reklama

To ostatni moment, by wrócić do Reguł Loyoli. „Ja tak uważam” nie może być miarą wszystkiego

W „Ćwiczeniach Duchownych” Ignacego Loyoli znajdujemy zdanie: „powinniśmy być zawsze gotowi wierzyć iż białe, które widzę, jest czarne, jeżeli się tak wypowie Kościół hierarchiczny”. Wydaje się to absurdalne dla współczesnego czytelnika, dla którego własne subiektywne zdanie i odczucie jest miarą wszystkiego. A jednak Ignacy ma rację: kult własnego pomysłu jest zgubny, a nad tym, aby Kościół głosił Bożą prawdę, czuwa sam Duch Święty.

Damian Wojciechowski TJ

dodane 26.08.2025 13:58

Święty Ignacy Loyola, założyciel Towarzystwa Jezusowego, stał się symbolem wierności Kościołowi. I nie jest to przypadkowe, lecz organicznie wypływa z jego biografii, historii nawrócenia i duchowości. Inigo, bo takie było jego baskijskie imię, przeszedł gwałtowny, długotrwały, a zarazem głęboki proces nawrócenia. Centrum jego życia stał się Jezus umęczony na krzyżu i zmartwychwstały. Odpowiadając na przebaczającą i przemieniającą miłość Jezusa Ignacy zapragnął odpowiedzieć na nią w jak najbardziej konkretny sposób tworząc zakon, który był totalnie zaangażowany w walkę o rozprzestrzenienie i obronę chrześcijaństwa.

Kochając Jezusa Ignacy zaangażował się całym sobą w szerzenie Jego nauki i budowanie Jego Kościoła. Kościół był dla niego kontynuacją Wcielenia, miejscem, gdzie żył i działał Zbawiciel. I to nie Kościół jakiś tam, tylko jednoznacznie Kościół katolicki i hierarchiczny pod przewodnictwem biskupa Rzymu, następcy świętego Piotra, któremu Jezus dał klucze Królestwa. Służąc Jezusowi należy służyć Kościołowi, jeśli chce się być wiernym Kościołowi, należy być wiernym papieżowi. To jednoznaczna i spójna wizja, którą Ignacy żył całe swoje życie i którą przekazał swoim współbraciom: Nie można być konsekwentnym chrześcijaninem nie będąc w jedności z Kościołem katolickim i papieżem. W tamtych czasach nie było to oczywiste i dlatego jezuitów nazywano papistami, tak jakby wierność papieżowi była jakimś występkiem.  

Reguły o trzymaniu z Kościołem

Nie dziwi więc, że w swoich Ćwiczeniach Duchownych, czyli metodzie nawrócenia i wprowadzenia w życie duchowe, Ignacy umieścił Reguły o trzymaniu z Kościołem „dla zachowania prawdziwej postawy, jaką powinniśmy mieć w Kościele wojującym …”. Przy czym te Reguły nie były dedykowane jezuitom, ale każdemu uczniowi Chrystusa. Zaś w samych Ćwiczeniach Duchownych Ignacy wielokrotnie podejmuje w różnych medytacjach sprawę służby Jezusowi, która dla niego oznacza służbę Kościołowi i w Kościele.

Ignacy proponuje rozważyć  Reguły na samym końcu rekolekcji, kiedy człowiek rozpoznał już Bożą miłość w swoim życiu i ma pragnienie odpowiedzenia na nią. Bez relacji miłości Reguły byłyby tylko tępym formalizmem i rygoryzmem. Służyć i być wiernym Kościołowi, może tylko ten, kto jest przepełniony miłością. Przypomnijmy sobie jak Jezus wypędza przekupniów ze świątyni, a uczniowie odnoszą do Niego słowa Psalmu 69: Gorliwość o dom Twój pożera mnie – tzn. że miłość do Kościoła powinna być naszą pasją, tak że jak psalmista gotowi nawet jesteśmy znosić prześladowania z tego powodu.

Pierwsza Reguła o trzymaniu z Kościołem jest wstępem i wprowadzeniem do wszystkich pozostałych: „Rezygnując z wszelkiego własnego sądu trzeba mieć umysł gotowy i skory do okazania posłuszeństwa we wszystkim prawdziwej oblubienicy Chrystusa, Pana naszego, czyli naszej świętej Matce, Kościołowi hierarchicznemu”. Należy tu podkreślić tak charakterystyczne dla Ignacego „rezygnowanie z własnego sądu”, co nie oznacza bynajmniej ślepego posłuszeństwa i bezmyślności, tylko zwraca uwagę, że to nie my sami jesteśmy miarą prawowierności, lecz Kościół.

Nieuporządkowane uczucia: droga na manowce

Człowiek jest istotą słabą i niedoskonałą, ta niedoskonałość według Ignacego wyraża się między innymi w tym, że często podlegamy w naszym działaniu różnym uczuciom i pragnieniom, które w dużej mierze choć bardzo silne, to zarazem są ślepe i omylne. Te uczucia, które Ignacy nazywa nieuporządkowanymi, są też zazwyczaj nieświadome i bez naszej wiedzy rządzą naszym życiem. Już w Fundamencie, którym rozpoczynają się Ćwiczenia, Ignacy stwierdza, że celem życia duchowego i samych Ćwiczeń, jest wyzwolenie rekolektanta od tych nieświadomych uczuć, tak aby był wolnym i dokonywał wyborów zgodnych z Wolą Bożą, a nie swoimi nieuporządkowanymi pragnieniami. Tak więc rezygnacja z własnego sądu w kwestiach doktryny chrześcijańskiej ma nas ochronić przed swawolą, indywidualizmem i subiektywizmem. Jeśli będziemy prawdziwie obojętni, to będziemy też gotowi zaakceptować prawdziwą Naukę, w przeciwnym razie jak pisze św. Paweł w 4 rozdziale 2 Listu do Tymoteusza, będziemy jak ci, którzy „zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom”. Tak więc ignacjańska, duchowa obojętność jest najlepszą szczepionką przeciw „świerzbieniu uszy” w kwestiach wiary.

Dokładnie o tym mówi Reguła 13: „powinniśmy być zawsze gotowi wierzyć iż białe, które widzę, jest czarne, jeżeli się tak wypowie Kościół hierarchiczny, w przekonaniu, że między Chrystusem, naszym Panem i Oblubieńcem, a Kościołem, Jego Oblubienicą, działa ten sam Duch, który nami kieruje i rządzi ku zbawieniu innych dusz.” Bynajmniej nie chodzi tu o to, że należy kłamać i nazywać białe czarnym, a czarne białym, jeśliby tylko jakiś biskup coś takiego twierdził. Nie chodzi tutaj o ślepe posłuszeństwo negujące prawdę, lecz o świadomość, że to Kościół ma ostateczne słowo w definiowaniu swojego nauczania, a nie ja. Chodzi więc o to, że pod wpływem subiektywnych uczuć i przekonać mogę znajdować się w błędzie i nieprawidłowo oceniać rzeczywistość oraz różne sformułowania. W tych słowach Ignacego wyraża się jego wielka wiara w Bożą Opatrzność i żywą obecność Ducha w Kościele Katolickim. Ignacy przestrzega tutaj przed pychą, samowolą, które prowadzą do błędnych sądów i przekonań. Nasz nieopanowany subiektywizm może doprowadzić do tego, że będziemy nazywali białe czarnym, a czarne białym.

Herezje: zniekształcenie Bożej prawdy 

Herezje nie są żadną anomalią w życiu Kościoła, na odwrót są one normalną i przewidzianą przez samego Jezusa konsekwencją wyzwania jakie rzucił On siłom zła. Walka ze złem toczy się w sercu każdego człowieka, ale także toczy się na płaszczyźnie społecznej. Szatan od początku próbuje zniweczyć Boży plan zbawienia zniekształcając Dobrą Nowinę (por. Mt 16,21-23). Jezus przestrzega swoich uczniów, że po Jego odejściu we wspólnocie pojawi się wielu fałszywych proroków:

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach.” Mt 7, 15-16

Zwróćmy uwagę, że najlepszą oceną prawdziwości danej nauki są owoce. Nie natychmiastowe rezultaty, szybkie efekty lecz długotrwałe owoce. Zło zawsze ukrywa się pod pozorem dobra i fałszywa nauka może w początkowej fazie robić bardzo dobre wrażenie, lecz z czasem zacznie wydawać zatrute owoce. Nie chodzi o efekciarstwo, lecz o trwały skutek. Negatywnym przykładem jest odpowiedź prowincjała dominikanów swoim współbraciom, kiedy Ci powiedzieli mu o swoich wątpliwościach w stosunku do winnego nadużyć seksualnych O. Pawła Malińskiego OP: O czym mówicie? Czy wy ściągniecie mi kilka tysięcy studentów na Mszę? Ze względu na pozorny sukces prowincjał nie sprawdził zatrutych owoców, które rodziła praca tego zakonnika. 

Apokalipsa nie mówi już tylko o fałszywych prorokach, ale nawet o fałszywym zbawicielu, który objawi się w Bestii. Zresztą w późniejszej historii mieliśmy wiele przykładów ludzi, którzy podawali się za wybrańców bożych i odkupicieli. Ogromną część swojego nauczania św. Paweł poświęcił walce z różnymi herezjami i nieprawidłowościami w życiu Kościoła, z czego można wnioskować, że była to „normalna” rzeczywistość pierwszych wspólnot chrześcijańskich. Tak więc herezje są rezultatem działania Szatana i mówi o tym jasno przypowieść o chwaście (Mt 13, 24-30 i 36-43).

Czego uczą Reguły?

Reguły 2-11 to konkretne rady jak zachowywać się wobec najbardziej palących kwestii życia kościelnego. I tak Ignacy radzi: pochwalać spowiedź i częste przyjmowanie Komunii, liturgię i brewiarz, życie zakonne, kult świętych, pielgrzymki, odpusty, posty, obrazy w kościołach, przykazania kościelne, nauczanie Ojców Kościoła i teologię scholastyczną. Należy także popierać różne postanowienia władz kościelnych, nie krytykować ich publicznie, natomiast prywatnie można rozmawiać o złych obyczajach np. duchowieństwa, tak aby je wykorzenić. Jak widać Ignacy nie rozpływa się w ogólnikach, tylko daje konkretne wskazówki co to znaczy dziś i teraz być wiernym Kościołowi.

Te reguły są ściśle związane z problemami, jakimi żyło chrześcijaństwo XVI i XVII wieku. Wiele z tych kwestii nie jest dziś tak aktualnych, inne nie budzą już takich emocji jak kiedyś. Czy nie są więc dla nas ważne? Wydaje mi się, że Ignacy dał nam przykład, żeby mieć zawsze aktualną listę spraw w których w sposób szczególny trzeba być wiernym nauczaniu Kościoła. W czasach reformacji odstępstwo od nauczania Kościoła dotyczyło przede wszystkim dogmatyki, rozumienia czym jest Kościół i jak powinien on funkcjonować. Dzisiaj te sprawy nie są tak ważne, bo żyjemy w czasach kiedy świat stawia nam inne wyzwania.

Co znaczy dzisiaj być wiernym Kościołowi?

Dzisiaj też mamy wiele heretyckich ruchów w Kościele, lecz w odróżnieniu od XVI wieku ludzie, którzy je tworzą, nie chcą Kościoła opuścić (jak to zrobił Luter czy Kalwin, tworząc własne wspólnoty religijne), lecz stopniowo rozsadzają go od wewnątrz. Dzisiejsze herezje dotyczą nie tyle dogmatyki, co moralności, a przede wszystkim tego, co dotyczy ludzkiej płciowości oraz rodziny, a także pewnych aspektów funkcjonowania wspólnoty kościelnej. Relatywizm prawdy i subiektywizm moralny („moralność sytuacyjna”) to następne idee współczesnej herezji. Współcześni „herezjarchowie”  starają się za wszelka cenę pozostać w pozorach ortodoksji, zarazem przez cały czas osłabiając swoim nauczaniem katolicką doktrynę. Dzisiejsza herezja kontestuje też władze kościelne, dąży do ich „demokratyzacji”, chce sprowadzić rolę biskupa do kwestii rytualnych, a jego władzę przekazać świeckiej biurokracji kościelnej. Na przykład zainicjowana przez Franciszka Droga Synodalna, jak się tego wielu spodziewało, była w krajach niemieckojęzycznych kolejnym krokiem do negacji struktury hierarchicznej Kościoła. Dobrym przykładem starcia ortodoksji z wypaczonym katolickim nauczaniem oraz promowanym relatywizmem doktrynalnym i moralnym było najpierw przyzwolenie Watykanu na błogosławieństwo dla gejów, a potem wycofanie wykonywania tej decyzji na terytorium Afryki w skutek protestu wszystkich biskupów tego kontynentu.

Uwzględniając to, że mamy dzisiaj inne herezje niż w czasach św. Ignacego można się pokusić o nowe sformułowanie jego Reguł o trzymania z Kościołem. Myślę, że jeśliby św. Ignacy żył dzisiaj to reguły 14-18 brzmiałby w skrócie mniej więcej tak:

  • Uczyć, że prawda istnieje i możliwa jest do poznania przez każdego człowieka. Ganić relatywizm poznawczy.
  • Ganić relatywizm moralny i twierdzenie, że moralność zmienia się w zależności od danej kultury i epoki.
  • Uczyć, że Bóg stworzył człowieka jako kobietę i mężczyznę, że płeć jest określona od momentu poczęcia i nie jest w mocy człowieka ją zmienić.
  • Uczyć, że homoseksualizm jest zaburzeniem osobowości nie mającym oceny moralnej, ale współżycie homoseksualne jest grzechem.
  • Bronić małżeństwa mężczyzny i kobiety, jako wynikającego z samego prawa naturalnego i biologii. Ganić wszelkie próby zrównywania jakichkolwiek związków homoseksualnych z małżeństwem.
  • Bronić rodziny, którą tworzą ojciec i matka, jako zamysłu Bożego bazującego na prawie naturalnym.
  • Ganić wszelkie formy aborcji, eutanazji, zapłodnienia in vitro, surogactwa jako niezgodne z prawem naturalnym. Bronić Stwórcy jako wyłącznego dawcy życia.
  • Ganić antykoncepcję i wszelkie formy rozwiązłości seksualnej.
  • Nie pochwalać twierdzenia, że osoby rozwiedzione i podejmujące współżycie w dowolnym związku mogą przystępować do komunii.
  • Uczyć, że kapłaństwo mężczyzn było świadomą decyzją Chrystusa, a nie tylko kulturowym uwarunkowaniem.
  • Pochwalać naukę o wyłącznym zbawieniu w Chrystusie, ganić synkretyzm i relatywizm religijny.
  • Pochwalać sprawowanie liturgii zgodnie z normami wydawanymi przez Stolicę Świętą.
  • Ganić pogląd, że Eucharystia jest przede wszystkim celebracją wspólnotowości.
  • Bronić władzy biskupa w Kościele lokalnym i władzy proboszcza w parafii. Ganić świeckich zawłaszczających władzę w Kościele.

Co robić?

Co robić, jeśli zetkniemy się z jakimiś dziwnymi naukami czy zachowaniami? To, że możemy się zetknąć z jakąś formą herezji jest rzeczą zupełnie prawdopodobną. Nie tak dawno okazało się, że u podstaw nauczania Wspólnot Nazaretańskich, stały zachowywane w tajemnicy dziwne objawienia i praktyki, tak że metropolita warszawski musiał w tej sprawie oficjalnie reagować. Częste są też różnego rodzaju nadużycia (np. autorytety) w różnych wspólnotach i ruchach. 20 lat temu u sióstr Betanek w nowicjacie doszło do poważnych nadużyć i nieprawidłowości, także o charakterze seksualnym. Dobrym sprawdzianem prawdziwości czyiś intencji, czy nawet natchnień jest pokora. Kiedy siostra Faustyna przyszła na pierwsze spotkanie z Ojcem Andraszem, jezuitą, którego Jezus wskazał jej jako kierownika duchowego, ten specjalnie nie przyszedł o umówionym czasie na furtę i zakonnica odeszła z kwitkiem. Kiedy za drugim razem doszło do spotkania i Faustyna nic nie wspomniała o tym upokorzeniu Ojciec Andrasz przekonał się o jej pokorze i świętości. Zrobił to samo co św. Ignacy, kiedy poproszono go o wydanie opinii o pewnej zakonnicy, żyjącej w pobliżu Rzymu, która miała wizje i czyniła cuda. Ignacy podał ją próbie pokory i od razu wyszło, że jest pyszna, a jej wizje to własne konfabulacja.

W takich wypadkach po pierwsze należy stosować słowa Ewangelii: 

Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.  Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Mt 18, 15-17

Czyli powinniśmy zacząć od rozmowy w cztery oczy z osobą, co do której mamy jakieś zastrzeżenia. Dotyczy to nie tylko doktryny, ale też nadużyć w sferze seksualnej czy w finansach (oczywiście mówimy, tak o osobach duchownych, jak o świeckich). Potem możemy upomnieć kogoś razem z innymi zaufanymi osobami, a dopiero jeśli to nie odniesie skutku, możemy iść do proboszcza. Jeśli proboszcz będzie się ociągał z reakcją możemy zwrócić się w tej sprawie do biskupa lub prowincjała i w tym wypadku lepiej w formie pisemnej. Jeśli nie dostrzeżemy reakcji lub będzie ona nieadekwatna, a sama sprawa szczególnie poważna i ewidentna, będąca publicznym zgorszeniem, to mamy zawsze prawo poinformować o wszystkim nuncjaturę apostolską. 

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

reklama