MIŁUJCIE SIĘ, CZYLI CO...?
Trwa dyskusja wśród wiernych na temat kształtu kazań i homilii. Jedni mówią, że ważne jest, by księża głosili przede wszystkim prawdę o tym, że Bóg jest miłością i by zachęcali ludzi do wzajemnej miłości. Inni z kolei stwierdzają, że już wystarczy mówienia o samej miłości, że zwroty typu „miłujcie się” są co prawda piękne, ale wyglądają na slogany, z których niewiele wynika. Reprezentanci tej grupy oczekują kazań konkretnych, przekazujących wyraziste treści zarówno na temat Boga, jak i ludzkich zachowań. Należący do tej drugiej grupy prosty mężczyzna pyta, unosząc trochę bezradnie ręce: „co znaczy, że mam miłować moją żonę; usłyszałem o tym na kazaniu i nie bardzo rozumiem, co to oznacza w praktyce”.
Spróbujmy rozwikłać ten spór w oparciu o liturgię słowa. „Miłość” to myśl przewodnia zarówno dzisiejszej Ewangelii Janowej, jak i drugiego czytania zaczerpniętego też od Jana, z jego Pierwszego Listu. Słowa „miłować” oraz pochodne – „miłość”, „umiłowani” w Ewangelii występują łącznie dziewięć razy, a w krótkim fragmencie z Janowego Listu – aż dziesięć razy. W Liście pojawia się słynne i ważne zdanie „Bóg jest miłością”, zaś w Ewangelii – wezwanie do wzajemnej miłości. Naprawdę rację mają wszyscy ci, którzy twierdzą, że miłość jest głównym tematem życia chrześcijańskiego. Jeśli „Bóg jest miłością”, a nie na przykład – zimnym Absolutem, zaś chrześcijanie mają się wzajemnie miłować, a nie na przykład – konkurować względem siebie, to znaczy to, że chrześcijaństwo jest religią miłości. Tak też było postrzegane od początku. Poganie obserwując z boku starożytnych chrześcijan, mówili: „zobaczcie, jak oni się miłują”. Wielu chrześcijańskich myślicieli ukazywało centralny charakter miłości. Św. Augustyn powiedział krótko: „kochaj i rób, co chcesz”. Św. Tomasz z Akwinu, który szczegółowo analizował zachowania człowieka, twierdził, że wszystkie ludzkie cnoty sprowadzają się do miłości. Podobnie pisała wielka mistyczka, św. Katarzyna Sieneńska: „żadna cnota nie może mieć w sobie życia bez miłości”. I rzeczywiście – jak mówią przedstawiciele pierwszego grupy dyskusyjnej – właściwie wystarczy przywołać z dzisiejszej liturgii słowa o tym, że Bóg jest miłością i że mamy się wzajemnie miłować i w ten sposób odkryjemy istotę chrześcijaństwa.
Jednak nie można pozostać głuchym na bezradność owego mężczyzny, który nie bardzo wie, na czym ma polegać w realiach codziennego życia miłowanie żony. Nie bez znaczenia pozostają zatem pytania: o jaką miłość chodziło św. Augustynowi? W czym ona wyraża się w codzienności? We wszystkich momentach, w których dziś w liturgii słowa pojawiają się wyrazy związane z terminem „miłość”, wszystkie one (czyli w sumie 19 razy w drugim czytaniu i w Ewangelii) związane są z greckim słowem „agape”. A trzeba pamiętać, że starożytny język grecki znał przynajmniej kilka innych terminów: „eros”, czyli miłość erotyczno-emocjonalna, „filia”, rozumiana jako przyjaźń, „storge”, czyli miłość, będąca przywiązaniem. Z dzisiejszych czytań wyczytujemy jedynie miłość „agape”. To miłość, która daje siebie w darze drugiemu i przyjmuje drugą osobę jako dar. To miłość, która bierze odpowiedzialność za drugiego, a zatem taka, która mniej jest porywem emocjonalnym czy popędowym, a raczej bardziej postawą zbudowaną na wolnej woli człowieka. To miłość, która gotowa jest do ofiarowania siebie drugiemu za cenę własnych wyrzeczeń i niedogodności życiowych, a nawet za cenę własnego życia: „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. Jeśli w drugim czytaniu pojawia się zdanie „Bóg jest miłością” („Theos agape estin”), to znaczy, że chodzi o Boga, który sam jest darem dla ludzi, obdarza ich darem życia, o Boga, który, widząc ludzki grzech, posyła na świat Syna, a Ten ofiaruje się za ludzi: „Bóg sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy”. Krótko mówiąc, miłość apape to dar, odpowiedzialność i ofiarowanie siebie. Drogi mężu, jeśli słyszysz, że masz miłować swoją żonę, to znaczy, iż masz być dla niej darem, ją przyjąć jako Boży dar, być za nią odpowiedzialny i ofiarować jej swoje życie, nawet kosztem własnych wyrzeczeń i strat. Oczywiście w twojej miłości do żony – drogi mężu – może być i poryw zmysłów oraz emocji (eros) i filia-przyjaźń i storge-przywiązanie. Jednak ponad to wszystko winno być apape, także wówczas, gdyby zabrakło tych trzech przed chwilą wymienionych.
Nie wystarczy powiedzieć, że w chrześcijaństwie chodzi o miłość-agape i sprawa załatwiona. Postawa agape wyraża się w bardzo wielu konkretnych postawach. Dziś Pan Jezus mówi: „Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości”. A jakie są przykazania Jezusa? Jest ich naprawdę wiele. Przykazanie z dzisiejszej Ewangelii brzmi: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem”; w innym miejscu przypomina, że najważniejsze jest przykazanie miłości Boga ponad wszystko i bliźniego jak siebie samego. W jeszcze innym miejscu – w czasie Kazania na Górze – Jezus potwierdza aktualność przykazań z Dekalogu. Mówi tam też o przykazaniu miłości nieprzyjaciół i wiele innych pouczeń nam pozostawia. Drogi mężu, miłować żonę, to być jej wiernym i nie cudzołożyć, nawet w myślach (przed czym przestrzega szóste i dziewiąte przykazanie), to szanować dobrym słowem, bo złe słowo może zabić (a o tym, że zabijać nie wolno, przypomina piąte przykazanie), to być uczciwym w sprawach materialnych (bo do tego wzywa przykazanie „nie kradnij”), to tak wychowywać własne dzieci, by nie miały trudności czcić swoich rodziców (do czego ich wzywa czwarte przykazanie). A gdyby twoja żona – co nie daj Bóg – zdradziła albo nawet odeszła, to należy dalej ją miłować i być jej wiernym w imię przykazania miłości nieprzyjaciół.
Bo miłować to zachowywać Jezusowe przykazania, a miłość to odpowiedzialność.