Historia biblijnego Hioba do dziś budzi współczucie, litość a nawet oskarżenia o spisek Boga z biesem. Wszak ofiarą owego sporu staje się niewinny człowiek, który traci w ciągu kliku godzin wszystko, na co pracował przez całe życie.
Hiob przeżywa śmierć własnych dzieci i musi znosić docinki żony, która wymawia mu zaufanie, jakie zawsze składał w Bogu i ową bogobojność, która według niej zrujnowała mu życie.
Próbując przeanalizować od strony teologicznej tę przedziwną historię do dziś zderzamy się ze stwierdzeniem, że bez wiary nie zrozumiemy cierpienia niewinnego człowieka. Śmierć i boleść ciała weszły na świat jako skutki grzechu pierworodnego i do dziś przypominają nam, że całe stworzenie jęczy i wzdycha oczekując objawienia się synów Bożych. Wiemy przecież, że jesteśmy dziećmi Bożymi, ale się jeszcze w pełni nie ujawniło, kim będziemy. Wiemy, że kiedy Jezus przyjdzie po raz drugi, zabierze nas do siebie, abyśmy i my byli tam gdzie On jest.
Jednak ów czas oczekiwania na powtórne przyjście Pana jest czasem, kiedy dylemat, jaki przeżywał Hiob przeżywają tysiące, jeśli nie miliony ludzi na całym świecie. Zwłaszcza, kiedy widzimy złamaną bólem twarz małego dziecka, przestajemy rozumieć, jak owo wywyższenie i uznanie, jakie Pan ma dla maluczkich godzi się w Jego Boskim sercu z cierpieniem tych, którzy jeszcze nie zdążyli zaznać ani życia, ani prawdziwej miłości.
Cierpienia niewinnego człowieka, zwłaszcza bezbronnego dziecka nie da się po ludzku zrozumieć. Można jedynie próbować przyjąć, że owa próba o której mówi Biblia nie tyle dotyka tych niewinnych, co nas, obcujących z cierpieniem, ale w tym samym czasie odgradzających się od innych chińskim murem egoizmu. Ta próba i wyzwanie jakie demon rzucił Panu świata angażuje nas, świadomych, mających w swych dłoniach narzędzia nie tyle do przywracania zdrowia i ratowania życia, co przywracania nadziei i ratowania resztek człowieczeństwa, jakie na co dzień gubimy pragnąc zdobyć jeszcze więcej rzeczy, które wkrótce będziemy musieli zostawić.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Cierpiące dziecko to widok, który jednym łamie i kruszy serce, innym pozwala spokojnie odwrócić głowę w drugą stronę, tłumacząc sobie, że przecież nie zmienimy świata i nie usuniemy wszelkiego cierpienia. Owa próba, przed jaką stanął biblijny Hiob powtarza się i w naszym życiu. Nie widzimy, bo osłabł nasz wzrok wiary, jak ci, którzy od najmniejszego zostali oswojeni z cierpieniem dostaną wieczną nagrodę w krainie, gdzie sam Zbawiciel otrze z ich oczu wszelką łzę, mu zaś będziemy jak wiarołomni przyjaciele Hioba tłumaczyć się z potoku bezużytecznych słów, w których nie było ani kropli prawdziwej miłości…
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy ufam Bogu i gotów jestem oddać Mu swoje serce, aby wciąż okazywał ludziom miłość?
ks. Mirosław Matuszny