Czego zabrakło na Górze Przemienienia?

Z cyklu "Tajemnice Biblii"

Jeśli uważnie wczytamy się w opis przemienienia Pana Jezusa, znajdziemy odpowiedź na to intrygujące chyba każdego chrześcijanina pytanie: Dlaczego w Wielki Piątek uczniowie załamali się w wierze? Na czym polegała słabość ich wiary, że nie wytrzymała ona tej próby najtrudniejszej, jaką było prześladowanie, wyszydzenie i ukrzyżowanie ich Mistrza?

Przypomnijmy sobie kontekst tego, co się wydarzyło na Górze Tabor. Mniej więcej tydzień wcześniej Pan Jezus pomógł swoim uczniom uświadomić sobie, że są już oni ludźmi prawdziwie wierzącymi. "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?" (Mt 16,13) - zapytał ich. Przedtem uczniowie widzieli wiele Jego cudów oraz wielokrotnie byli świadkami tajemniczej władzy, z jaką nauczał (Mt 7,29). Swoje zaś pytanie postawił Pan Jezus uczniom w momencie, kiedy zgodnie powtarzano o Nim opinię, że jest On kimś niezwykłym (Mt 16,14).

Kiedy Piotr - w imieniu całej Dwunastki - wyznał w Nim Mesjasza i Syna Bożego (Mt 16,16), Pan Jezus próbował podprowadzić ich krok dalej. Próbował przygotować ich na to, że On - Mesjasz i Syn Boży - będzie cierpiał i zostanie zabity, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie. Nawet Piotr - dopiero co pochwalony za swoją wiarę - okazał się kompletnie niezdolny do zrozumienia zapowiedzi, że jego ukochanego Mistrza czeka Wielki Piątek, ale że przecież trzeciego dnia zmartwychwstanie (Mt 16,21-23).

Kilka dni później miało miejsce wydarzenie przemienienia. Jeszcze w ten sposób próbował ich Pan Jezus - przynajmniej trzech sobie najbliższych - przygotować na dzień swojej śmierci na krzyżu. Fakt faktem, że powtórna zapowiedź męki i zmartwychwstania była pierwszą z dwóch rzeczy, jakie Pan Jezus zrobił zaraz po zejściu z Góry Przemienienia. Dwie zapowiedzi męki stanowią jakby dwie klamry, które spinają wydarzenie na Górze Tabor.

Okazało się jednak, że nawet tak namacalne doświadczenie Jego Bóstwa, jakie zostało dane na tej górze Piotrowi, Jakubowi i Janowi, nie pomogło im zobaczyć sens i potrzebę Krzyża. Oni wtedy "bardzo się zasmucili" (Mt 17,23) - pisze jeden z Ewangelistów, a dwaj inni: "bali się Go pytać" (Mk 9,32; Łk 9,45).

Czego zabrakło wtedy uczniom, że nawet oglądanie boskiej chwały Jezusa na Górze Przemienienia nie uchroniło ich przed załamaniem się w wierze w Wielki Piątek? Pytanie to ogromnie ważne dla każdego z nas, bo przecież nikt z nas nie ma gwarancji, że na pewno wytrwa w wierze do końca.

Po odpowiedź na to pytanie proponuję sięgnąć do Ewangelii Łukasza. Pan Jezus wziął ich z sobą na górę - czytamy w tej Ewangelii - "aby się modlić" (Łk 9,28). Z całą pewnością Jezus modlił się długo, bo Ewangelista zapisuje, że uczniowie okazali się bardzo gnuśnymi towarzyszami modlitwy i w końcu posnęli (Łk 9,32). Przemienienie Jezusa zaczęło się w czasie ich snu i uczniowie byli świadkami jedynie cząstki tego, co było dla nich przeznaczone na tej górze.

Otóż dwóch rzeczy zabrakło im na Górze Przemienienia. Nie potrafili naprawdę towarzyszyć Jezusowi w Jego modlitwie, towarzyszyli Mu tylko połowicznie. A wobec tego zbyt mało wpatrywali się w Jego oblicze. Gdyby im tego wtedy nie zabrakło, nie posnęliby również podczas Jego modlitwy w Ogrodzie Oliwnym i nie połamaliby się w wierze w Wielki Piątek. Bo zauważmy, że nawet umiłowany uczeń, choć nie opuścił Go w godzinie ukrzyżowania, w wierze jednak nie wytrwał - jasno to wynika z opisu jego zachowania w Niedzielę Zmartwychwstania (J 20,1-10).

O ileż świat byłby lepszy, o ileż my sami bylibyśmy bliżsi Boga, gdybyśmy bardziej pilnowali właśnie tych dwóch rzeczy: gdybyśmy starali się więcej towarzyszyć Jezusowi w Jego modlitwie uwielbiającej Ojca i wstawiającej się za grzeszników. I gdybyśmy więcej wpatrywali się w oblicze Jezusa, gdybyśmy więcej starali się kontemplować Jego święte oblicze. Przecież On sam nam powiedział: "Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca" (J 14,9).

Bardzo głęboko mówi na ten temat Jan Paweł II w liście apostolskim Novo milleniu ineunte, 16nn. Ale tutaj tylko przepiszę jedno zdanie z encykliki o Bożym miłosierdziu (nr 7): "Uwierzyć w Syna ukrzyżowanego to znaczy zobaczyć Ojca. To znaczy uwierzyć, że w świecie jest obecna miłość i że ta miłość jest potężniejsza od zła jakiegokolwiek, w które uwikłany jest człowiek, ludzkość, świat".

Tak, to chyba najważniejszy wniosek praktyczny, jaki płynie z tajemnicy przemienienia Pana Jezusa: Wpatrujmy się w oblicze naszego Pana, wpatrujmy się w Jego oblicze i wtedy, kiedy naucza, i kiedy czyni cuda i kiedy rozmawia z różnymi ludźmi. Wpatrujmy się w Jego oblicze we wszystkich opisanych w Ewangeliach sytuacjach. Nie zapominajmy również wpatrywać się w oblicze Ukrzyżowanego. Pamiętajmy także o tej niepowtarzalnej możliwości, jaka jest nam dana - iż mamy przystęp do Niego aż tak bliski, że jest On obecny z nami i dla nas w Najświętszej Eucharystii.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama