Dokumenty Soborów Powszechnych, t.I: Sobór Konstantynopolitański I

Fragment książki: Dokumenty Soborów Powszechnych (325-757), t. I, Wydawnictwo WAM 2001

Dokumenty Soborów Powszechnych, t.I: Sobór Konstantynopolitański I

ks. Arkadiusz Baron, Henryk Pietras SJ (opr.)

Dokumenty Soborów Powszechnych, t. I (325-787)

tom/numer: XXIV
Tekst grecki, łaciński, polski
ISBN: 83-7097-928-9
format: 156x232 mm
stron: 400
rok wydania: 2001

Uwaga: Wersja papierowa zawiera tekst oryginalny, wstęp, szczegółowe przypisy, bibliografię itp.
Zobacz także: Ks. prof. Tomasz Jelonek, Recenzja "Dokumentów Soborów powszechnych"


Sobór Konstantynopolitański I (381)

Wprowadzenie

Można odnieść wrażenie, że po zakończeniu obrad Soboru Nicejskiego, a raczej po uroczystościach rozpoczynających dwudziesty rok panowania cesarza Konstantyna, biskupi wraz z towarzyszącymi im osobami rozjechali się do domów bez specjalnych zamiarów propagowania podpisanego tam wyznania wiary. Zapamiętano, że został tam potępiony i skazany na wygnanie Ariusz i że starano się opisać należycie bóstwo Jezusa Chrystusa. W powszechnym przekonaniu zapewne uważano te wysiłki za próżne, gdyż zaczęły mnożyć się synody, na których starano się ułożyć inne credo i dostarczyć je cesarzowi zamiast nicejskiego. Wydaje się też, że Konstantynowi nie zależało szczególnie akurat na tym wyznaniu wiary, skoro przyjął za dobrą monetę zupełnie inne, przedstawione mu później przez Ariusza.

Faktem jest, że biskupi pozostali podzieleni. Nadal przeważała niechęć do określenia homoousios i w kolejnych sformułowaniach wiary starano się tego słowa unikać. Jednym z głównych tego powodów, było opowiedzenie się za nim przez paru biskupów posądzonych o herezję. Dotyczyło to przede wszystkim Marcelego z Ancyry, który nadawał mu znaczenie monarchiańskie. Jego zdaniem Syn jest współistotny Ojcu, gdyż odwiecznie tworzy z Nim jedną osobę, jako wewnętrzna Bogu moc (dynamis). Tylko w tym znaczeniu może być nazywany prawdziwym Synem, że urodził się z Maryi. Niewiele oddalał się od niego w poglądach trynitarnych biskup Antiochii Eustacjusz. Używał on pojęcia homoousios w znaczeniu zupełnej jedności Ojca i Syna, nie widząc między Nimi żadnej ważniejszej różnicy niż postać, czy sposób objawiania się. Nieco później, w latach pięćdziesiątych, dołączył do nich Apolinary z Laodycei, który co prawda nie oddalał się od nicejskiego, to znaczy bardziej duchowego znaczenia terminu, ale za to przeczył prawdziwości człowieczeństwa Chrystusa, narażając się na oskarżenie o herezję z innej strony.

Na polu doktrynalnym nic szczególnego — ani za ani przeciw nicejskiemu credo — się nie działo: po prostu było ono ignorowane. Warto zauważyć, że w 341 roku, kiedy Marceli z Ancyry został w Rzymie poproszony o wyłuszczenie swego stanowiska, wobec zarzutów ze Wschodu, przedstawił papieżowi Juliuszowi wyznanie wiary kościoła rzymskiego, tak zwany Symbol Apostolski, a nie credo nicejskie(1). Na tej podstawie został uznany za ortodoksa, podobnie jak i Atanazy. Odtąd Rzym zaczął traktować wszystkich przeciwników obu biskupów za zwolenników arianizmu.

Do 378 roku panował na Wschodzie cesarz Walens, popierający arian różnych frakcji, to znaczy w praktyce tych, którzy nie chcieli mieć nic wspólnego z Atanazym, a później z Bazylim z Cezarei czy Piotrem z Aleksandrii. Podziały były jednak głębsze: w Antiochii na przykład aż pięciu biskupów przewodniczyło różnym wspólnotom i walczyło o hegemonię. Na Zachodzie również nie było spokojnie. W 357 roku cesarz Konstans zesłał papieża Liberiusza, a na jego stolicy zainstalował Feliksa. Po powrocie Liberiusza zwolennicy Feliksa nie chcieli łatwo ustąpić. Nawet śmierć Feliksa w listopadzie 365 roku i Liberiusza we wrześniu 366 roku nie przerwała tumultów. Grupa duchownych i świeckich wybrała na papieża diakona Ursyna, a inna Damazego, «nawróconego» zwolennika Feliksa. Toczyły się wręcz regularne bitwy, a nawet na domiar złego miało rzekomo dojść do wymordowania 137 zwolenników Ursyna przez ludzi Damazego. Cieszył się on jednak poparciem cesarza, Walentyniana I, który zrobił wszystko, by zwolenników Ursyna zniechęcić do pozostawania w Rzymie. Wspomniane problemy stanowiły tło dla sporów doktrynalnych.

Walensa na tronie cesarza Wschodu zastąpił w 379 roku Teodozjusz, zwany później Wielkim. Zależało mu na pokoju religijnym w cesarstwie i widział ostoję w wierze bronionej przez biskupów najważniejszych stolic, to jest Rzymu i Aleksandrii. Warto też zaznaczyć, że nie przyjął on tytułu pontifex maximus, a jego zachodni kolega Gracjan w tym samym roku zrzekł się go i — konsekwentnie — rozwiązał wspólnotę westalek.

Pod koniec rządów Walensa biskupem stolicy był arianin Demofil. Grupa jego przeciwników wybrała sobie Grzegorza z Nazjanzu, wcześniej wyświęconego już na biskupa Sasimy, gdzie jednak nigdy nie pojechał. W Konstantynopolu urzędował w małej kaplicy zwanej Anastasis. Piotr z Aleksandrii wysłał tam Maksyma Cynika, który zdobył sobie zaufanie Grzegorza z przewrotnym zamiarem zastąpienia go czym prędzej. Kilku biskupów egipskich konsekrowało go i rozpoczęła się formalna schizma. Teodozjusz jednak wypędził biskupa ariańskiego i poparł Grzegorza.

Sobór został zwołany przez Teodozjusza na maj 381 roku, jako synod biskupów wschodnich, bez pretensji do powszechności. Uznali oni Grzegorza za «prawdziwego» biskupa i unieważnili święcenia Maksyma (por. kanon 4). Gdy przyjechali spóźnieni biskupi egipscy (mogli wypłynąć dopiero po «otwarciu morza», czyli po 25 maja), chcieli poprzeć Maksyma. To skłoniło Grzegorza do ustąpienia, a na jego miejsce wybrano Nektariusza. Biorąc pod uwagę fakt, że obrady zakończyły się 9 lipca, zmiany te musiały zająć sporą część czasu ich trwania.

Nie zachował się żaden dokument Soboru poza wyznaniem wiary i kanonami. Za wydaniem G. Alberigo (por. bibliografia) przytaczamy zatem tekst listu synodu konstantynopolitańskiego z roku 382, który informuje papieża Damazego o postanowieniach Soboru i podaje interpretację niektórych sformułowań wyznania wiary.

Credo

ustalone na Soborze stało się oficjalnym wyznaniem wiary Kościoła, zatwierdzonym na Soborze Chalcedońskim w 451 roku. Istnieją spory co do tego, czy jest to tylko przeróbka Credo z Nicei, czy też dokument oryginalny, ułożony na podstawie innych wyznań wiary. Niewątpliwie w opinii samych Ojców Soborowych jest to «wiara nicejska», raczej jednak co do zawartości, niż wierności literze. Stąd też Credo tego Soboru najczęściej określa się jako nicejsko-konstantynopolitańskie.

Spośród kanonów uważanych za soborowe, tylko pierwsze cztery zostały ułożone na Soborze i były znane na Zachodzie oraz przełożone na łacinę przez Dionizego Małego. Dwa następne zostały uchwalone na synodzie w roku następnym, a siódmy pochodzi z listu biskupa Gennadiosa z Konstantynopola do biskupa Antiochii Martiriosa (459-570). W kolekcjach wschodnich utworzyły one jeden zbiór.

 

Bibliografia: ... Więcej w wydaniu papierowym


Wyznanie wiary 150 Ojców

Wierzymy w jednego Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych; i w jednego Pana Jezusa Chrystusa, syna Bożego jednorodzonego, zrodzonego z Ojca przed wszystkimi wiekami(1), światłość ze światłości, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego, zrodzonego a nie uczynionego, współistotnego Ojcu, przez którego wszystko się stało; który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba i przyjął ciało za sprawą Ducha Świętego z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Został ukrzyżowany za nas pod Poncjuszem Piłatem, poniósł mękę i został pogrzebany i zmartwychwstał trzeciego dnia według Pisma, i wstąpił do nieba i siedzi po prawicy Ojca, i znowu przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych, którego panowaniu nie będzie końca(2). I w Ducha Świętego(3), Pana i Ożywiciela, który od Ojca pochodzi, którego należy czcić i wielbić wraz z Ojcem i Synem, który przemawiał przez proroków. W jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół. Wyznajemy jeden chrzest dla odpuszczenia grzechów(4). Oczekujemy zmartwychwstania umarłych i życia w przyszłym wieku. Amen.

Kanony ustalone na Soborze

I. To, co zostało ustanowione w Nicei ma pozostać niezmienione i o wyłączeniu heretyków

Wyznania wiary świętych Ojców zebranych w Nicei w Bitynii nie wolno zmieniać, lecz należy je zachować z całą jego mocą; należy też wyłączyć każdą herezję, a szczególnie herezję eunomian czyli anomejczyków(5), arian lub eudoksjan(6) i półarian czyli pneumatomachów(7), a także [herezję] sabelian(8), marcelian(9), fotynian(10) i apolinarystów(11).

 

II. O dobrym uporządkowaniu poszczególnych diecezji; o przywilejach należnych wielkim miastom w Egipcie, oraz Antiochii i Konstantynopolowi; biskupowi nie wolno angażować się w sprawy cudzego Kościoła(12)

Biskupi należący do jednej diecezji nie powinni angażować się i wtrącać w sprawy Kościołów, które są poza granicami ich okręgów kościelnych(13); zgodnie z kanonami biskup Aleksandrii zajmuje się tylko sprawami Egiptu, biskupi Orientu zajmują się tylko Orientem, zachowane zostają przywileje przyznane kościołowi w Antiochii w kanonach nicejskich(14). Biskupi diecezji Azji czuwają jedynie nad sprawami dotyczącymi Azji, a biskupi Pontu nad tym, co dotyczy kościoła Pontu, biskupi diecezji Tracji nad tym, co dotyczy Tracji. Biskupi nie powinni bez specjalnego zaproszenia udzielać święceń ani wykonywać innych czynności swego urzędu poza obszarem swojej diecezji. Według tej zasady jest rzeczą jasną, że zgodnie z zaleceniami synodu w Nicei, władza synodu prowincji reguluje wszystkie sprawy tej samej prowincji. Co się tyczy kościołów Bożych znajdujących się wśród ludów barbarzyńskich, należy nimi zarządzać zgodnie z obyczajem przyjętym przez naszych ojców.

III. Biskup Konstantynopola jest drugi po biskupie Rzymu

Biskup Konstantynopola powinien mieć honorowe pierwszeństwo po biskupie Rzymu, ponieważ to miasto jest Nowym Rzymem(15).

IV. Święcenia udzielane przez Maksyma są nieważne

Co do Maksyma Cynika(16) i nieporządków, które z jego powodu powstały w Konstantynopolu, oświadczamy, że Maksym nigdy nie był biskupem ani nie jest nim dziś, jak również ci, którzy byli przez niego wyświęceni na jakikolwiek stopień duchowny, ponieważ wszystko, czego dokonano ze względu na niego i wszystko, co on sam uczynił, jest nieważne.

List biskupów zebranych w Konstantynopolu(17)

1. Najczcigodniejszym panom i najwielebniejszym braciom oraz współsługom, Damazemu, Ambrożemu, Britonowi, Walerianowi, Acholiuszowi, Anemiuszowi, Bazyliuszowi i pozostałym świętym biskupom, którzy zebrali się w wielkim mieście Rzymie, święty synod ortodoksyjnych biskupów zgromadzonych w wielkiej stolicy Konstantynopolu, [przesyła] pozdrowienie w Panu.

2. Rzeczą być może zbyteczną jest wyjaśniać Waszej wielebności i przedstawiać szczegółowo, jak wiele cierpień wyrządziła nam przemoc ze strony arian, bo z pewnością te fakty nie są Ci nieznane. Jesteśmy przekonani, że Wasza Pobożność nie lekceważy naszych spraw, ale uważa za konieczne dowiedzieć się, komu słusznie należy się współczucie. Lecz nawałnice, które w nas uderzają, są tak wielkie, że nie możemy dłużej o nich milczeć. Nieodległy jest czas prześladowań, mają je żywo w pamięci nie tylko ci, którzy wtedy cierpieli, lecz także ci, którzy, powodowani miłością, współczuli z prześladowanymi. Wczoraj albo przedwczoraj, można powiedzieć, po niezliczonych udrękach powrócili do swoich kościołów uwolnieni z więzów wygnania, a że wielu wygnanych zmarło, powrócić mogły tylko ich szczątki. Ale po powrocie z wygnania niektórzy narazili się na wrzący gniew heretyków i w swojej ojczyźnie musieli wytrzymywać gorsze przykrości niż na obcej ziemi; obrzucani byli przez nieprzyjaciół kamieniami, jak błogosławiony Stefan, inni, męczeni różnymi torturami, do dziś noszą na ciele rany i stygmaty Chrystusa(18). Któż mógłby policzyć grabieże majątków, odbieranie zaszczytów i godności, konfiskaty dóbr prywatnych, intrygi, gwałty, uwięzienia? Zaprawdę, wszystkie akty ucisku, któremu jesteśmy poddawani, są nieprzeliczalne. Uważamy je zresztą za sprawiedliwe, ponieważ w ten sposób ponosimy karę za grzechy, sprawiedliwe są również dlatego, że łaskawy Bóg wypróbowuje nas, poddając tak rozlicznym cierpieniom.

3. Za to wszystko dzięki składamy Bogu, że zsyłając tak wiele utrapień wychowywał swoich niewolników, a przez swoje wielkie miłosierdzie znowu przyprowadził nas na miejsce wytchnienia(19). My zaś potrzebujemy teraz długiego czasu pokoju, ponieważ czasu i wielkiego wysiłku wymaga odbudowa Kościołów, aby ciało Kościoła zostało przywrócone do dawnego zdrowia czyli do pobożności, aby, jak ciało dręczone chorobą, mógł odzyskać zdrowie otoczony opieką i troską. Choć jesteśmy jak najbardziej przekonani, że uwolniliśmy się już od okrucieństwa prześladowań, a Kościoły, długi czas opanowane przez heretyków, właśnie wracają do zdrowia, to jednak te wilki wyrządzają nam wiele szkód: wypędzone z owczarni na pastwiskach porywają owce, odważają się jednoczyć w opozycję i wywoływać rozruchy wśród ludu, nie wahają się uczynić niczego, co wyrządziłoby szkodę Kościołowi. Jak już powiedzieliśmy, konieczne było, byśmy się tym zajmowali przez dłuższy czas.

4. Okazując nam braterską miłość, listami cesarza, umiłowanego przez Boga, zaprosiliście nas jako faktycznych uczestników na synod, który z woli Boga zwołujecie w Rzymie. Ponieważ sami byliście niegdyś poddani prześladowaniom, teraz, gdy panuje zgoda władców co do spraw religijnych, nie chcecie królować bez nas, lecz pragniecie, byśmy i my, według słów Apostoła, mogli współkrólować z wami(20).

5. Życzylibyśmy sobie, jeśli byłoby to możliwe, wszyscy jednocześnie opuścić nasze Kościoły, aby zadośćuczynić naszemu pragnieniu i dostąpić pożytku płynącego z przyjęcia zaproszenia. Lecz któż da nam skrzydła jak gołębicom, abyśmy ulecieli i spoczęli u was?(21)Ponieważ nasza podróż uczyniłaby pustymi Kościoły, które właśnie zaczynają się odradzać i rzecz jest z wielu powodów absolutnie niemożliwa, zgromadziliśmy się w Konstantynopolu z powodu listów wysłanych w ubiegłym roku przez Waszą czcigodność, po synodzie w Akwilei, do umiłowanego przez Boga cesarza Teodozjusza. Przeto mogliśmy udać się w podróż jedynie do Konstantynopola i tylko na ten jeden synod posiadamy zgodę biskupów, którzy pozostali w prowincjach. Dalszej podróży nie uważamy za konieczną ani jej nie przewidujemy przed spotkaniem w Konstantynopolu. Ponadto zbliżanie się wyznaczonej daty nie pozostawia czasu na przygotowanie się do dłuższej drogi i nie pozwala zwrócić się do wszystkich biskupów naszej wspólnoty, przebywających w prowincjach, i otrzymać ich zgodę. Skoro te i, prócz tych, inne liczne przyczyny stanęły na przeszkodzie wyjazdowi większości z nas, cóż innego pozostało dla poprawienia stanu rzeczy i dla odwzajemnienia miłości, jaką nam okazaliście? To uczyniliśmy: ubłagaliśmy najdostojniejszych i najczcigodniejszych naszych braci w posłudze biskupiej, biskupów Cyriaka, Euzebiusza i Pryscjana, aby podjęli trud udania się do was. Za ich pośrednictwem dajemy wam poznać nasze pragnienie, którym jest pokój, i cel, którym jest jedność, a także naszą gorliwość w świętej wierze.

6. My bowiem znieśliśmy prześladowania i ucisk, groźby władców, okrucieństwa urzędników i inne próby ze strony heretyków, przecierpieliśmy to dla wiary ewangelicznej, ustalonej w Nicei bityńskiej przez trzystu osiemnastu Ojców(22). Powinna być zaaprobowana i przez was i przez nas i przez wszystkich, którzy nie zmieniają przewrotnie słów prawdziwej wiary; bowiem jest starożytna i wynika z chrztu świętego. Nauczyła nas wierzyć w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Wierzymy również w jedną Boskość, moc i substancję(23)Ojca i Syna i Ducha Świętego, w równą godność i współwieczne panowanie, w trzy najdoskonalsze hipostazy to znaczy w trzy doskonałe osoby. Wierzymy tak, by nie miał miejsca obłęd Sabeliusza(24), który miesza hipostazy a zatem usuwa indywidualne własności [osób Boskich] i by nie utrzymywały się bezbożne poglądy eunomian(25), arian(26) i pneumatomachów(27) którzy dzielą substancję albo naturę albo Boskość i niestworzonej, współistotnej i wpółwiecznej Trójcy przypisują naturę późniejszą, stworzoną i o różnej istocie. Zachowujemy też nie skażoną naukę o staniu się człowiekiem Pana i nie przyjmujemy samego przyjęcia ciała bez duszy, bez inteligencji, w sposób niepełny(28). Jesteśmy zupełnie przekonani, że Słowo Boga istniało przed wiekami w sposób doskonały i dla naszego zbawienia stało się doskonałym człowiekiem w czasach ostatnich.

7. Taka jest w najważniejszych punktach wiara, którą otwarcie głosimy. Będziecie mogli poznać ją pełniej, jeśli zechcecie przeczytać tom zredagowany w Antiochii przez synod tam zebrany i ten ogłoszony publicznie przed rokiem w Konstantynopolu przez synod ekumeniczny(29). W nich wyznaliśmy wiarę bardziej szczegółowo i dopisaliśmy potępienie rozpowszechnianych ostatnio heretyckich nowości.

8. Co do zasad administrowania w poszczególnych Kościołach, to, jak wiecie, utrzymał się w mocy starożytny zwyczaj i zarządzenie świętych Ojców z Nicei: w każdej prowincji biskupi i wraz z nimi, jeśli tego chcą, również biskupi z sąsiedztwa, stosownie do potrzeb udzielają święceń kapłańskich. Wiecie, że zgodnie z tymi rozporządzeniami zarządzane są wszystkie Kościoły u nas i w ten sposób zostali ustanowieni kapłani w Kościołach najważniejszych. Co zaś się tyczy młodego, by tak rzec, Kościoła w Konstantynopolu, który, dzięki Bożemu miłosierdziu, niedawno wyrwaliśmy bluźniącym heretykom jak z paszczy lwa(30), to konsekrowaliśmy tam na biskupa najczcigodniejszego i miłego Bogu Nektariusza. Stało się to na synodzie ekumenicznym, za zgodą wszystkich, na oczach umiłowanego przez Boga cesarza Teodozjusza i wszystkich duchownych, spotkało się też ze zgodną aprobatą całego miasta. Dla najstarszego i prawdziwie apostolskiego Kościoła w Antiochii Syryjskiej, w którym po raz pierwszy użyto czcigodnego imienia «chrześcijan»(31), zebrani razem biskupi tej prowincji i diecezji wschodnich kanonicznie konsekrowali na biskupa wielce czcigodnego i miłego Bogu Flawiana. Stało się to za zgodą całego Kościoła, tak jakby jeden głos obdarzył tego męża zaszczytem. Synod zaś uznał ordynację za prawomocną. Zawiadamiamy was także, że najczcigodniejszy i miły Bogu Cyryl jest biskupem Jerozolimy, matki wszystkich Kościołów. Został on konsekrowany przez biskupów prowincji wcześniej, kanonicznie; wiele razy, w różnych czasach i okolicznościach, występował on przeciwko arianom.

9. Ponieważ postanowienia, które podjęliśmy, są zgodne z prawem i kanoniczne, prosimy Waszą wielebność o podzielenie naszej radości, ponieważ jednoczy nas wzajemna miłość płynąca z Ducha Świętego i bojaźń Boża, która powściąga wszystkie ludzkie namiętności, a wspólne wznoszenie budowli kościoła czyni ważniejszym od indywidualnych uczuć przyjaźni czy życzliwości. Przeto jednomyślni w wierze i umocnieni chrześcijańską miłością nie wypowiemy więcej słów potępionych przez Apostoła: „Ja jestem Pawła, a ja Apollosa, ja zaś Kefasa&#(8221);32, wszyscy bowiem należymy do Chrystusa, który w nas nie jest podzielony(33). Jeśli więc z Bożą pomocą, zachowamy niepodzielone ciało kościoła, z ufnością staniemy przed trybunałem Pana(34).

[Kanony uchwalone na synodzie w 382 roku i dodane do czterech kanonów soborowych](35)

V. O dobrym przyjęciu «tomu» biskupów zachodnich

Co do «tomu» biskupów zachodnich(36): przyjmujemy także te z Antiochii, które wyznają, że jest jedna Boskość Ojca i Syna i Ducha Świętego.

VI. Kogo można dopuścić do wniesienia oskarżenia przeciw biskupowi czy duchownemu(37)

Wielu jest takich, którzy chcą zakłócić i zburzyć kościelny porządek. Owi nieprzyjaciele i oszczercy wymyślają różne oskarżenia przeciwko zarządzającym kościołami prawowiernym biskupom, starają się o to tylko, by splamić dobrą reputację kapłanów i wywołać niepokój wśród żyjącego w pokoju ludu. Z tego powodu święty synod biskupów zebranych w Konstantynopolu uznał za właściwe, by nie dopuszczać oskarżycieli bez uprzedniego przebadania, nie pozwalać wszystkim na wnoszenie oskarżeń przeciw tym, którzy zarządzają kościołami, ani też wszystkich nie odrzucać. Gdy ktoś złoży na biskupa skargę o charakterze osobistym, to jest prywatną, że został przez niego oszukany lub doznał innej niesprawiedliwości, w tego rodzaju oskarżeniach nie trzeba poddawać badaniu ani osoby oskarżającego ani jego religii. Jest bowiem rzeczą absolutnie konieczną, aby sumienie biskupa było wolne od jakiegokolwiek zarzutu; przeto ten, który twierdzi, że został skrzywdzony, dostąpi sprawiedliwości niezależnie od religii, jaką wyznaje.

Jeśli zaś wytoczone przeciwko biskupowi oskarżenie miałoby charakter kościelny, wówczas trzeba sprawdzić osoby oskarżające, przede wszystkim z tego powodu, by heretycy nie mogli w sprawach kościelnych formułować oskarżeń przeciwko prawowiernym biskupom. Heretykami zaś nazywamy tych, którzy niegdyś zostali wyłączeni ze wspólnoty kościoła i tych, którzy zostali wykluczeni przez nas oraz tych, którzy wprawdzie zgadzają się wyznawać prawdziwą wiarę, ale oddzielili się od prawowitych biskupów i utrzymują osobne zgromadzenia(38). Ponadto i ci, którzy z pewnych powodów zostali przez kościół potępieni, wypędzeni albo wyłączeni ze wspólnoty, zarówno duchowni jak i osoby świeckie, nie mogą oskarżać biskupa, zanim się nie oczyszczą ze swoich własnych zarzutów. Podobnie i osoby, przeciwko którym zostało przyjęte oskarżenie, nie mogą wcześniej występować ze skargą przeciwko biskupowi czy innemu duchownemu, zanim nie wykażą swej niewinności. Jeśli więc ktoś, kto nie jest ani heretykiem, ani wyłączonym, ani potępionym, ani oskarżonym o jakiś występek, powiedziałby, że ma przeciwko biskupowi oskarżenie w materii kościelnej, święty synod nakazuje, by ten człowiek najpierw przedstawił swoje zarzuty przed wszystkimi biskupami prowincji i przed nimi dowiódł, że oskarżenie tego biskupa jest uzasadnione. Jeśliby się zdarzyło, że biskupi prowincjonalni nie są w stanie naprawić przewinień oskarżonego biskupa, wówczas (oskarżyciel) może się udać do większego synodu, gromadzącego biskupów diecezji, który będzie zwołany z powodu tej sprawy. Osoba oskarżająca nie będzie dopuszczona do przedstawienia swojego zarzutu, zanim na piśmie nie ustali dla siebie kary równej tej, która dotknęłaby owego biskupa; taką karę sam poniesie gdyby w czasie badania sprawy okazało się, że oskarżenia były fałszywe. Jeśliby kto zlekceważył powyższe rozporządzenia i ośmielił się naprzykrzać uszom cesarza albo niepokoić trybunały cywilne lub synod powszechny, wzgardziwszy zupełnie biskupami diecezjalnymi, tego absolutnie nie wolno dopuścić do składania oskarżeń, ponieważ znieważył kanony i niszczy porządek kościoła.

 

[Kanon z listu Gennadiosa do Martiriosa Antiocheńskiego](39)

VII. W jaki sposób należy przyjmować pozyskanych dla wiary ortodoksyjnej(40)

Tych, którzy przychodzą do wiary ortodoksyjnej i uciekają od herezji, przyjmujemy według następującego porządku i sposobu. Arianie, macedonianie(41), sabatianie(42), nowacjanie(43), którzy nazywają siebie katharami [czystymi] i aristerami(44) [«lewymi»], kwartodecymanie czy tetardyci(45) i apolinaryści(46) mają być przyjmowani, jeśli złożą pisemne oświadczenie, w którym wyrzekną się każdej herezji, która jest niezgodna z nauką świętego kościoła Bożego, powszechnego i apostolskiego. Naznaczamy ich znakiem Krzyża namaszczając Krzyżmem świętym czoło, oczy, nozdrza, usta i uszy, a czyniąc znak Krzyża mówimy: Znak daru Ducha Świętego. Eunomian(47) natomiast, którzy są ochrzczeni przez jedno zanurzenie w wodzie, montanistów(48), którzy tutaj są nazywani Frygami, sabelian, którzy w swym nauczaniu utożsamiają Ojca i Syna i inne jeszcze poważne błędy popełniają oraz wszystkich pozostałych heretyków (ponieważ jest ich tutaj wielu, szczególnie tych, którzy przybywają z kraju Galatów), tych wszystkich, gdy pragną przyjąć prawdziwą wiarę, przyjmujemy jak Hellenów, to znaczy jakby byli poganami. Pierwszego dnia czynimy ich chrześcijanami [czyli naznaczamy znakiem Krzyża] a drugiego dnia katechumenami, następnie, trzeciego dnia, egzorcyzujemy ich przez trzykrotne tchnienie na twarz i uszy. Potem zaś nauczamy ich i każemy im przez dłuższy czas przychodzić do kościoła, aby słuchali Pisma świętego, dopiero potem udzielamy im chrztu.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama