Święty Marek opisuje bardzo zwięźle wydarzenia niedzieli wielkanocnej. Historię uczniów z Emaus zamyka w jednym zdaniu, zaznaczając, że apostołowie im nie uwierzyli. Z relacji św. Łukasza wynika, że przynajmniej Piotr, po spotkaniu ze zmartwychwstałym Jezusem, uwierzył. Wydaje się, że Marek upraszcza swoją relację, aby podkreślić fakt, o którym piszą wszyscy Ewangeliści: uczniowie nie potrafili przyjąć prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa na podstawie świadectwa tych, co już Go spotkali żyjącego.
Pan Jezus czyni im z tego powodu wyrzut: „wyrzucał im brak wiary oraz upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego”. Z pozostałych Ewangelii wiemy, że zrobił to w sposób łagodny, nie wywołując strachu czy skrupułów. Sami uczniowie z Emaus nie obrazili się na Jego reprymendę, od której zaczął swą katechezę na drodze z Jerozolimy. My jednak możemy być trochę zaskoczeni. Jego zmartwychwstanie to najbardziej zdumiewające zdarzenie w dziejach świata, nic dziwnego, że uczniowie nie chcą przyjąć za prawdziwe opowiadania kobiet ani samego Piotra. Kiedy jednak zastanowimy się głębiej nad wydarzeniami z niedzieli wielkanocnej, rozumiemy lepiej sens upomnienia.
Można zrozumieć, że byli sceptyczni wobec świadectw Marii Magdaleny, innych kobiet, uczniów z Emaus czy Piotra. Owszem, jeśli chodzi o kobiety, mogły wchodzić w grę uprzedzenia, których Pan Jezus z pewnością nie pochwalał. Być może upomniał ich również z tego powodu. Ale nie był to powód najważniejszy. Problem uczniów polegał na tym, że nie tylko nie uwierzyli świadkom, ale samemu Pani Jezusowi. On sam zapowiedział swoje zmartwychwstanie wielokrotnie. Brak wiary w zmartwychwstanie oznaczał brak zaufania Jezusowi.
Dziś wielu chrześcijan znajduje się w sytuacji uczniów w niedzielę wielkanocną. Uznają Jego istnienie, przyjmują przynajmniej część Jego nauki, może nawet w jakiś sposób uznają Jego boskość. Ale zmartwychwstanie jest sprzeczne z nauką, nie mówiąc o potocznym doświadczeniu. Czy ktoś kiedyś widział, żeby zmarły człowiek wrócił do życia? Zdarzają się przypadki letargu, śmierci klinicznej. Może coś takiego zdarzyło się samemu Jezusowi. A może to legenda, bardzo piękna i pouczająca, która mówi o tym, że idee głoszone przez Pana Jezusa są nieśmiertelne. Ale nie należy traktować tej opowieści dosłownie… Takie myślenie wydaje się całkowicie sprzeczne z wiarą chrześcijańską. Tymczasem, niestety, jest ono obecne, również wśród katolików. Być może i nas mogą ogarnąć wątpliwości, szczególnie gdy poglądy tego rodzaju przeczytamy lub usłyszymy od osoby uważającej się za wierzącą, może nawet kapłana. Przypomnijmy sobie wówczas dzisiejszą Ewangelię. Jeśli nie wierzymy świadectwu Tradycji Kościoła, jeśli nie traktujemy serio Ewangelii, ostatecznie nie wierzymy Chrystusowi.
Pan Jezus upomina uczniów i jego upomnienie jest skuteczne. Wreszcie Mu uwierzyli. I nie boją się mówić. „My nie możemy nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy” czytamy w dzisiejszym fragmencie z Dziejów Apostolskich. Spotykamy zmartwychwstałego Jezusa w modlitwie, lekturze Ewangelii i, w sposób szczególny, w Komunii świętej. Obyśmy było odważnymi świadkami Jego zmartwychwstania.