„Biada wam, uczeni w Piśmie”. Jestem uczonym w Piśmie. Tak mówią moje dokumenty. Lubię wyglądać elegancko. A moje wnętrze? Pokusy i upadki. Walki, by wybuchnąć, by zerwać relacje, by zażądać szczególnego respektu dla siebie. Wszystko się zgadza. Jedynym moim ratunkiem jest możliwość ukazania tej prawdy o mnie.
„Słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście nie jako słowo ludzkie, ale jako to, czym jest naprawdę – jako słowo Boga”.
Jako ksiądz przepowiadający jestem też sam zobowiązany do słuchania. Dlatego to, co teraz napiszę odnosi się przede wszystkim do mnie.
Ojcowie pustyni podkreślają, że między przepowiadającym a słuchaczem obecne są istoty duchowe. Jedne są w jedności z Bogiem, inne żyją w nieustannym buncie wobec Niego. Gdy przepowiadający głosi słowo nie Boże, ale światowe, wówczas złe duchy zjadają to słowo i nie dociera ono do słuchaczy. Natomiast jeśli głoszący głosi Słowo Boże, wówczas jego skuteczność, jak stwierdza św. Jan Chryzostom zależy od dwóch czynników. Od przekazującego Słowo, czy to w formie ustnej, czy pisanej i od przyjmującego je. Głoszący może przekazywać Słowo Boga, ale sam tego słowa nie przyjmować do serca. Jednakże Ziarno-Słowo nie traci swej mocy. Oczywiście wówczas pojawia się zgorszenie i słuchacz widząc niegodziwe życie siewcy, zamyka się na jego Słowo, mimo, że jest to Słowo Boże. Złotousty podkreśla, że owocność Słowa Bożego, które dociera do słuchacza zależy już nie od głoszącego, ale od słuchacza. W jakim stopniu przyjmuje je jako Słowo mogące słuchacza na nowo stworzyć. Możesz bowiem, kochany czytelniku, słuchając Słowa, zachwycać się nim, lub podziwiać głoszącego to Słowo. Możesz to Słowo stosować do innych ludzi – „to powinna usłyszeć moja żona, mój mąż, nasze dzieci!”, „no piękne słowo, które powinni wysłuchać moi wrogowie polityczni!” Wówczas pozostaje ono bezowocne w tobie.
Bóg ciebie przenika i zna ciebie całego. Zna wszystkie twoje złe myśli, twoje zniechęcenia: by zostawić to małżeństwo, kapłaństwo, ten zakon. „Dobre rady” nic tu nie pomogą. Bóg posyła dziś tobie swoje Słowo, czyli samego Chrystusa. On jedyny kocha ciebie, gdy jesteś obłudna wobec męża, gdy prowadzisz podwójne życie w kapłaństwie, gdy nałóg ci odbiera chęć do życia. Odwagi! Nie bój się przyjąć Jezusa! On pokłada w tobie nadzieję!