Rozmowa ekumeniczna pt. „Co nas jeszcze łączy?” odbyła się w kościele parafii ewangelickiej w Płocku w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Formę rozmowy ekumenicznej przybrało spotkanie, które odbyło się 24 stycznia wieczorem w kościele parafii ewangelickiej w Płocku, w przedostatnim dniu Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan: - Wszyscy przeżywamy te same troski współczesnego świata – stwierdził gospodarz miejsca ks. Szymon Czembor, proboszcz tej parafii.
Rozmowa ekumeniczna pt. „Co nas jeszcze łączy?” odbyła się w kościele parafii ewangelickiej w Płocku w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Ks. Szymon Czembor, proboszcz parafii ewangelicko-augsburgskiej w Płocku, podkreślił, że istnieją pewne rzeczy, które w tradycjach Kościołów chrześcijańskich były zawsze obecne i wciąż łączą chrześcijan w zsekularyzowanym świecie. Na przykład wszyscy duchowni chrześcijańscy przygotowują się do głoszenia kazań, czytając Ewangelię na dany dzień i komentarze do fragmentu Pisma św.
- We wszystkich naszych tradycjach zawsze ważne miejsce miało modlenie się przed posiłkiem. Ale czy my rzeczywiście to praktykujemy? Gdzie się w ostatnich latach podział obyczaj zaczekania na błogosławieństwo zaproszonego księdza na przykład podczas poczęstunku po pogrzebie? – zapytał gospodarz miejsca.
Z kolei ks. kan. dr Włodzimierz Piętka, redaktor naczelny „Gościa Płockiego” i diecezjalny referent do spraw duszpasterstwa ekumenicznego odniósł się do Ewangelii i czytań dnia. Powiedział, że jest tam mowa o dwóch rzeczywistościach: o łzach i o wierze, które sugerują, że niełatwo jest wierzyć.
- Łzy to trud, a być dziś chrześcijaninem to pójść do takich miejsc, gdzie krzyża nie ma, gdzie nikt się nie modli. Wtedy bycie chrześcijaninem staje się niełatwe właśnie w takich prostych gestach, jak znak krzyża i modlitwa przed posiłkiem. Najbliższym przykładem jest Wigilia, gdzie jest obrzęd, uroczystość, tradycja, odczytanie Ewangelii. Ale chrześcijańskie uczucia przy stole powinny być codziennością, a nie gestami od święta – zauważył duchowny katolicki.
Natomiast kapłan Gabriel M. Grabarczyk, proboszcz starokatolickiej parafii mariawitów w Pepłowie koło Płocka zwrócił uwagę, że za brak chrześcijańskich postaw odpowiedzialni są w dużej mierze rodzice.
- Moja matka zawsze czyniła znak krzyża nad chlebem, zanim zaczynała go kroić. A teraz coraz częściej słyszymy: „To Kościół powinien wychowywać i uczyć wiary” i to niekoniecznie w szkołach. Coś pięknego zanika, i teraz już nie tylko nie potrafimy uczynić znaku krzyża nad chlebem lub przechodząc obok świątyni, ale czasem nie potrafimy powiedzieć „dzień dobry”, „szczęść Boże”, mijając na ulicy znajomą osobę, księdza lub siostrę zakonną. Wolimy się odwrócić, ale są też tacy, którzy sprawią przykrość – stwierdził kapłan Grabarczyk.
Natomiast ks. protojerej Eliasz Tarasiewicz, proboszcz parafii prawosławnej w Płocku konkludował, że wiarę należy wyrażać w czynach, w znaku krzyża, który jest wspólną modlitwą.
Modlitewnym zwieńczeniem rozmowy było wspólne odmówienie „Ojcze nasz” wokół ołtarza.
W programie znalazł się także koncert w zespołu Solo Dios Basta z parafii pw. św. Krzyża na płockich Podolszycach.
eg / Płock