Imię, czyli zobowiązanie

Imię, czyli zobowiązanie
1. „W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami”. Warto zatrzymać się dziś nad tym zdaniem z Dziejów Apostolskich. W języku polskim słowo „chrześcijanin” wywodzi się od słowa „chrzest”. Ale oryginalne słowo „christianoi” oznacza dosłownie „ludzie Chrystusa”, czyli ludzie należący do Chrystusa Pomazańca. Można by spolszczyć to słowo przymiotnikowo jako „Chrystusowi” lub rzeczownikowo „Chrystusowcy”. Zanim to określenie „chrześcijanie” przyjęło się powszechnie funkcjonowały inne: „uczniowie Chrystusa”, „święci” (nie tyle w sensie moralnym, ale ontycznym, uświęceni przez Chrystusa), „wybrani”, „powołani”, „bracia” i inne. Wszystkie te określenia pojawiają się w Nowym Testamencie i są dowodem formowania się świadomości pierwotnego Kościoła, który odłącza się coraz bardziej od żydowskiej wspólnoty religijnej. Każde z tych słów akcentuje inny aspekt bycia uczniem Pana. Jako chrześcijanie mamy w naszą tożsamość wpisane słowo „Chrystus”, czyli Mesjasz, Pomazaniec. Mamy więc udział w mesjańskiej misji Jezusa. Jesteśmy namaszczeni, pomazani tym samym Duchem Świętym, co Pan. Mamy jako Kościół kontynuować misję Chrystusa, przekazywać życie, które zatriumfowało w Niedzielę Zmartwychwstania.
2. W Ewangelii pada pytanie pod adresem Jezusa: „Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!”. W oryginale jest tam słowo „Chrystusem”. Wielu Żydów zatrzymało się w tym miejscu. I wielu nie-Żydów także. Zostali z tym pytaniem w niepewności i oczekują nadal Mesjasza albo zwątpili w niego. Unikają konfrontacji z prawdą o Jezusie. Unikają odpowiedzi, bo ta rodzi zobowiązanie. Chrześcijanie znają odpowiedź, są ludźmi Chrystusa. Są tymi, którzy odkryli w Jezusie swojego Pasterza, Przewodnika przez życie i to nadaje im tożsamość. Są owcami w Jego owczarni.
3. Pan Jezus mówi o nas „moje owce”. Jesteśmy „Jego”, należymy do Dobrego Pasterza. Ta relacja jest czymś, co nas określa. Dajemy się Jemu prowadzić. Ufamy Mu. Wiara jest podążaniem za Jezusem w stronę obfitego, soczystego życia. Usłyszeć Jego głos – to jedno, pójść za Nim – to drugie. Pasterz nie prowadzi owiec na smyczy czy łańcuchu, nie zamyka ich za ogrodzeniem. Owca pozostaje kimś wolnym. Idzie, za kim chce albo bryka swobodnie po bezdrożach. Niczym nieskrępowane brykanie bywa przedstawiane dziś jako ideał wolności. To jedna z groźnych iluzji, którym ulegamy. Wolność jako absolut, jako najwyższe prawo. Tymczasem najgłębszym pragnieniem ludzkiego serca nie jest wcale niezależność, ale przynależność do kogoś. Związanie. Życie rodzi się z miłości, nie z samotności.
4. Jestem chrześcijaninem, należę do Chrystusa, Dobrego Pasterza. Jestem z tego dumny, nie wstydzę się tego. Noszę to imię z radością. Jest tak?

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama