Czy potrafimy otwierać się na Bożą obecność w naszym życiu, ciągle nas przemieniającą? Niekiedy wydaje się nam, że Bóg zbyt mocno nas doświadcza, a w rzeczywistości to my nie pozwalamy Mu działać i chcemy wiele spraw rozwiązywać we własnym zakresie. Zachowujemy się wtedy jak mieszkańcy miast z dzisiejszej Ewangelii.
„Kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Łk 10,16).
W dzisiejszej Ewangelii Jezus zwraca się bezpośrednio do miast, które z pewnych powodów były Mu najbliższe. W tych miastach często przebywał, tutaj opowiedział wiele przypowieści, tutaj dokonał wielu cudownych znaków. To z tych okolic pochodziło najwięcej uczniów Jezusa, Jego krewnych i przyjaciół, u których także zatrzymywał się na odpoczynek. Można zatem byłoby spodziewać się, że będzie je chwalił i kierował bardzo ciepłe słowa pod adresem ich mieszkańców, a tu słyszymy coś zupełnie odmiennego…
„Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno by się nawróciły” (Łk 10,13). To właśnie w tym zdaniu znajdujemy główną przyczynę ostrej krytyki Jezusa w odniesieniu do wymienionych i innych podobnych im miejscowości: ich mieszkańcy w zdecydowanej większości nie przyjęli Jezusa i jego misji. Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało. Może wydawało się im, że Mesjaszem nie może być ktoś tak dobrze im znany, kto mieszkał wśród nich, kto przebywał razem z nimi...
Jezus mówił o Królestwie Bożym, głosił miłość i pokój, uzdrawiał, wskazywał drogę. Jest pewnym paradoksem, że tam gdzie okazał ludziom najwięcej miłości i dobroci, tam spotkał się z obojętnością i odrzuceniem. Może też niektórzy uważali sprawy duchowe za mało istotne, może dla innych był zbyt wymagający, a sami uzdrowieni powrócili do swoich zajęć...
Dzisiejsza Ewangelia tylko na pozór może się wydawać odległa od rzeczywistości, w której my żyjemy. Przecież – mówimy – chodzimy do kościoła na Mszę św., od czasu do czasu się spowiadamy, przyjmujemy kapłana podczas kolędy. To jednak nie wystarcza, bo chodzi o coś ważniejszego, o coś, co zmieni nasze życie i naszą postawę.
Czy potrafimy tak naprawdę otwierać się na Bożą obecność w naszym życiu, ciągle nas przemieniającą? Niekiedy wydaje się nam, że Bóg zbyt mocno nas doświadcza, a w rzeczywistości to my nie pozwalamy Mu działać i chcemy wiele spraw rozwiązywać we własnym zakresie. Zachowujemy się wtedy jak mieszkańcy miast z dzisiejszej Ewangelii.
Dzisiaj do nas wszystkich Jezus kieruje słowa, wobec których nie możemy przejść obojętnie: „Kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Łk 10,16). Niech Maryja, Matka Boża, uprasza nam łaskę autentycznego, szczerego, głębokiego otwierania się na Jezusa i Jego dzieło zbawcze. Jeśli to się stanie, zaczniemy naprawdę nowy etap naszego życia.