Uwarunkowania praktyczne głoszenia słowa Bożego

Fragmenty książki "Sztuka głoszenia kazań"

Uwarunkowania praktyczne głoszenia słowa Bożego

Ks. prof. Kazimierz Panuś

Sztuka głoszenia kazań

ISBN: 978-83-7580-006-7
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2008

Wybrane fragmenty
O bardziej skuteczne kaznodziejstwo
Wydać walkę nudzie
Wydobyć „cząstkę ziemi nieznanej”
Waga pierwszego zdania
Nie zasłaniać sobą Jezusa
Pożądać wzgórz wiekuistych
Współczesne problemy głoszenia słowa Bożego
Kim jest kaznodzieja?
Jaka powinna być homilia?
Uwarunkowania praktyczne głoszenia słowa Bożego
Czy można korzystać z cudzych kazań?

3. Uwarunkowania praktyczne głoszenia
słowa Bożego

adresować do wszystkich

Kaznodzieja przemawiający w niedzielę na Mszy Świętej musi pamiętać, że ma słuchaczy bardzo zróżnicowanych: dzieci i starców, wielkich grzeszników i bardzo wrażliwych świętych, poważnie chorych i zdrowych, szczęśliwych i nieszczęśliwych, analfabetów i profesorów. Ludzi o wielkiej kulturze i bardzo prostackich. Przed takim audytorium nie staje żaden inny mówca. Kaznodzieja winien podjąć trud dotarcia ze słowem Boga możliwie do wszystkich. W tej sytuacji homilię niedzielną mówimy do człowieka, który jest na poziomie drugiej klasy szkoły średniej. Tak ustawiona poprzeczka daje gwarancję, iż z homilii może skorzystać zarówno profesor uniwersytetu, jak i uczeń piątej klasy szkoły podstawowej.

mówić zrozumiale

Troska o zrozumienie przez wiernych kierowanego do nich słowa musi być stale w świadomości kaznodziei. W konsekwencji prowadzić to musi do rezygnacji z języka teologicznego, precyzyjnych pojęć, jakimi posługuje się biblista, dogmatyk czy moralista, gdyż jest możliwe, że języka tego nikt poza kaznodzieją w ogóle nie rozumie. Tak więc np. ucząc o sumieniu, kaznodzieja nie posłuży się definicją jezuity Tadeusza Ślipki, iż jest to „wartościująco-imperatywny sąd o moralnej wartości czynu ludzkiego”, lecz będzie się starał przełożyć objawioną prawdę z języka teologicznego, z języka skryptu, na język przyjacielskiej rozmowy. Przykładem takiego przepowiadania jest sam Jezus Chrystus, który sięgał do przypowieści, metafor, obrazów wziętych z życia, by wyrazić prawdy o Królestwie Bożym. Typowym przykładem kaznodziei zatroskanego o słuchacza i jego możliwości percepcji głoszonego mu słowa może być św. Paweł, który mimo że został „porwany aż do trzeciego nieba” (2 Kor 12,2), nie zawahał się zstąpić tak nisko, aby Koryntianom, zbyt jeszcze cielesnym, by przyjąć pokarm stały, dać mleko. „Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni” (1 Kor 3,2—3). Za wzorem Apostoła Narodów kaznodzieja powinien stać się matką, która karmi i otacza troską swe nieporadne dzieci. Komentując ten tekst Pawłowy, św. Augustyn stwierdza w Homilii 7 na Ewangelię św. Jana:

Widzimy bowiem, jak mamki i matki zniżają się do maleńkich dziatek i jeśli umieją łacińskie słowa wymawiać, to kaleczą te słowa i niejako ucinają swój język, aby słowa wymowne stały się pieszczotliwymi dla dziecka; gdyż gdyby tak jak ja mówiły, to dziecko by tego nie słuchało, nie miałoby z tego pożytku. Gdy jakiś ojciec wymowny i mówca, a jego słowa na placach rozbrzmiewają i wstrząsają trybunałami, wraca do domu, wyzbywa się wymowy, z jaką na zewnątrz wystąpił, i jeśli ma małe dziecko, językiem dziecinnym mówi do niego (7,23).

Podobnie kaznodzieja poświęca perfekcyjne popisy swego wystąpienia na rzecz języka prostego i zrozumiałego dla słuchacza.

wychodzić od doświadczenia człowieka

Homilia winna mieć charakter indukcyjny, czyli punktem wyjścia muszą być podstawowe doświadczenia człowieka. Wytrawni kaznodzieje zawsze radzili, żeby na początku kazania było więcej dymu z papierosa niż dymu z kadzidła. Do tych podstawowych doświadczeń człowieka należą m.in.: doświadczenie niedoskonałości świata, doświadczenie cierpienia, doświadczenie śmierci, doświadczenie miłości, doświadczenie grzechu i winy. Są to podstawowe problemy i pytania, które stawiali sobie i szukali na nie odpowiedzi ludzie Biblii i z którymi stale borykają się nasi słuchacze. Ich rozwiązania może dokonać słowo biblijne, ponieważ w Piśmie Świętym znajdujemy te same egzystencjalne problemy, których doświadczamy.

zaciekawić

Kaznodzieja jest odpowiedzialny za wzbudzenie zainteresowania słuchaczy. Dokonuje się to dzięki podejmowaniu aktualnych zagadnień i udowodnianiu, że zwyczajne życie słuchaczy jest kaznodziei dobrze znane. Znany kaznodzieja węgierski Tihamer Toth radził, aby podczas tworzenia homilii „mieć po prawej stronie Ewangelię, po lewej zaś gazetę”; dostrzegać problemy człowieka i przenikać je światłem Bożym.

nie schlebiać słuchaczom

Niebezpieczne jest dostosowanie się kaznodziei do środowiska i spełnianie jego zapotrzebowań. Wówczas głosi on to, czego chcą ludzie, a nie to, co chce przekazać im Bóg. Przesadne liczenie się z odbiorcą może przybrać kształt pokusy upodobnienia się do słuchacza. Przypodobanie się słuchaczowi zawsze kończy się klęską kaznodziei. Każdy kaznodzieja winien kontrolować, w jakiej mierze w cyklu 5—7 lat przekazuje całość Bożego objawienia. Istnieje bowiem pokusa, by podejmować pewne tematy, a inne zbywać milczeniem.

w miarę krótko

Homilia niedzielna nie powinna trwać dłużej niż 12—15 minut. Badania wykazują, że największa koncentracja uwagi współczesnego słuchacza przypada na pierwsze trzy do sześciu minut. Lepiej jest, by słuchacz pozostał z westchnieniem: „szkoda, że już skończył”, niż z uczuciem ulgi: „wreszcie skończył!”. Reguła ta ma jednak wyjątki. Z przyczyn szczególnie ważnych słuchacze wysłuchają i dłuższych kazań. Nawet na nie czekają. Dotyczy to nauk rekolekcyjnych i misyjnych, kazań towarzyszących szczególnie uroczystym chwilom.

Praktyka kaznodziejska pokazuje także, iż kazań wieczornych słuchacze wysłuchują cierpliwiej. Wieczorem człowiek wykonał już swój program dnia. W perspektywie nie ma nic ważnego do zrobienia, nie spieszy się. Jest lepiej usposobiony do kaznodziejskiego słowa niż rano, kiedy jest raczej aktywny niż receptywny, gdyż stara się wypełnić napięty plan dnia.

jednotematycznie

O wartości kazania decyduje w dużej mierze utrzymanie jedności tematycznej. Tylko przestrzeganie tej jedności pozwoli w krótkiej homilii rozwinąć podjęty temat bez uproszczeń, banałów i ogólników.

poprawnie językowo — bez patosu i kolokwializmów

Jeśli chodzi o współczesny język kaznodziejski najbardziej rażą w nim dwie stylistyczne skrajności: z jednej strony — kolokwializm, z drugiej — konstrukcje patetyczne. Tych pierwszych jest dziś o wiele więcej. Oto w kazaniu żałobnym ktoś opowiada o wielkim szacunku, jakim zmarły otaczał rodziców, i to nie tylko swoich. „Dlatego — kontynuuje kaznodzieja — gdy jeden z kolegów lekceważąco wyraził się o swojej matce, on — śp. zmarły — temu koledze zasunął w szczękę”. Mury kościelne po tych słowach może nie zadrżały, ale podniosły nastrój zgromadzenia żałobnego z pewnością prysnął.

Inny kaznodzieja rozpoczyna homilię na Niedzielę Palmową takim zdaniem: „Jezus z dyndającymi nogami na osiołku głosił przy pomocy tak dziwnego znaku słowo Boże o królestwie niebieskim”. Niczym nie można usprawiedliwić używania w posłudze głoszenia słowa Bożego takich sformułowań, jak: „Piotr plótł o namiotach dla Jezusa”, „Jezus chciał mu powiedzieć: Wiesz, chłopie, doskonale, jak bardzo wisisz na ognisku domowym”, „służalczy dureń”, „zaklajstrowanie sytuacji”, „poniuchać”, „rozpaplał”, „siorbał kawę”, „gęby słuchaczy”. Te ostatnie cytaty pochodzą z niedawno opublikowanego w Krakowie zbioru homilii. Kolokwializm stosowany w homiliach bardzo razi. Nie można go usprawiedliwić chęcią zbliżenia się do słuchacza, gdyż nawet kominiarz, idąc do kościoła, myje się i wkłada białą koszulę. Opinia językoznawców na temat sięgania po tego typu sformułowania w kazaniu jest jednoznacznie negatywna. Zainteresowanych odsyłam do wielu wypowiedzi na ten temat prof. Jana Miodka.

Z drugiej strony rażą konstrukcje patetyczne. Oto próbka patosu takiego fragmentu kazania: „Święty Stanisław Kostka — któż go nie zna?! Kiedy pytano go, czy kocha Maryję, zapłakał i do łez wzruszony wyjąkał: przecież to moja Matka!”

Trzeba pamiętać, iż jedno głupio i bezmyślnie użyte słowo może zniszczyć najsolidniej przygotowane kazanie. Sprawdza się w tym wypadku stare powiedzenie: jeden włos na głowie to bardzo mało — ale jeden włos w zupie to bardzo dużo.

radośnie

Homilia niedzielna powinna być radosna, pogodna, krzepiąca słuchaczy, dająca słowo pełne nadziei. Słuchacz powinien odnieść wrażenie, że życie chrześcijańskie jest piękne, że warto żyć po Bożemu. Nawet jeżeli trzeba poruszyć sprawy przykre, upomnieć, to przez te słowa ma przebijać troska o dobro wiernych. Poza tym upomnień nie może być za dużo. Ciągłe karcenie, niezadowolenie, ton pesymizmu sprzeciwiają się niedzielnej i zarazem paschalnej radości święcenia dnia Pańskiego. Każdy wychowawca wie, że więcej daje życzliwa zachęta niż ciągłe ruganie.

z miłością

Nasi słuchacze mają prawo do uśmiechu kaznodziei, życzliwego spojrzenia, pochwały, dobrego słowa. W świecie wzrastającej agresji spotkanie w świątyni powinno być zanurzeniem w oazie dobroci i miłości. Kościoły nasze powinny zamieniać się w domy, do których domownicy przybywają z radością i żałują zawsze, kiedy nie mogli być obecni. Decyduje o tym w dużej mierze słowo kaznodziei. Krzyk kaznodziejski i tłuczenie kamiennych tablic Dekalogu należy już do przeszłości. Teraz jest czas ewangelicznego mówienia, w którym miłość decyduje o wszystkim.

obrazowo

Współczesny człowiek znajduje się pod silnym wpływem telewizji i innych mediów; żyje w „cywilizacji obrazu”. Obserwujemy ponowne zainteresowanie się światem obrazów, symboli i metafor. Przestano twierdzić, że obrazy są dobre jedynie dla dzieci i ludzi niezdolnych do myślenia. W posoborowych publikacjach homiletycznych formułuje się twierdzenie, że kazanie powinno być obrazowe od początku do końca. Podkreśla się, iż całe Pismo Święte (opowiadania o patriarchach w Księdze Rodzaju, Psalmy, księgi prorockie i literatura mądrościowa) przemawia obrazami. Najlepiej pokazał to sam Jezus Chrystus, który z upodobaniem posługiwał się porównaniami i przypowieściami. Wiele z nich to plastyczne scenariusze filmowe, których żywy zmysł dramatyczny i bogactwo formy stanowią niedościgły wzór dla kaznodziei.

 

Czytaj dalej >>

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama