Jak się modlić?

W dzisiejszym fragmencie Łukaszowej Ewangelii Jezus ponownie nawiązuje do tematu modlitwy. Wraz z właściwymi jej gestami i znakami oraz towarzyszącą jej postawą ciała modlitwa jest niewątpliwie zewnętrzną aktywnością człowieka. Ale właśnie dlatego łatwo to zadane przez uczniów (ale także często przez każdego z nas) pytanie o to, jak się właściwie modlić, może się wiązać z  błędnymi oczekiwaniami. Apostołowie – i my także – w odpowiedzi na to pytanie oczekujemy instrukcji dotyczących używanych słów, układu rąk i dłoni, postawy klęczącej lub stojącej, a więc czegoś, co ostatecznie w modlitwie jest zupełnie drugorzędne. Owszem, nasze modlitewne gesty i postawy ciała mają sens, ale jedynie wtedy, gdy wyrażają wewnętrzne nastawienie, pragnienie serca i tęsknotę za Bogiem. Same w sobie, oddzielone od tego, co we wnętrzu człowieka, bardzo łatwo potrafią przekształcić się w magiczne gesty, od których oczekuje się nadzwyczajnej skuteczności lub wymaga się ich od innych jako rzekomo jedynych dopuszczalnych i właściwych.

Dzisiejsze pouczenie Jezusa o modlitwie jest proste: zawsze trzeba się modlić i nigdy nie ustawać. „Zawsze” i „nigdy” wskazują na coś fundamentalnego: modlitwa powinna towarzyszyć życiu niezależnie od sytuacji, w jakiej się człowiek znajduje, nastroju, ilości zajęć. Pełen poczucia samowystarczalności i pogardy dla innych sędzia z przypowieści Jezusa nie jest oczywiście jakimś symbolem Boga. Punkt ciężkości tej historii spoczywa na postawie prześladowanej przez kogoś wdowy. Zdaje się ona kołatać bezskutecznie. Przeżywa jedno rozczarowanie za drugim, a mimo to nie rezygnuje, nie przestaje przychodzić ze swoją beznadziejną sytuacją do sędziego, który ostatecznie spełnia jej prośbę. Modlić się zawsze i nigdy nie ustawać – to trwać w przekonaniu, że cokolwiek się wydarza, Bóg mnie nie zostawi i dlatego kontakt z Nim na modlitwie jest w każdej sytuacji niezbędną gwarancją mojego przetrwania.     

 Fragment Jezusowego pouczenia kończy się pytaniem, które brzmi dramatycznie. Może ono dotyczyć końca dziejów, może jednak także dotyczyć kresu moich osobistych dziejów: czy kiedy przyjdzie mój czas, przychodzący Syn człowieczy znajdzie mnie jako modlącego się z wiarą swojego ucznia, mimo wszelkich rozczarowań i przeciwności?      

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama