Uniwersalną wizję chrześcijaństwa, którą w Ewangelii otrzymali apostołowie i my przyjmujemy dziś do naszych serc. Ona rozpala w nas na nowo wiarę, nadzieję i miłość. Z takim obrazem Boga i wizją chrześcijaństwa po prostu… chce się żyć i entuzjastycznie po chrześcijańsku działać.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Wiara w Trójcę, czyli wizja globalna
Dziś człowiek patrzy na świat „globalnie”. Ludzie z najdalszych zakątków Ziemi powiązani są ze sobą w różnoraki sposób. Istnieją firmy i organizacje o zasięgu ogólnoświatowym. Wszyscy jesteśmy powiązani środkami komunikacji, poprzez które możemy kontaktować się z mieszkańcami najdalszych krajów. Dzięki Internetowi większość ludzi ma wgląd w to, co dzieje na drugiej półkuli ziemskiej i znany jest nam los tych, którzy żyją z dala od nas. Wiele ludzkich problemów ma charakter ogólnoświatowy. Takim doświadczeniem była epidemia (piszę „była”, ponieważ szczęśliwie przeżywamy jej złagodzenie; oby słowo „była” oznaczało także jej całkowite przezwyciężenie).
Czy takim globalnym doświadczeniem jest też dla wierzących przynależność do Kościoła katolickiego? Przywołajmy dane statystyczne. Na świecie jest ponad 1 mld 300 mln katolików, co stanowi ok. 18% ludności świata. Zaś liczba wszystkich chrześcijan sięga 2,5 mld, czyli 1/3 ludności świata, co czyni chrześcijaństwo największą religią świata. Jest to zatem fenomen globalny. Jednak: o ile najprężniej Kościół katolicki rozwija się w Afryce, o tyle coraz bardziej słabnie w Europie. Wielu mieszkańców naszego kontynentu nie postrzega wiary katolickiej ani jako zjawiska ogólnoświatowego ani jako wydarzenia dynamicznego. Wręcz przeciwnie, nasza religia zdaje się słabnąć, czego świadectwem są pustoszejące świątynie. Niedawno dotarła do nas smutna wiadomość z Hiszpanii. Archidiecezja barcelońska zamierza zlikwidować 160 spośród 208 dotychczasowych parafii. Pozostałe 48 mają się stać ośrodkami „wspólnot duszpasterskich”. Stopniowo będą tam zamykane kościoły, możliwa jest również ich sprzedaż. Coraz bardziej puste świątynie to zjawisko widoczne także w Polsce, nie tylko w czasie pandemii. Ono już nasilało się przed izolacjami epidemicznymi. W czasie, kiedy pojawiły się poluzowania obostrzeń latem ubiegłego roku, w kościołach pojawili się przede wszystkim ludzie starsi, w dużo mniejszym stopniu osoby w sile wielu, a bardzo mało było młodzieży. Przez wielu młodych ludzi Kościół jest postrzegany nie jako wydarzenie globalne, ale raczej jako przeżytek. W 1969 roku Józef Ratzinger wypowiedział słowa, które wielu odbiera jako spełniające się proroctwo: „z dzisiejszego kryzysu wyłoni się Kościół, który straci wiele. Stanie się nieliczny i będzie musiał rozpocząć na nowo, mniej więcej od początków. (…) Wtedy ludzie zobaczą tę małą trzódkę wierzących jako coś kompletnie nowego: odkryją ją jako nadzieję dla nich, odpowiedź, której zawsze w tajemnicy szukali”.
Czym zatem jest wiara chrześcijańska? Wydarzeniem globalnym czy też doświadczeniem dla małej grupy? Uroczystość Trójcy Przenajświętszej oraz dzisiejsza Ewangelia odpowiadają, że chrześcijaństwo ma wizję uniwersalną. Niezwykłe są słowa Jezusa skierowane dziś do jedenastu apostołów: „dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata”. W tych słowach wszystko jest globalne. Cztery razy pojawia się tzw. duży kwantyfikator, czyli określenie, które wskazuje na „wszystko”, na „całość”, na „bezwyjątkowość”. Po pierwsze, uniwersalna jest władza Jezusa nad światem, którą otrzymał od Ojca: jest to władza „wszelka” (pierwszy duży kwantyfikator), czyli dotycząca wszystkich wymiarów życia, jest to władza „w niebie i na ziemi”, czyli dotycząca całej przestrzeni kosmosu. Zadaniem uczniów jest iść i nauczać „wszystkie narody” (drugi duży kwantyfikator), „wszystkie”, jakiekolwiek istniały i jakie istnieją aktualnie, a w tych „wszystkich narodach” należy nauczać wszystkich ludzi. To nauczanie ma być powiązanym ze chrztem oraz z przypominaniem o „wszystkim” (trzeci duży kwantyfikator), co Jezus przekazał swoim uczniom. Uczniowie Jezusa mają przepowiadać całą Jego naukę, nie wybiórczo, nie okrojoną, nie złagodzoną. W tej wielkiej, globalnej misji Jezus zapewnia uczniów, że będzie z nimi przez wszystkie dni (czwarty duży kwantyfikator) aż do skończenia świata. Obecność Jezus pośród uczniów będzie stała, trwała, ona także jest wyrazem „wszelkiej” władzy, jaką ma Jezus.
Pośród tych czterech dużych kwantyfikatorów znajduje się jeszcze jeden: piąty, a właściwie – trzeba by powiedzieć – pierwszy duży kwantyfikator: największy z możliwych. Jest nim prawda o Bogu w Trójcy Świętej Jedynym. Uczniowie mają chrzcić w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. To, że Bóg jest Jeden w Trzech Osobach, to jest „wszystko” (największy kwantyfikator), co można najważniejszego powiedzieć o Bogu, „wszystko” – to znaczy żaden umysł ludzki, żaden system filozoficzny, żadna inna religia, żadne dodatkowe objawienie nie doda do tego stwierdzenia niczego nowego. To jest cała i pełna prawda o Bogu. Tę pełną prawdę o Bogu rozważamy w dzisiejszą uroczystość.
Uniwersalną wizję chrześcijaństwa, którą w Ewangelii otrzymali apostołowie i my przyjmujemy dziś do naszych serc. Ona rozpala w nas na nowo wiarę, nadzieję i miłość. Z takim obrazem Boga i wizją chrześcijaństwa po prostu… chce się żyć i entuzjastycznie po chrześcijańsku działać.
Oczywiście, można i należy postawić niepokojące pytanie: jeśli jest tak dobrze (i mamy tak piękną wizję naszej wiary, a prawie 2,5 mld ludzi na świecie jest ochrzczonych w imię Trójcy), to dlaczego jest tak źle (że widać, jak chrześcijaństwo słabnie w wielu rejonach i proroctwo Ratzingera spełnia się na naszych oczach)? Długo, by można odpowiadać na to pytanie. Tu uczyńmy to krótko, ale konkretnie. Chrześcijaństwo słabnie, bo – po pierwsze – nasza wiara w Trójcę Przenajświętszą jest słaba, po drugie – osłabł w nas i w wielu miejscach Kościoła entuzjazm misyjny i nie mamy już ochoty nauczać „wszystkich narodów”, po trzecie – bardzo często nie nauczamy całej prawdy, nie nauczamy zachowywać „wszystkiego, co Jezus nam przykazał”. I może będzie trzeba – jak mówił Ratzinger – „rozpocząć na nowo, mniej więcej od początków”. Spełnianie się tego proroctwa nie powinno nas jednak ani usprawiedliwić ani rozleniwiać. My mamy, bez względu na okoliczności, realizować wizję globalną, na miarę naszych możliwości: „idźcie i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem”.