Modlitwa różańcowa i szczera spowiedź ocaliły małżeństwo Artura, a także zaowocowały pokojem i radością na każdy dzień. „Stało się faktycznie tak, jak mówił spowiednik, że kiedy nawraca się ojciec rodziny, nawraca się zwykle cała rodzina” – dzieli się Artur Wolski.
Artur Wolski opowiedział Kasi Supeł-Zaboklickiej swoje świadectwo o mocy modlitwy różańcowej. Różaniec ocalił małżeństwo Artura, a także zaowocował pokojem i radością na każdy dzień.
Siła różańca
Artur opowiada, że zawsze nosi przy sobie różaniec i stara się go odmawiać regularnie. Należy też do róży różańcowej. Trudno mu sobie wyobrazić funkcjonowanie bez niego. Teraz! Po nawróceniu, które trwało kilka lat. Jak podkreśla Artur, Pan Bóg wzywa przez trudne doświadczenia i tak było też w jego życiu. Przeżywał taki moment, że jego małżeństwo i przetrwanie rodziny wisiało na włosku. Ocaliła go spowiedź. Stało się faktycznie tak, jak mówił spowiednik, że kiedy nawraca się ojciec rodziny, nawraca się zwykle cała rodzina. Do tego przyczynił się właśnie różaniec.
Męska modlitwa?
Artur wspomina, że przed nawróceniem towarzyszyło mu uczucie stałego rozdrażnienia, niepokój, potrzeba nieustannego robienia czegoś i udowadniania sobie różnych rzeczy. Jego nawrócenie nie trwało momentalnie, ale było procesem. Pomagały mu w tym różne okoliczności, jak słuchanie Ewangeliarza, który emitowało Radio Józef. W sposób szczególny nawrócenie przypisuje jednak modlitwie różańcowej. Uważa ją, wbrew obiegowym opiniom, za męską modlitwą, bo jest to modlitwa kontemplacyjna. Kobiety zaś z reguły martwią się o wszystko, są zabiegane i fakt, że potrafią skupić się na różańcu jest dla niego niezwykły.
Dotknąć dna
Często jest tak, że aby się odbić trzeba dotknąć dna. Pan Bóg zezwala na nasze upadki, byśmy byli w stanie zobaczyć, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy i zwrócili się do niego. Artur zaznacza, że w jego życiu były takie momenty bezsilności, kiedy pojawiały się łzy. Bywało ciężko, a jego trudny wybuchowy charakter dawał o sobie często znać i uderzał w żonę i rodzinę. Po nawróceniu, chociaż nie brakowało trudnych sytuacji i czasami nawet bezsilności, pojawiały się znacznie częściej innego rodzaju łzy – łzy, które towarzyszyły mu po spowiedzi, łzy radości.
Pierwszy raz
„Na początku – jak wspomina Artur – nie pamiętałem wszystkich tajemnic różańca. Do tej modlitwy zaprosił mnie dojrzały mężczyzna, ojciec rodziny, który powiedział, że w swojej wspólnocie mają taką praktykę, że w maju mężczyźni odbywają pielgrzymkę, podczas której odmawiają ciągiem cztery części różańca. Zaprosił mnie na nią, a ja przyjąłem to zaproszenie”.
Doświadczenie modlitwy
Artur zaznacza, że zawsze, kiedy odmawia różaniec, doznaje spokoju, nawet jak jest wzburzony. Wpływa na niego kojąco, chroni przed atakami złego, który stara się wyprowadzić go z równowagi. Szatan chce, aby wrócił do niego stary człowiek, więc codziennie musi starać się przed tym zabezpieczyć. Modlitwa jak trening każdego dnia staje się coraz łatwiejsza. Nie można więc się zniechęcać, patrzeć, że nam „nie idzie”, nie jesteśmy w stanie „przejść przez nią”.
Tajemnica tkwi w wytrwałości
Aby modlitwa wydała pełne owoce, również modlitwa różańcowa, potrzeba modlić się nią wytrwale. Nie ustawać, ale nieustannie prosić Pana Boga o pomoc, uciekać się do Niego i pokładać w Nim ufność. Artur chciałby, aby to właśnie wybrzmiało w jego świadectwie – wytrwała modlitwa ratuje życie. Nie jest tak, że wszystko zmienia się natychmiast, ale jest to proces, który trwa, proces, w którym pojawiają się zwycięstwa, ale i porażki. Najważniejsze by być przy Maryi. Artur dodaje, że chętnie ucieka się też do św. Marii Magdaleny, która żyła w grzechu, ale się nawróciła i przylgnęła do Chrystusa. Najważniejsze, by nie budować na sobie, ale faktycznie oddać się Bożej opatrzności, wierząc, że On wie najlepiej, co jest nam potrzebne i co nam służy, a przede wszystkim – co prowadzi nas do zbawienia.
źródło: Salve NET