Z thompsonem w dłoni. Setki tysięcy Chorwatów przychodzą na koncerty piosenek o Bogu i ojczyźnie

Na jego koncert w Zagrzebiu przyszło ponad pół miliona ludzi – prawie co siódmy mieszkaniec Chorwacji. Pseudonim artysty pochodzi od pistoletu maszynowego z czasów II wojny światowej. On sam używał takiej broni podczas wojny w latach 90. Kim jest Marko Perković, chorwacki bard narodowy?

Ściągnięcie na koncert – i to płatny – półmilionowej rzeszy byłoby wielkim wydarzeniem nawet w Polsce czy Niemczech. Co dopiero mówić o kraju, w którym mieszka 3,8 mln ludzi. Marko Perković jak zwykle pojawił się na scenie z medalikiem św. Benedykta na szyi. Na niebie pojawiły się w pewnym momencie świecące drony, które uformowały kształt krzyża, postaci Maryi i aniołów. A gitarzysta Petar Buljan, związany ze wspólnotą Božja pobjeda cytował fragment Księgi Wyjścia, w którym Jozue deklaruje, że on sam i jego dom będą służyć Panu. Śpiewano przeboje Perkovicia opowiadające o miłości ojczyzny i walce z Serbami.

 

Dla lewicy Perković jest oczywiście faszystą.

 

Za ojczyznę

Marko Perković urodził się w 1966 r. Čavoglave, chorwackiej wsi, która liczy dziś 175 mieszkańców. W 1991 r. wziął udział w walkach niepodległościowych i założył zespół Thompson. Nazwa pochodzi od słynnego amerykańskiego pistoletu maszynowego, którego powszechnie używali gangsterzy z czasów Ala Capone, ale i żołnierze lądujący w Normandii. Podczas bałkańskiej wojny Perković dostał tę starą broń. Wkrótce potem otrzymał nowszy sprzęt, ale nazwa zespołu pozostała.  

Piosenkarz trzyma Thompsona w klipie do pierwszego utworu, który zyskał większą popularność. To „Bojna Čavoglave” („Batalion Čavoglave”). Piosenka powstała po ataku sił serbskich na rodzinną wieś Perkovića. Miała podnosić morale i wzywać do obrony ojczyzny, ale jednocześnie pomóc zebrać środki na pomoc wojskową.

Nie obyło się jednak bez kontrowersji, które ciągną się za Perkoviciem po dzień dzisiejszy. A wszystko za sprawą pierwszych słów piosenki: „za dom – spremni!”, czyli: „za ojczyznę – gotowi!”.

 

Historia tego sloganu jest starsza niż sam muzyk – stanowił on bowiem hasło ustaszy, Chorwackiego Ruchu Rewolucyjnego, który odpowiadał za zbrodnie na Serbach, Żydach oraz Romach. Za ten slogan Perković był sądzony w 2018 r. Chodziło o skandowanie podczas koncertu z sierpnia 2017 r. zorganizowanego w ramach państwowych obchodów 22. rocznicy operacji „Storm” (w jej trakcie chorwacka armia odzyskała tereny zajęte przez serbskich rebeliantów). Jednak decyzją sądu Perković został uniewinniony. Jak zresztą przypomina, hasło wykorzystywane przez ustaszy ma jeszcze dłuższą historię i nie zostało przez nich wymyślone.

Wyrok nie zmienił podejścia lewicy i liberałów do Marko Perkovicia. Wiele jego koncertów odwołano, zakazywano też wykonywania piosenki o batalionie z Čavoglave. Było tak w Mariborze w Słowenii, w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii.

Wojna, ale nie ta

Muzycznie Thompson mocno zmienił się od 1991 r. Początkowo piosenki brzmiały popowo, często opowiadały o miłości. Później kapela zrobiła znaczący zwrot w stronę hard-rocka i folku. Za swoje inspiracje Perković uważa: Mate Bulicia, Nightwish, Iron Maiden, AC/DC i Dream Theater.

 

Nowy rys wyraźnie wybrzmiewa w jego płycie „Vjetar s Dinare” z 1998 r. Więcej jest tu o wojnie, ale pojawiają się osobiste refleksje i odniesienia do duchowości. Piosenka „Lijepa li si” („Jakaś ty piękna”) nawiązuje do hymnu narodowego Chorwatów noszącego tytuł „Lijepa Naša Domovino”.

W 2002 r. zespół przyjął prawicowych krytyków chorwackiego centrolewicowego rządu, którzy protestowali przeciwko współpracy władz z Międzynarodowym Trybunałem Karnym dla byłej Jugosławii (MTKJ) w zakresie ekstradycji zbrodniarzy wojennych. Nie pomogło mu to na arenie międzynarodowej, bo w 2004 r. został oskarżony o neonazizm i otrzymał zakaz wstępu do strefy Schengen.

W jego sprawie nie brakuje jednak jawnych manipulacji. Niektóre media opublikowały nagranie piosenek „Jasenovac i Gradiška Stara” opowiadające o obozach dla Serbów.  Perković wyraźnie zaprzeczył, oskarżając media o fotomontaż. Wielokrotnie dystansował się do reżimu ustaszy, mówiąc, że tekst jego piosenek i przesłanie nie są inspirowane ich działaniami, a jego własnymi doświadczeniami lat 90.

Eksplozja patriotyzmu

Przez ostatnie dwa lata Perković nie pojawiał się publicznie. Powodem była choroba jego nastoletniego syna, który miał kłopoty ze sercem. W Chorwacji zorganizowano modlitwy o jego powrót do zdrowia Ante Mihaela. W 2024 r. po udanej operacji, stan zdrowia młodszego Perkovicia poprawił się. Thompson zagrał w sierpniu w Imotskim, a potem w Dugopolju niedaleko Splitu, gdzie wystąpił jako jedyny wykonawca.

W 24 godziny po rozpoczęciu sprzedaży biletów na występ na zagrzebskim Hipodromie sprzedano 281 774 bilety. To o 25 proc. więcej od dotychczasowego rekordzisty, włoskiego muzyka Vasco Rossiego. Później liczba dobiła do pół miliona. Nie był to jednak rekord w dziejach Hipodromu – ten padł w 1994 r., podczas Mszy św. z papieżem Janem Pawłem II, która zgromadziła milion ludzi.

Jak zauważa w portalu wpolityce.pl Goran Andrijanić, wydarzenie ma znaczenie polityczne. Wprawdzie Perković unika partyjnych deklaracji, ale tłum na koncercie Thompsona świadczy o poruszeniu, które nie jest korzystne dla rządzącej krajem centroprawicowej (należącej w europarlamencie do frakcji chadeckiej) Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama