To, co stało się w Eastleigh w Anglii to kolejny przykład, co w praktyce oznacza „różnorodność” i „wielokulturowość”: chodzi o usunięcie z przestrzeni publicznej wszelkich śladów chrześcijaństwa. Tym razem jednak rodzice nie pozostali bierni i powiedzieli stanowcze „nie” dyrektorce szkoły, która chciała odwołać Wielkanoc.
Dyrektorka brytyjskiej szkoły zapewne nie spodziewała się tak zdecydowanej reakcji rodziców, gdy obwieściła swoją decyzję o odwołaniu tradycyjnych obchodów Wielkanocy.
Około 50 członków lokalnego kościoła zebrało się w piątek przed szkołą podstawową Norwood w Eastleigh w Anglii, sprzeciwiając się decyzji dyrektorki Stephanie Mander o odwołaniu szkolnej parady wielkanocnej i nabożeństwa wielkanocnego, podaje The Telegraph. Jest to szkoła publiczna, nie wyznaniowa, ale organizacja obchodów Wielkanocy stanowiła tam wieloletnią, dobrze ugruntowaną tradycję. Według dyrektor szkoły fakt ten nie miał jednak znaczenia, bo w jej przekonaniu „ktoś mógłby się poczuć urażony” tym, że obchodzi się chrześcijańskie święta. Innymi słowy – wielokulturowość oznacza w jej przekonaniu odcięcie od korzeni, kulturowy glajszacht.
Dyrektor szkoły nie konsultowała się z rodzicami, ale po prostu poinformowała społeczność szkolną w liście, że:
„zmiana może być rozczarowująca dla niektórych, zwłaszcza tych, którzy przez lata pielęgnowali te tradycje”.
Wielokulturowość, tolerancja, różnorodność, czy też „inkluzywność” to słowa-klucze, które w liberalno-lewicowej mentalności oznaczają coś dokładnie przeciwnego, niż zdawałyby się sugerować. Ich sens należy odczytywać następująco: wielokulturowość oznacza negację własnej kultury; tolerancja – nietolerancję dla chrześcijaństwa, różnorodność – forsowanie na siłę obcych wzorców kulturowych, a inkluzywność – wykluczenie chrześcijan ze sfery publicznej.
Oto uzasadnienie, które zaserwowała pani dyrektor Mander:
„Wierzymy, że ta decyzja jest zgodna z naszymi wartościami inkluzywności i szacunku dla różnorodności. Badamy alternatywne sposoby świętowania sezonu w przyszłych latach, które będą uwzględniać wszystkie dzieci i odzwierciedlać bogatą różnorodność kulturową naszej społeczności”.
Klasyczna orwellowska nowomowa. „Wartości inkluzywności”, „szacunek dla różnorodności”, „alternatywne sposoby świętowania sezonu” to terminy bardzo dobrze pasujące do naszkicowanego w „Roku 1984” profilu działalności Ministerstwa Prawdy, które zlecało powieściowemu bohaterowi Winstonowi Smithowi aktualizację publikacji, aby „ewaporować” – czyli wymazać z pamięci wszystko, co nie pasuje do oficjalnej linii propagandowej rządu.
Jak się wydaje, Anglia – ojczyzna Orwella, nie zrozumiała przesłania jego dzieła i w praktyce realizuje tragiczny scenariusz Roku 1984. Termin „myślozbrodnia” nabiera tam nowego znaczenia, gdy okazuje się, że można skazać na karę więzienia osobę, która ośmieli się modlić w myślach w miejscu, w którym zakazują tego oficjalne przepisy.
Ministerstwo Prawdy przegrało
Tym razem jednak rodzice nie ustąpili przed naciskiem lokalnego Ministerstwa Prawdy. Członkowie lokalnego kościoła i rodzice zebrali się w piątek przed szkołą podstawową, wyrażając swój zdecydowany sprzeciw.
„Kiedy chodziłam do szkoły, chrześcijaństwo było bardzo ważną jej częścią” – mówi jedna ze najstarszych osób uczestniczących w proteście, Marie Pigney. „Podobnie jak wiele innych osób, wierzę, że fundamenty chrześcijańskie są naprawdę dobre dla dzieci i społeczeństwa. Chrześcijanie mają już dość bycia wypychanymi i wyzywanymi".
Uczestniczący w proteście Rob Owen podkreśla:
„Jesteśmy tutaj, aby zaświadczyć, że Wielkanoc jest częścią naszej kultury i tradycji i musi zostać utrzymana. Jesteśmy tutaj, aby wspierać chrześcijaństwo i jego tradycyjne obchody".
Inkluzywność czy kulturowa kapitulacja?
Protest miał charakter pokojowy, osiągnął jednak swój cel, ponieważ sprawa nabrała charakteru ogólnokrajowego, stając się jednym z najczęściej wzmiankowanych tematów na Portalu X.
Wśród osób, które zdecydowanie skrytykowały decyzję dyrektor Manders, znalazła się była sekretarz spraw wewnętrznych Suella Braverman, która powiedziała:
„To nie jest inkluzywność; to kulturowa kapitulacja”.
„Chrześcijańskie korzenie Wielkiej Brytanii są wymazywane przez pozbawionych kręgosłupa przywódców, którzy wolą ugłaskiwać przeciwników niż zachowywać dziedzictwo” – dodała.
Do sprawy odniósł się także były poseł i lider Partii Pracowników Wielkiej Brytanii (Workers Party of Britain), George Galloway, mówiąc:
„Odwołanie Wielkanocy w jakiejkolwiek szkole w Wielkiej Brytanii jest całkowicie nie do przyjęcia i rząd musi to jasno powiedzieć”.
Jako chrześcijanie nie możemy się zgodzić na to, aby w imię rzekomej różnorodności deptano dziedzictwo chrześcijańskie i odcinano Europę od jej duchowych korzeni. Powinniśmy też jasno pokazywać, że prawdziwa wielokulturowość to nie jej karykatura w wydaniu liberalno-lewicowym, ale dobrze rozumiana katolickość. Samo słowo „katolicki” oznacza bowiem „powszechny” – chodzi o jedność wiary, wspólny system wartości, przy zachowaniu różnorodności kultur. Taka wielokulturowość jest twórcza i ożywcza społecznie, w odróżnieniu od lewicowego wielokulturowego zamętu, prowadzącego ostatecznie do społecznego rozpadu, co znakomicie widać na przykładzie „wielokulturowej” Szwecji, Francji czy też Anglii.
Źródło: www.crosswalk.com, BBC, The Telegraph