Kolejny pożar, podsycany przez silny wiatr, wybuchł w środę późnym popołudniem w pobliżu Cesme, kurortu turystycznego w położonej na zachodzie Turcji prowincji Izmir. Region już od czterech dni zmaga się z rozprzestrzeniającym się ogniem i nowymi pożarami
„Nie mamy kontroli nad pożarem" – ostrzegł w nocy ze środy na czwartek gubernator prowincji Izmir Suleyman Elban. Dodał, powołując się na świadków i ratowników, że ogień wybuchł najprawdopodobniej na linii energetycznej.
Telewizja NTV podała, że pożar pojawił się na terenach rolniczych i z powodu silnego wiatru szybko rozprzestrzenił się na pobliski las i gaj oliwny.
W ramach walki z żywiołem zamknięto drogę pomiędzy Izmirem, trzecim największym miastem Turcji, a oddalonym o ok. 80 km kurortem Cesme nad Morzem Śródziemnym. Francuska agencja AFP, cytując lokalnych dziennikarzy, powiadomiła, że z okolic ewakuowano najbardziej zagrożonych mieszkańców.
Władze Cesme napisały na platformach społecznościowych, że ewakuowani trafią do przygotowanych na ten cel kwater. Samorząd dodał, że oprócz strażaków i służb bezpieczeństwa cywilnego, do walki z pożarem przyłączyły się liczne zespoły ochotników i organizacje poszukiwawczo-ratownicze.
Najbardziej narażone trzy prowincje
Tureckie służby walczyły od piątku z ponad 300 pożarami w całym kraju, z których część nadal nie została ugaszona. Najbardziej narażone pozostają trzy prowincje: Izmir, Hatay i Manisa. Rządowa agencja ds. sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych (AFAD) poinformowała, że z powodu pożarów ewakuowano już ponad 50 tys. osób.
Źródło: