Niejednokrotnie słyszymy, że chrześcijaństwo, jeśli ma twarz zasmuconą, odpycha. Nie tylko nie pociąga, ale wręcz trzyma z daleka tych, którzy potencjalnie mogliby być uczniami Mistrza z Nazaretu. Jednak sam uśmiech na twarzy niczego jeszcze nie przesądza - może być różnie motywowany
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
Temat: Ogarnięci smutkiem
Niejednokrotnie słyszymy, że chrześcijaństwo, jeśli ma twarz zasmuconą, odpycha. Nie tylko nie pociąga, ale wręcz trzyma z daleka tych, którzy potencjalnie mogliby być uczniami Mistrza z Nazaretu. Nawet papież Franciszek wiele razy zwracając się do młodzieży przypominał, że radosna twarz głosiciela Ewangelii jest wiarygodna.
Jednak sam uśmiech na twarzy niczego jeszcze nie przesądza. Dziś każdy sprzedawca wie, że ma uśmiechać się do klienta. Kiedyś wręcz mówiło się, klient nasz Pan. Co więcej, z bilbordów i reklam spotykanych na każdym kroku uśmiechają się do nas twarze aktorów, piosenkarzy i statystów. Czasy w których żyjemy to epoka, gdzie uśmiech przyklejony do twarzy towarzyszy nam w tak wielu miejscach, że już tak naprawdę nie wiemy, co myśli o nas człowiek, który się do nas uśmiecha. Sam bowiem uśmiech może być motywowany wieloma przyczynami.
Dzisiejsze pierwsze czytanie mówi jednak o bardzo konkretnym powodzie, który zdejmuje smutek z naszych twarzy. Chrześcijanin przecież to nie wesołek, to nie klown, aktor komediowy ani weselny wodzirej. Uczeń Mistrza z Nazaretu to nie człowiek, który z nudów poszedł drogą wiary, ale ktoś, kto swoją nadzieję ostatecznie złożył w Chrystusie. Człowiek, który wie, że Bóg stworzył nas do nieśmiertelności. To właśnie nadzieja zmartwychwstania daje nam tę pewność, że tracąc swe życie dla Chrystusa, zachowujemy je. Idąc za Nim, kroczymy drogą, która doprowadzi nas do krainy, gdzie cierpienia i śmierci nie będzie, a Jezus otrze z naszego oka wszelką łzę.
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Swojego czasu krążyła w Internecie fotografia młodej siostry zakonnej, która umierała z uśmiechem na twarzy. Ta pogoda ducha, z jaką odchodziła z tego świata dawała do myślenia milionom ludzi, którzy wręcz kontemplowali to zdjęcie zastanawiając się, jak wyglądałaby nasza twarz, gdyby teraz stanął przed nami Anioł Śmierci i wezwał nas na sąd do Najwyższego. To właśnie jest uśmiech, który nawraca, toruje Bogu drogę w sercach wątpiących i kruszy mury serc zatwardziałych. Uczeń Zbawiciela bowiem to ten, który swoją nadzieję złożył w Panu i wie, że wstydu nie zazna na wieki. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam, jaka była i jest ludzka reakcja, kiedy nasza nadzieja złożona w Jezusie ogranicza się do „zdrówka i pieniążków”. Taka wiara nie może się ostać. Jednak wiara, że w Panu zmartwychwstaniemy nie raz już ostała się nie tylko w obliczu prześladowań, ale także w obliczu męczeństwa za Chrystusa.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy z mojej duszy promieniuje spokój i nadzieja?