„Trzeba, by każdy z nas gorliwie naśladował ten niedościgniony przykład służby, jaki nam pozostawiła Maryja, nasza Matka i Królowa” – powiedział przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki w homilii Mszy świętej, której przewodniczył w Uroczystość NMP Królowej Polski na Jasnej Górze.
„W dniu dzisiejszym serca wierzących w naszej ojczyźnie i poza jej granicami zwracają się ku Jasnej Górze. Dzisiaj bowiem przypada uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. W takiej chwili należy rozważyć trzy sprawy: a mianowicie co to znaczy „królowanie” Maryi, następnie jak to „królowanie” rozumiał Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński i wreszcie jak my sami w naszym życiu możemy dzisiaj naśladować królewską postawę Maryi” – mówił abp Stanisław Gądecki w homilii Mszy świętej, której przewodniczył w Uroczystość NMP Królowej Polski na Jasnej Górze.
Abp Gądecki przypomniał, że tytuł Królowej Maryja zawdzięcza swojemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi, potomkowi króla Dawida (2 Tm 2,8). Zawdzięcza je swojemu macierzyństwu. „Królowanie Maryi rozpoczęło się w chwili Jej poczęcia, rozwijało aż do momentu Zwiastowania, podczas którego Bóg wybrał Ją na Matkę Mesjasza. Dzięki temu nosiła Ona Zbawiciela w swoim łonie, urodziła Go, dbała o Jego wychowanie, towarzyszyła Mu podczas Jego publicznego nauczania – aż po krzyż, aż po dzień Pięćdziesiątnicy. Jej panowanie jest właściwie kopią sposobu panowania Jej Syna. On mówił: „Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi” (Mt 28,18), co potwierdzało Jego władanie nad siłami natury, nad chorobami, demonami, nad grzechem i śmiercią. Jednocześnie zaś pragnął On być sługą tych, którzy w Niego uwierzyli. Podczas Ostatniej Wieczerzy obmywał nogi swoim uczniom, bo „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,28)” – mówił abp Stanisław Gądecki. „Tytuł „Królowej” – z kolei ze względu na Jej służbę Chrystusowi – przysługiwał Jej nie tylko w okresie ziemskiego życia, lecz także w czasach ostatecznych. Jest Ona przecież Tą, która zasiada obok swego Syna, Króla chwały” – podkreślał.
Jak to „królowanie” rozumiał Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński? Maryja miała ważne miejsce w jego życiu. Niejednokrotnie doświadczał jej pomocy. „W więzieniu jasno sobie uświadomił, że – jeśli ktoś zdoła uratować Polskę katolicką – to właśnie Ona: „Niewiasta obleczona w słońce, Bogiem sławiona Maryja”. I tak – w Komańczy wiosną 1956 roku – powstał tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego, które rozpoczynają się słowami: „Wielka Boga- Człowieka Matko! Bogarodzico-Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo! Królowo świata i Polski Królowo!” Tekst Ślubów zostały potajemnie przewieziony na Jasną Górę a następnie – dnia 26 sierpnia 1956 roku – milionowa rzesza pielgrzymów przybyłych tam złożyła Śluby Narodu Polskiego w łączności z uwięzionym prymasem. To wydarzenie utwierdziło go w przekonaniu o słuszności jego maryjnej drogi. Gdy do Komańczy nadeszła informacja o pozytywnym przebiegu tej uroczystości prymas powiedział: Ten lud zaświadczył, że Królowa Polski jest najbardziej popularną postacią w życiu Narodu […] Jasna Góra jest wewnętrznym spoidłem życia polskiego, jest siłą, która chwyta głęboko za serce i trzyma cały Naród w pokorze i mocnej postawie wierności Bogu, Kościołowi i jego hierarchii” – powiedział przewodniczący KEP.
„Rozważając w soborowej perspektywie prawdę o niewoli miłości do Jezusa, za przykładem Maryi, zastanawiam się, czy ta prawda – po 40 latach od śmierci kard. Wyszyńskiego – może być ciągle jeszcze pociągająca dla współczesnych nam ludzi, którzy często wynoszą wolność ponad wszystkie inne wartości?” – pytał abp Gądecki. „Z jednej strony namiętne umiłowanie wolności i poszukiwanie jej przez poszczególne osoby i narody jest pozytywnym znakiem naszych czasów. Wszyscy przecież zostaliśmy powołani „do wolności” (Ga 5,13). Gdybyśmy nie byli wolni, nie moglibyśmy miłować. Z drugiej zaś strony, wielu ludzi wierzy, że istnieje wolność bezwzględna, w szczególności wolność od praw logiki i od faktów, nie zważając na to, że człowiek pozostaje zawsze w wysokim stopniu ograniczony przez położenie, w jakim się znajduje. Wydaje się, że jeszcze więcej ludzi uważa, iż prawdziwa wolność domaga się niezależności od zasad moralnych” – powiedział.
„Tymczasem wolność nie polega wcale na możliwości czynienia czegokolwiek; jest ona wolnością ku Dobru. Dobro jest jej celem. A zatem człowiek staje się wolny o tyle, o ile dochodzi do poznania prawdy, o ile ono – a nie jakiekolwiek inne siły – kieruje jego wolą (por. Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja o chrześcijańskiej wolności i wyzwoleniu, 26). Dlatego właśnie pośród słów Jezusowych słyszymy obietnicę: „Prawda was wyzwoli” (J 8,32). Wolność Jezusa nie polegała na samowoli ani na dominacji. Dla Niego wolność była służbą. W ten sposób „napełnił” on wolność treścią, która inaczej byłaby „pustą” możliwością robienia bądź nierobienia czegokolwiek. Chrześcijańska wolność jest zatem czymś odmiennym od samowoli; jest ona naśladowaniem Chrystusa w składaniu daru z samego siebie aż po ofiarę krzyża. Może to brzmieć paradoksalnie, ale Pan Jezus urzeczywistnił – w najwyższym stopniu – swoją wolność na krzyżu, jako największą miłość” – mówił przewodniczący KEP.
„Tak więc – mimo nieraz błędnego rozumienia wolności jako rozpasania – jestem przekonany, że oddanie się w niewolę Jezusowi przez ręce Maryi jest w dalszym ciągu możliwe a nawet pociągające” – podkreślił.