Boga niczym nie przekupimy i żaden dar nie będzie wystarczający, aby odwdzięczyć Mu się za wszystko, co od Niego otrzymaliśmy. Tylko zawierzając Mu siebie, darując otrzymane od Niego życie, poświęcając Mu się bezgranicznie odpowiadamy na dar Jego miłości.
Przypowieść o wdowim groszu lubimy wszyscy, zarówno duchowni, jak i świeccy. Zwłaszcza jeśli odnosimy ją do innych. Przecież z jednej strony oznacza ona niewielki podarek, z drugiej zaś złożenie na ofiarę wszystkiego, co owa kobieta miała na utrzymanie. Zatem kiedy to my jesteśmy darczyńcami, wdowi grosz tłumaczymy sobie, cytując stare polskie porzekadło, że „ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka”. Kiedy jesteśmy obdarowywani, wolelibyśmy, aby ów dar był raczej na miarę darczyńcy nie zaś jako skromny datek, który dopiero w sumie z innymi osiągnie znaczniejszą kwotę. Jeśli jednak chcemy spojrzeć na ową przypowieść w duchu iście ewangelicznym, trzeba nam, abyśmy spojrzeli na nią w odniesieniu do Boga, któremu należni jesteśmy dar życia.
Każdy dar ma znaczenie przed Bogiem i sam Zbawiciel tego nigdzie nie kwestionuje. Jednak owa przypowieść zwraca naszą uwagę na kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze, dlaczego składamy jakiekolwiek dary? Jaka jest nasza intencja, kiedy to my jesteśmy ofiarodawcami? Czy mój dar, jakikolwiek on by nie był – skromny czy hojny lub jedno i drugie zarazem – jest darem z serca, poprzez który chcę np. wspomóc jakieś dzieło miłosierdzia, potrzebujące dziecko, napotkanego żebraka na ulicy, parafię, fundację czy może własne dziecko? Czy może ofiarą złożoną w kulcie jednego z „najpopularniejszych świętych”, czyli „świętego spokoju”? „Niech mnie nie zaczepia, niech da mi spokój, niech nie mówi, nie mówią, nie komentują, że nic nie dałem…”. Brzmi znajomo? Niestety chyba tak i to dla wielu z nas.
Po drugie ów dar, jaki składamy, czy jest bezinteresownym darem, czy też próbą kupienia sobie opinii u ludzi, uznania w oczach obdarowanego, a może nawet określonej łaski u Boga? „Niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa…”. To też znamy i wiemy, jak trudno jest złożyć jakikolwiek dar, który pozostanie tylko między nami, obdarowanym a Bogiem.
Po trzecie wreszcie, świadomość, że różne są dary, nie tylko materialne i niekiedy właśnie dar modlitwy, który niekiedy tak łatwo obiecujemy, dar czasu, jaki możemy komuś poświęcić, dar rady, jakiej możemy udzielić są o wiele większe, niż pieniądz lub jakikolwiek dar materialny. Domagają się bowiem osobistej relacji z obdarowanym. Któryż rodzic nie wie, o ile łatwiej jest dać dziecku dodatkowe kieszonkowe, nową zabawkę, gadżet, cokolwiek – byle nie dodatkowy czas, zwłaszcza, gdy jesteśmy zmęczeni, spracowani, po całym dniu pełnym stresu i niepewności.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Jeśli w naszych relacjach międzyludzkich obdarowanie i przyjęcie daru jest tak niełatwym zadaniem, to cóż dopiero w naszej relacji względem Boga? Od Niego otrzymaliśmy wszystko i On jest Panem wszystkiego. Cóż zatem możemy Mu ofiarować. Co człowiek może dać w zamian za swoją duszę? Czym „przekupić” Pana nieba i ziemi, aby przychylił się do naszych próśb i wejrzał na nasze podarki? Tutaj dochodzimy wreszcie do sedna znaczenia naszej przypowieści. Boga niczym nie przekupimy i żaden dar nie będzie wystarczający, aby odwdzięczyć Mu się za wszystko, co od Niego otrzymaliśmy. Tylko zawierzając Mu siebie, darując otrzymane od Niego życie, poświęcając Mu się bezgranicznie odpowiadamy na dar Jego miłości.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy gotów jestem na całkowite zawierzenie Bogu?