Temat: Współobywatele świętych i domownicy Boga
Być uczniem Jezusa, to nie tylko doświadczyć szczególnej troski i opieki ze strony Mistrza, ale to być powołanym do wspólnoty świętych. Sama nauka, jakiej udziela nam Zbawiciel nie jest przecież jedynie teorią, a rozważania dotyczące Królestwa Bożego nie są bynajmniej rodzajem akademickiej dyskusji, której wynik ma wpływ jedynie na dalszy tok badań naukowych, zupełnie obojętny całym rzeszom ludzkości. Apostołowie powołani do świadczenia o wszystkim, co widzieli, słyszeli i co spotkało ich, kiedy wsłuchiwali się w nauki Jezusa z Nazaretu są dziś, poza Judaszem, który sprzeniewierzył się swojemu powołani, współobywatelami świętych i domownikami Boga.
Królestwo Boże jest bowiem rzeczywistością, która stanowi spełnienie całego naszego życia. Jest zaproszeniem do tego, aby znaleźć się na wieki w bezpośredniej obecności Boga i móc obcować z nim twarzą w twarz. Nauka Jezusa nie jest łatwa w realizacji w życiu. Ciągle przecież doświadczamy pokus, a droga grzechu wydaje się nam przejściem na skróty, bez konieczności ponoszenia ciężaru i spiekoty dnia. Jezus jednak wzywając nas do pójścia za Nim, jak wezwał apostołów i innych swoich uczniów przypomina nam, że bycie współobywatelem świętych i domownikiem Boga wymaga od nas zaparcia się samych siebie, wymaga wzięcia swojego krzyża i pójścia za Jezusem.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Wytrwanie w wierności Jezusowi ma swoją cenę. Jednak ta cena, cena wytrwania w nauce Ewangelii pozwala nam mieć pewność wiary, że Bóg zaprasza nas do Siebie. Nawet, gdyby tu na ziemi spotkały nas prześladowania i tortury, gdyby cały świat sprzysiągł się przeciwko nam, On uzna nas za godnymi Siebie i zaprosi do Krainy wiecznego odpoczynku. Zostaliśmy przecież nabyci Jego drogocenną krwią, zostaliśmy wykupieni z niewoli grzechu. Jako domownicy Boga mamy zagwarantowane miejsce na uczcie Dzieci Bożych i tylko od nas zależy, czy nie sprzeniewierzymy się Bożym prawom i nie zostaniemy na wieki na zewnątrz, tam, gdzie płacz i zgrzytanie zębów.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy nie zapominam o godności dziecka Bożego?