W starożytności ukuto termin pax romana. W ten sposób określano stan pokoju istniejącego wewnątrz i na zewnątrz Imperium Rzymskiego. Zapanował on pod koniec I wieku przed Chrystusem za rządów Oktawiana Augusta i trwał do śmierci Marka Aureliusza w 180 roku po Chrystusie. Pax romana stanowiła owoc prowadzonych wojen i była pod kontrolą armii, zgodnie z powiedzeniem „si vis pacem, para bellum” („jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny”). W nawiązaniu do tych starożytnych określeń po II wojnie światowej stworzono nowe pojęcie: pax americana, czyli pokój w świecie zachodnim, związany z dominującą pozycję Stanów Zjednoczonych w sferze militarnej i ekonomicznej. Częścią tego pojęcia była pax europaea, czyli pokój w Europie Zachodniej, często kojarzony z utworzeniem Unii Europejskiej. Po zakończeniu zimnej wojny strefa tego pokoju rozszerzyła się na Europę Środkowo-Wschodnią, z wyjątkiem byłej Jugosławii. I wydawało się, że pokój ten, zbudowany ludzkimi wysiłkami, pozostanie już na zawsze, a świat będzie coraz spokojniejszy i zdrowszy; że zapanuje już wkrótce wieczne szczęście, raj na ziemi.
Jednak z pokojem jest tak jak ze zdrowiem. Zaczyna się go cenić przede wszystkim wtedy, gdy zaczyna go brakować. Najpierw przyszła epidemia, która pokazała, że zdrowie publiczne nie jest wcale czymś oczywistym. Potem przyszła wojna, związana z agresją Rosji na Ukrainę, i okazało się, że pokój, ten zbudowany przez człowieka, jest czymś kruchym i może się na naszych oczach rozpaść. Okazało się też, że pokój nie są czymś absolutnym, bo czasem trzeba podjąć wojnę, poświęcając własny spokój, zdrowie, a nawet życie, by bronić wartości wyższej: ojczyzny.
Nigdy nie da się zbudować ani trwałego zdrowia ani wiecznego pokoju. To nie pesymizm, ale realizm w spojrzeniu na ludzką naturę. Człowiek jest bowiem obarczony skutkami grzechu pierworodnego. Jest nim między innymi egoizm człowieka, często prowadzący do niezgody i wojen. Konsekwencjami grzechu pierworodnego są też ludzkie cierpienia i śmierć. Żeby z tych różnych uwikłań uwolnić się potrzebujemy zbawienia od Boga. To zbawienie przyniósł Jezus. On niósł uzdrowienie z chorób. Każdy cud uzdrowienia był znakiem nadchodzącego zbawienia. On ten przyniósł pokój. Zapewnia o tym uczniów w dzisiejszej Ewangelii: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!” Nie tak jak daje świat. Pokój Chrystusowy to ani pax romana, ani pax americana, ani pax europaea. Nie jest to pokój zbudowany ludzkimi zabiegami, lecz jest Bożym darem. Utożsamia się on ze zbawieniem.
Co to wszystko oznacza dla człowieka? Przede wszystkim o pokój jako dar Boży należy się modlić. Jest on owocem przyjęcia Ducha Świętego. A Jezus dziś zapowiada przyjście Ducha Świętego: „Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem”. Prawdziwy pokój serca rodzi się wraz z przyjęciem zbawienia ofiarowanego nam przez Jezusa oraz jako owoc otwarcia się na Ducha Świętego. Zjednoczenie z Jezusem oraz napełnienie się Duchem Świętym przynoszą naprawdę głęboki pokój. Nawet ciężkie przeciwności, jakimi są na przykład epidemia czy wojna, nie są w stanie tego wewnętrznego pokoju zburzyć.
Czy człowiek zatem ma tylko o pokój się modlić? Czy otwarcie się na pokój Chrystusowy ma prowadzić do społecznej bierności? Nic bardziej mylnego. Człowiek ma o pokój troszczyć się. Jedno z błogosławieństw brzmi: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój…” Pokój to nie tylko sprawa polityczna. To przede wszystkim sprawa moralna. Najgłębszym sposobem budowania pokoju jest przezwyciężanie własnej pychy i egoizmu, przezwyciężanie w sobie wszelkiego grzechu. A to jest możliwe jedynie z pomocą łaski Bożej. Człowiek winien też troszczyć się o pokój społeczny, poprzez rozmowy, dialog, budowanie sojuszy, tworzenie organizacji służących pokojowi.
Jednak społeczeństwa nie mogą zapomnieć, że swoimi własnymi siłami trwałego pokoju nie zbudują. Że potrzebna jest w tym względzie Boża ingerencja, Boże działanie. Chrześcijańska wizja społeczeństwa nie oznacza też pacyfizmu, czyli traktowania pokoju jako wartości bezwzględnej. Bo jeśli jakaś społeczność jest niesprawiedliwie zaatakowana (a dzieje się to właśnie z czyjejś pychy, egoizmu i chciwości), to ma prawo do obrony siebie, także poprzez prowadzenie działań wojennych.
Całkowity i wieczny pokój nastanie dopiero wraz z powtórnym przyjściem Jezusa na końcu świata. Ten eschatologiczny pokój barwnie zapowiedział prorok Izajasz: „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani zgubnie działać po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze” (Iz 11, 6-9). O takim właśnie pokoju mówi dziś Jezus: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję”. Im szerzej społeczeństwa otworzą się na ten Chrystusowy pokój, tym bardziej będzie on widoczny w życiu publicznym. A w pełni zapanuje w czasach ostatecznych, które w dzisiejszym drugim czytaniu zapowiada Apokalipsa. Choć w tej apokaliptycznej wizji nie pada słowo pokój, to jednak jest to obraz pełen ostatecznej szczęśliwości, ukazanej jako piękne Boże miasto. Przywołajmy fragment tego opisu z przedostatniego rozdziału Pisma świętego: „uniósł mnie w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą, i ukazał mi Miasto Święte – Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. Źródło jego światła podobne do kamienia drogocennego, jakby do jaspisu o przejrzystości kryształu. A świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek. I Miastu nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły, bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą – Baranek”.
Baranek to oczywiście Jezus Chrystus, przynoszący zbawienie i pokój. Dlatego w czasie każdej Mszy świętej modlimy się: „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, obdarz nas pokojem”.