reklama

„Próbowałbym jeszcze raz gazem”. O komorach gazowych mówili więźniowie, a niekiedy sprawcy

Komory gazowe istniały i służyły do zabijania ludzi. Są relacje, które o tym świadczą. Wśród ofiar byli Polacy. 11 lub 16 czerwca 1942 r. w komorze gazowej w KL Auschwitz-Birkenau zginął Jerzy Poraziński, polski lekarz. Oprócz niego gazem zabito w tym czasie ponad 300 polskich więźniów – był to odwet za bunt kompanii karnej z Birkenau.

Jakub Jałowiczor

dodane 16.07.2025 16:12

Wśród zagazowanych znalazł się także Tadeusz Chróścicki, żołnierz Wojska Polskiego. O gazowaniu więźniów pisze we wszystkich trzech raportach rtm. Witold Pilecki. W ostatnim, najdłuższym, wspomina o gazie wielokrotnie i opisuje procedurę mordowania w komorach. Świadectw więźniów jest więcej, choć rzadko są tak precyzyjne jak to Pileckiego. Do używania gazu w celu zabijania więźniów przyznał się też m.in. Johann Paul Kremer, jeden z esesmanów-lekarzy z Auschwitz.

Lekarz, który się przyznał

Kremer w 1945 r. dostał się do angielskiej niewoli. Brytyjscy żołnierze znaleźli przy nim dziennik, który prowadził podczas pracy w Auschwitz-Birkenau, gdzie we współpracy z Josephem Mengele prowadził eksperymenty na ludziach. Na podstawie zapisków Brytyjczycy stwierdzili, że lekarz z Auschwitz 14 razy brał udział w gazowaniu więźniów. Podczas przesłuchania Johann Kremer opisał sytuację, kiedy dostał porcję cyjanowodoru i polecenie zabicia nim 80 więźniów, co zrobił. Zapytany, czy gdyby się nie udało, użyłby broni palnej, odparł: „Próbowałbym jeszcze raz zadusić ich gazem, rzucając drugą dawkę gazu do komory gazowej”.

Konkretne relacje

O zabijaniu więźniów gazem pisał Bolesław Świderski, narodowiec, który w czasie wojny trafił najpierw do Auschwitz, później do Neuengamme i Mauthausen. 12 maja 1945 r., przebywając jeszcze w miejscowości Mauthausen pisał do prezesa Stronnictwa Narodowego Tadeusza Bieleckiego, że widział, jak „mordowano tysiące: kijem, kolbą, kulą, gazem i fenolem”. Dodawał, że niektórzy z uwięzionych narodowców zostali „rozstrzelani, zagazowani, albo też otrzymali śmiertelne zastrzyki”. Inny więzień Mauthausen wspominał, że esesmani zasłaniali okna obozowego bloku, ale słychać było krzyki zabijanych, a „zapach gazu czuło się doskonale”. O komorach gazowych w obozie na Majdanku opowiadali po wojnie jego więźniowie, w tym Adolf Górski, Jerzy Kwiatkowski i Zygmunt Godlewski.

Relacje z Raportu Witolda Pileckiego są znacznie bardziej szczegółowe. Rotmistrz opisuje, że do gazu zabierano chorych więźniów z bloku szpitalnego. Wspomina o tym, że „na gwałt budowano kamery gazowe” (komora gazowa to po niemiecku gaskammer), kiedy Niemcy zorientowali się, że w obozie działa konspiracja. Opisuje też dokładnie, jak przebiegały egzekucje w komorach.

„Stosowano gaz dwóch rodzai [pisownia oryginalna – JJ] – w butlach, które się rozbijały i zestalony – w postaci krążków, który po otwarciu hermetycznych puszek i wyrzuceniu go przez ss-manna w gumowych rękawiczkach, przechodził w stan lotny zapełniając kamerę gazową i zabijając szybko ludzi tu zebranych” – to część długiej relacji.

Rtm. Pilecki wspomina też w swoim raporcie o mordzie na ponad 300 Polakach z lata 1942 r.

Dwa „domki”

Funkcjonowanie komór gazowych w Auschwitz-Birkenau opisują autorzy opracowania Raportu Witolda Pileckiego. Jak przypominają, w 1942 r. w KL Auschwitz I uruchomiono jedną komorę gazową, a na terenie KL Auschwitz II-Birkenau na komory gazowe zaadaptowane zostały dwa budynki. Komora zwana „czerwonym domkiem”, została uruchomiona w marcu 1942 r., a w połowie tego samego roku powstała komora nazywana „białym domkiem”. Komory te funkcjonowały do wiosny 1943 r., gdy w Birkenau oddano do użytku cztery większe komory gazowe z krematoriami. W związku z tym esesmani zaprzestali uśmiercania w dotychczasowym miejscu, budynek i baraki rozebrano, a teren zniwelowano, zacierając wszelkie ślady. Pozostałe budynki wysadzono w powietrze w styczniu 1945 r., w celu ukrycia zbrodni. Zachowały się jedynie ich ruiny. Ocalał budynek pierwszej komory gazowej w Auschwitz I.

Białe plamy

Wielu szczegółów dotyczących stosowania komór gazowych nie znamy. Zwraca na to uwagę muzeum obozu na Majdanku. Nie wiadomo na przykład

, gdzie konkretnie stały komory tego obozu, nie jest też pewne, w jakim okresie były wykorzystywane do zabijania ludzi. W przypadku Auschwitz-Birkenau problemem (dotyczącym nie tylko samych komór gazowych) jest ustalenie liczby ofiar, ponieważ akta obozowe przejęli po wojnie Sowieci liczący na to, że obciążą Niemców własnymi zbrodniami. Z tego samego powodu można podważać zeznania esesmanów sądzonych po wojnie w bloku wschodnim, jednak – co istotne – Kremer zeznawał najpierw przed Brytyjczykami, zanim został przekazany do Polski.

Białe plamy nie oznaczają tego, że nie wiemy, czy istniały komory gazowe i czy ginęli w nich ludzie.

Źródła: niw.gov.pl, majdanek.eu, K. Okoniewska „Zbrodniczy medycy. Lekarze z Auschwitz”, Archaegraph, Łódź 2017

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama