W naszej modlitwie starajmy się nie uciekać od tego, co boli, czego nie rozumiemy. Nie bójmy się rzeczywistości, bo kochający Bóg jest jej Panem. Jeśli Mu zaufamy, przyjdzie zrozumienie i siła, aby iść ku Niemu, nawet jeśli wokół robi się ciemno.
Pełny tekst czytań wraz z komentarzem >>
JEZUS GASI ENTUZJAZM, ABY ROZPALIĆ WIARĘ
„Wszyscy pełni byli podziwu”. Pan Jezus dokonuje cudów, przemawia docierając do serc słuchaczy, a przede wszystkim samo przesłanie jest zachwycające. W jakiś czas później nie będzie wzbudzał podziwu, lecz w najlepszym wypadku współczucie, chwiejąc się pod ciężarem krzyża w drodze na Golgotę. I właśnie tam dokona ostatecznie dzieła, wobec którego słowo podziw brzmi banalnie. Prawda o Jego śmierci i zmartwychwstaniu poruszy Jego uczniów tak bardzo, że będą gotowi dla niej żyć, cierpieć i zginąć. Oby i nas poruszała, a nie tylko budziła podziw. Bo ostatecznie nie jest to tylko prawda o konkretnym wydarzeniu, ale prawda o Nim, a On sam jest prawdą.
„Weźcie sobie do serca…”. Mamy wrażenie, że słowa Pana Jezusa popsuły atmosferę i zgasiły entuzjazm. Ale były konieczne, bo nauczanie i cuda są wstępem, uwerturą do głównego aktu dramatu, który będzie miał miejsce na Kalwarii. Nauczyciel chce więc przygotować uczniów, aby wydarzenia Wielkiego Piątku nie były zaskoczeniem. Można by pomyśleć, że to się Panu Jezusowi nie udało. Wszyscy przeżyli załamanie, w strasznych godzinach procesu i Męki, w ciszy Wielkiej Soboty nie pamiętali słów, które właśnie przeczytaliśmy. Tym niemniej, po zmartwychwstaniu przypomnieli je sobie. I pojęli, że cała ta historia nie była zbiorem przypadkowych zdarzeń, że On cały czas nad nią panował. Trzeba było wówczas przygasić entuzjazm, aby w Niedzielę Zmartwychwstania wiara w sercach uczniów rozpaliła się jasnym i trwałym płomieniem.
„Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia”. Uczniowie są jeszcze powierzchowni i nie potrafią zobaczyć, co Bóg daje światu w Jezusie Chrystusie i jak ogromna jest Jego miłość. Nasza wiedza jest pełna, bo znamy całość historii. A jednak, tak często nie rozumiemy. Nie rozumiemy, dlaczego Bóg dopuszcza zło, pozornie nie reaguje na podłość człowieka, dlaczego dopuszcza, aby stworzona przez Niego natura była przyczyną tylu cierpień niewinnych osób. Nie bierzemy sobie do serca i dlatego trudno jest nam Go naśladować.
„Bali się Go zapytać.” Szkoda, że Go wtedy nie zapytali. Może zrozumieliby szybciej i głębiej. Ale woleli nie wchodzić w tajemnicę, która w pierwszym momencie budzi strach. W naszej modlitwie starajmy się nie uciekać od tego co boli, czego nie rozumiemy. Nie bójmy się rzeczywistości, bo kochający Bóg jest jej Panem. Jeśli Mu zaufamy, przyjdzie zrozumienie i siła, aby iść ku Niemu, nawet jeśli wokół robi się ciemno.