reklama

Tu eutanazja zabija częściej niż choroba Alzheimera i cukrzyca razem wzięte

Od chwili legalizacji eutanazji w Kanadzie zabito w ten sposób 60 tys. osób. Lekarze zabijające pacjentów opowiadają, o towarzyszącej temu adrenalinie, albo porównują swoje zajęcie do przyjmowania porodów.

JJ

dodane 23.09.2025 09:37

Przerażający kanadyjski proceder opisuje w tygodniku „Sieci” Grzegorz Górny. Jak relacjonuje, w tej chwili chętnych do poddania się eutanazji jest tylu, że trzeba czekać na swoją kolejkę.

Odkąd w 2016 r. kanadyjski parlament zalegalizował eutanazję, poddało jej się ponad 60 tys. obywateli. To więcej niż łączna liczba zgonów z powodu choroby Alzheimera i cukrzycy. Autor pisze, że politycy i media lansują modę na eutanazję, „przedstawiając ją jako odzyskanie kontroli nad swoim losem, umieranie na własnych warunkach, wymarzone zakończenie bajkowego romansu”.

Zastrzyk zamiast psychiatry

Niedawno specjalny komitet parlamentarny zalecił, aby rozszerzyć dostęp do eutanazji również dla osób nieletnich. W zeszłym roku minister zdrowia Mark Holland zaproponował też wprowadzenie zgód in blanco – zdrowy obywatel mógłby podpisać dokument zezwalający lekarzom, by zabili go, gdyby w przyszłości zachorował i nie mógł wyrazić zgody. Jednak nawet tak ekstremalnie liberalne prawo jest nadużywane.

Władze staniu Ontario odnotowały od 2018 r. 400 „problemów” z przestrzeganiem reguł. Zdarzają się sytuacje, kiedy eutanazja jest proponowana ludziom mającym uleczalne choroby – choć samo złożenie takiej propozycji jest przestępstwem.

W jednej z sytuacji o możliwości zgonu pod okiem lekarza poinformowano mężczyznę cierpiącego na chorobę jelit. Wiele ofiar eutanazji to ludzie z zaburzeniami psychicznymi. Część nie doczekała się pomocy, bo brakowało psychiatrów. Zamiast tego dostali zastrzyk.

Lubię to, co robię

Górny przytacza szokujące wypowiedzi lekarzy zachwyconych swoim zajęciem.

„Dr Gord Gubitz wyznaje, że eutanazja wcale nie jest dla niego wyczerpująca emocjonalnie, lecz wręcz przeciwnie: jest «energetyzująca» i przynosi szczęście. Stefanie Green, która wcześniej pracowała jako ginekolog, nie widzi większej różnicy między przyjmowaniem narodzin a powodowaniem zgonów, które nazywa «porodami». Zwierza się, że dokonując eutanazji, odczuwa satysfakcję i jest «lekko nakręcona adrenaliną». Claude Rivard, który osobiście uśmiercił 600 pacjentów, teraz szkoli początkujących w tym fachu klinicystów, pokazując im, że zabijanie pacjenta jest czymś w rodzaju procedury, którą należy zaplanować jak w programie Outlook. Należy tylko przezwyciężyć opory, jakie ma się za pierwszym razem. Potem przychodzi rutyna i przyzwyczajenie” – czytamy.

Źródło: „Sieci”, Opoka

Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.

1 / 1

reklama