent chóru, ojciec rodziny. Zginął wraz z ks. Konradem, spieszącym do chorej.
  • Teodor (Teodor) Romża - biskup, pierwszy męczennik Unii Użhorodzkiej.
  • Emilian (Emilijan; Omelan) Kowcz - kapłan, męczennik z Majdanka.
  • S. Jozafata (Josafata) Hordaszewska - siostra zakonna, współzałożycielka Zgromadzenia Służebnic NMP, męczennica miłosierdzia końca I wojny światowej.
  • Nie lej deszczu, nie lej!

    Na zakończenie pracowitego dnia Ojciec Święty spotkał się z młodymi na obszernym placu znajdującym się przed nowo wybudowaną cerkwią greckokatolicką na jednym z lwowskich blokowisk. Spotkanie poprzedził kilkugodzinny koncert muzyczny przeplatany wschodnimi śpiewami liturgicznymi i konferencjami na temat: „Prawda", „Droga" i „Życie", podczas których duchowni i świeccy przybliżali młodym główne hasło papieskiej pielgrzymki na Ukrainę. Młodzi wzięli też udział w nabożeństwie do Jezusa Chrystusa. Tuż przed przybyciem Ojca Świętego przy dźwiękach dzwonów pomiędzy sektorami pojawiło się 30 aktorów na szczudłach, w jaskrawych kostiumach, którzy recytowali wybrane cytaty z Ewangelii.

    Papież wkroczył na podium przy dźwiękach znanego hymnu: „Błogosław nam Ukrainę", a tysiące flag porwanych przez mocniej wiejący wiatr utworzyło kolorową czaszę „przykrywającą" około 150 tysięcy uczestników spotkania. Wkrótce flagi zastąpiły parasole i przeciwdeszczowe peleryny. W strugach deszczu młodzi wysłuchali papieskiego przesiania. Ojciec Święty apelował, aby nic nie oderwało młodych chrześcijan od wiary. Odwołując się do ulubionej historii biblijnej - rozmowy bogatego młodzieńca z Chrystusem - przypomniał, że tylko Dekalog może zagwarantować człowiekowi radosne i sensowne życie. Przestrzegał przed materializmem i złudnymi, fałszywymi idolami. Kiedy Papież apelował, aby młodzi nie uciekali za granicę, lecz tu, na Ukrainie, budowali bogactwo swojej ojczyzny, rozpadało się na dobre i Ojciec Święty nieoczekiwanie zaczął po polsku śpiewać: „Nie lej deszczu, nie lej, bo cię tu nie trzeba, obejdź góry, lasy, zawróć się do nieba". Ten niezaplanowany moment papieskiego wystąpienia wywołał entuzjazm i aplauz młodych, a także pewne zdziwienie otaczającej Papieża świty. Niebiosa, spełniając życzenia zawarte w przyśpiewce, sprawiły, że w ostatnich chwilach nad Sichowem znowu przejaśniało.

    Podczas „Dnia młodych" po raz pierwszy wręczono nagrody pojednania, które będą przyznawane osobom przyczyniającym się do budowania mostów między Polakami i Ukraińcami. Pierwszymi laureatami, którzy wyróżnienie odebrali w obecności Ojca Świętego, byli prof. Jerzy Kłoczowski, emerytowany profesor KUL, i Iwan Wakarczuk, rektor Uniwersytetu we Lwowie.

    Moralny sąd nad komunizmem

    Od wczesnych godzin rannych podmiejski hipodrom wypełniali wierni. Niektórzy musieli przebyć długą drogę, często idąc na spotkanie z Papieżem kilka dni, gdyż -jak mówili - „na bilet pieniędzy już nie wystarczyło". Oprócz wiernych z zachodniej Ukrainy, gdzie żyje przeważająca część grekokatolików, przybyli przedstawiciele ukraińskiej emigracji i pielgrzymi z Rosji, Białorusi, Polski, Słowacji, Węgier i Za-karpacia. Teren, który dzień wcześniej rozbrzmiewał polską mową, szybko wypełnił się wspaniałym śpiewem liturgii bizantyjskiej. Na Mszę przybył też prezydent Kuczma, którego serdecznie witał bp Julian Gbur, ale większa część pielgrzymów zareagowała gwizdami.

    Beatyfikacja ukraińskich męczenników zgromadziła co najmniej milion dwieście tysięcy wiernych. Większość z 28 wyniesionych na ołtarze grekokatolików została zamordowana lub była prześladowana w czasach sowieckich. Ojca Świętego powitał

    zwierzchnik grekokatolików, kardynał Lubomyr Huzar. Podziękował mu, a także jego poprzednikom, za wsparcie udzielane Kościołowi greckokatolickiemu na Ukrainie i - ku zaskoczeniu - przeprosił za krzywdy, których inni doznali w przeszłości od grekokatolików. Bardzo mocno zabrzmiały słowa przebaczenia win prześladowcom Kościoła greckokatolickiego: „Wybaczamy tym, którzy nas skrzywdzili".

    W czasie ceremonii beatyfikacyjnej na hipodromie były obecne rodziny nowych świętych. „Nie czuję niechęci do prawosławnych" - powiedział dziennikarzom Lubomyr Łysko, syn ks. Romana Łysko. Jego ojciec po aresztowaniu w 1948 r. najprawdopodobniej został zamordowany w więziennej celi. Biografie nowych błogosławionych są odbiciem historii Kościoła na tych ziemiach. Poza zamęczonym w obozie na Majdanku za pomoc Żydom księdzem Omelanem Kowczem, wszyscy są ofiarami terroru komunistycznego i choć niektórzy zmarli na wolności, to wcześniej przeszli wieloletnią gehennę w więzieniach i łagrach. Wśród męczenników jest 9 biskupów, 13 księży, trzy zakonnice i jeden świecki - kantor cerkiewny i ojciec rodziny Wołodymyr Pryjma.

    Papież powiedział, że przez te beatyfikacje oddaje cześć rzeszom bezimiennych bohaterów, którzy w okresie reżimu komunistycznego i wojującego ateizmu za cenę krwi, a często życia, zachowali wierność Bogu i Kościołowi. Oddał także cześć męczennikom chrześcijańskim należącym do innych Kościołów i wyraził nadzieję, że ich krew posłuży zbliżeniu chrześcijan. „Ich męczeństwo to nacisk na pojednanie i na jedność. Jest to ekumenizm męczenników i świadków wiary, która wskazuje chrześcijanom drogę jedności w XXI wieku" - mówił.

    W pierwszych komentarzach po wyniesieniu na ołtarze męczenników-ofiar komunistycznego terroru podkreślno, że Papież dokonał w ten sposób moralnego osądu nad ateistycznym systemem zniewolenia i panującym w tej części Europy terrorem. Jednocześnie spłacił dług wdzięczności za lata, kiedy Kościół greckokatolicki musiał dosłownie zejść do podziemia i pozostawał często całkowicie osamotniony.

    Smutno opuszczać tę ziemię

    Tysiące mieszkańców Lwowa żegnało Jana Pawła II kończącego pielgrzymkę na Ukrainę. To państwo, budujące swoją niezależność zaledwie od 10 lat, potrzebowało takich odwiedzin, ponieważ „od dawna szuka odpowiedzi, jak żyć, jak budować sprawiedliwe społeczeństwo".

    Ojciec Święty, żegnając się z mieszkańcami jeszcze raz komplementował „wytrwały i pełen poświęcenia lud Ukrainy, który w końcu odzyskał swą wolność i rozpoczął trud odnajdywania swych prawdziwych korzeni". Wyraźnie także poparł ukraińskie dążenia do integracji ze wspólnotami europejskimi.

    Pożegnanie przebiegło w bardzo serdecznej atmosferze, tak że Papież przyznał, że smutno mu opuszczać tę ziemię. Po raz kolejny Biskup Rzymu zadeklarował swoje otwarcie i wyciągniętą w kierunku prawosławia rękę. „Opuszczając ukraińską ziemię - mówił - przesyłam moje serdeczne i pełne szacunku pozdrowienie do braci i sióstr oraz Pasterzy Kościoła prawosławnego".

    Kiedy Ojciec Święty po raz ostatni zwrócił się w stronę żegnających go osób, rozległy się brawa i wiwaty. Klaskali nawet obsługujący wizytę dziennikarze.


    opr. mg/mg

    « 1 »
    oceń artykuł Pobieranie..

    reklama

    reklama

    reklama

    reklama