“Ujrzał go jego ojciec” (Łk 15,20).

“Ujrzał go jego ojciec” (Łk 15,20).
To jedna z najbardziej znanych i najczęściej komentowanych przypowieści Jezusa. Niemal spontanicznie można zapytać: dlaczego? Chyba przede wszystkim dlatego, że każdy z nas doświadczył, a może doświadcza aktualnie, w różnych okolicznościach, sytuacji młodszego albo starszego syna.
Jeśli bierzemy pod uwagę ich sposób zachowania, podejmowane wybory i decyzje, łatwo dostrzegamy znaczące różnice między dwoma braćmi. Jeśli jednak zastanowimy się nad przypowieścią Jezusa dokładniej, to obydwaj młodzieńcy nie czują się szczęśliwi w gruncie rzeczy z tego samego powodu: nie otworzyli się na miłość ojca i dlatego jej nie doświadczyli, mimo że mieli ku temu tyle okazji, bo przecież ojciec był szlachetnym i miłującym rodzicem.
Kiedyś nazywano ten tekst „przypowieścią o synu marnotrawnym”, dzisiaj coraz częściej mówimy o przypowieści „o miłosiernym ojcu”, który jest bez wątpienia głównym bohaterem opowieści Jezusa. Kiedy młodszy syn mówi: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada” (Łk 15,12), on dzieli majątek i go oddaje, respektując wolność syna. Od momentu, w którym syn go opuścił, nie przestawał czekać i wyglądać jego powrotu. A kiedy pewnego dnia wreszcie go dostrzegł, tak bardzo zmienionego i nieszczęśliwego, wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i niemal nie pozwolił mu wypowiedzieć z góry przygotowanego wyznania winy, pragnąc od razu okazać mu swoją miłość.
Postawy i miłości ojca nie doceniał także starszy syn, który był przekonany o swojej dobroci i wyższości. Owszem, był posłuszny, co sam podkreśla w wypowiadanych słowach: „Nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu” (Łk 15,29), ale nie był dobry, bo koncentrował się na sobie, na wypełnianiu prawa; nie kochał i nie był w stanie otworzyć się na innych, nawet na ojca i brata. Dlatego nasza sympatia jest mimo wszystko po stronie tego, który zgrzeszył, ale się nawrócił, bo był bardziej szczery i przyznał się do winy.
Dzisiejsza Ewangelia wydaje się być nadzwyczaj aktualną i można ją interpretować w kontekście rodzinnym, parafialnym, zakonnym, społecznym. Można nawet próbować wskazywać jakieś konkretne grupy, zachowania, postawy tych, którzy są podobni do młodszego albo starszego syna. Ale w gruncie rzeczy chodzi przede wszystkim o jej lekturę w wymiarze osobistym.
Jako że wszyscy jesteśmy grzesznikami, porównanie z młodszym synem jest nam bliższe i łatwiejsze. Ale warto dzisiaj spojrzeć na naszą duchową postawę z punktu widzenia starszego syna, który nie potrafi się cieszyć, który się gniewa, który nie chce spotkać się z młodszym bratem… Może to być bardzo pożyteczne i bardzo pouczające porównanie, pod jednym jednak warunkiem, że dokona się ze świadomością miłości tego Ojca, który czeka na „powrót” jednego i drugiego syna.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama