Unde malum

Nie ma szans, by ktoś przeszedł bezpieczną nogą przez życie i choć raz nie spotkał zła oko w oko. Co znaczące, jedni wychodzą z tak dramatycznego starcia jeszcze bardziej zdeterminowani do wiary i moralności ale drudzy kończą te zapasy zupełnie bezradni, rozbici, a nawet zepsuci. Patrzenie w oko zła przerasta człowieka i stanowi największe ryzyko dla ludzkich uczuć oraz sumienia. Ostatnimi czasy w Polsce kilku gorliwych katolików – świeckich bądź duchownych – prawdopodobnie z czystą intencją poświęciło się rozlicznym śledztwom nad stanem nadużyć kleru albo zakonników, kończąc dochodzenie w stanie frustracji, zgorzknienia, duchowego smutku, pesymizmu. To wielka szkoda dla katolicyzmu, bo ktoś z gorliwego duszpasterza, katechety czy społecznika zmienił się nagle w medialnego kata Kościoła. Zło osacza ludzi z wielu stron. Potrafi dokuczać fizycznie i psychicznie, męczy pamięć albo wyobraźnię. Czasem długo kusi tylko po to, by ostatecznie uzależnić. Taktyką zła jest oszpecenie ludzi, a jego sojusznikiem ubrana na zombie czarna brzydota. W niesłychany sposób zło wnika nawet w świat aniołów, by następnie w spersonalizowanej postaci przechadzać się labiryntem historii ludzkości. W każdym z przypadków zło stanowi mroczne misterium – lepiej z nim skończyć, niż nad nim rozważać. 

Wielu współczesnych myślicieli oraz dyskutantów na dźwięk słowa: tomizm, uśmiecha się ironicznie, twierdząc, że to filozoficzne muzeum. Czas zweryfikuje trwałość szkół ludzkiego myślenia lecz to właśnie Tomasz z Akwinu zdobył się na udzielenie najbezpieczniejszej odpowiedzi na kwestię istnienia zła – unde malum? Nie wolno zredukować dociekań Akwinaty jedynie do lakonicznej tezy, że zło jest po prostu pustym miejscem po dobru, choć już ta intuicja ma wmontowany w siebie amortyzator zagadnienia. Dominikanin idzie jednak dalej i w Summa contra gentiles rozróżnia między tajemnicą zła, którego istotę może znać jedynie Stwórca i którą miłosiernie zakrywa przed ludźmi dla ich dobra, czyniąc zło sekretem. Bóg tym samym widzi już ostateczne rozwiązanie problemu zła, tylko człowiek nie może być jeszcze świadom wyroku. Nie ma ludzkiego serca, które wytrzymałoby moment poznania tajemnicy zła. Co więcej, Tomasz z Akwinu dziwi się, że niektórzy w konfrontacji ze złem zaczynają wątpić w Boga. Ależ przeciwnie, twierdzi Akwinata, manifestacja zła jest właśnie dowodem na istnienie wiecznego dobra. Bo zło nigdy nie jest autonomiczne. Wkracza na scenę nadużywając Bożego kontrastu.

Faryzeusze od zawsze chcieli mieć Jezusa dla siebie. Marzyli tylko o tym, by Nauczyciel z Nazaretu – inteligentny, młody, sprawca cudów, porywający tłumy kaznodzieja – wstąpił w ich szeregi. Grają więc, prowadząc z Panem niby to uczone dysputy. Swoim zwyczajem Jezus ignoruje faryzejskie towarzystwo (por. Mk 8, 12), przemilcza jałowe dywagacje, bo wie, że z faryzeuszami nie da się niczego wyjaśnić. Zostawia im tylko znak krzyża – pełną, skuteczną i osobową odpowiedź Boga na wszystkie pytania człowieka, również na dylemat zła. Krzyż zostaje zapowiedziany już w dziejach Kaina i Abla. Ten pierwszy poddaje się wpływom zła do tego stopnia, że twarz Kaina staje się ponura (por. Rdz 4, 6). W końcu podnosi rękę na młodszego brata Abla i zabija go. W tym samym momencie sprawiedliwy Bóg przed obliczem którego misterium zła nie może się skryć, daje Kainowi znamię ocalenia. Dziedzicami kainowej tragedii i nadziei będą w istocie wszyscy ochrzczeni, tym samym zdolni, by doliną zła przedostać się jednak ku zbawieniu.

Nie rozważaj bez końca nad bezsensem zła w twoim życiu. Zamykaj sprawnie – przed nim i po nim – wszystkie ścieżki dostępu. Ofiaruj krzyż za braci, którzy upadli na duchu lub stracili wiarę pod ciosami zła. Bóg nie dał ci życia po to, byś walczył ze złem ale po to, byś zrobił coś dobrego.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama