Chrześcijaństwo jak z horroru? Nie skupiajmy się na demoniczności, a tym bardziej nie bójmy się... kotów

Chrześcijaństwo jest piękne, a nie straszne. Znani teolodzy zabrali głos w sprawie widzenia wszędzie diabła. Ks. Dariusz Piórkowski SJ, prof. Aleksander Bańka i dr Monika Białkowska przestrzegają przed robieniem horroru z chrześcijaństwa. I bronią kotów. Choć, jak mówi Monika Białkowska, doktor teologii fundamentalnej, a prywatnie kociara, „problem jest o wiele głębszy niż kot”.

Znani teolodzy zabrali głos w sprawie widzenia przez niektóre osoby wszędzie diabła. Ks. Dariusz Piórkowski SJ, prof. Aleksander Bańka i dr Monika Białkowska przestrzegają przed robieniem horroru z chrześcijaństwa. To Bóg jest Stwórcą wszystkiego. Szatan jest tylko marnym odtwórcą. To Bóg umiłował człowieka, stworzył piękno świata, także piękne koty i inne zwierzęta. To Bóg jest Panem tego wszystkiego. Dlaczego więc niektórzy wciąż tkwią w skupianiu się na demoniczności? To nie jest dobry kierunek.

Prof. Aleksander Bańka przypomniał na swoim facebookowym profilu, fragment pochodzący z jego książki „Sekretne życie demonów”, wydanej przez RTCK. W poście na Facebooku do samych kotów się nawet nie odniósł, bo, jak stwierdził na uśmiechu, „katolickie internety rozgrzane są aż do czerwoności dyskusją nad opętanymi kotami”. Przy okazji powrócił jednak do głębszego tematu, a mianowicie „czyszczenia" domów z wszelkich śladów zła, w tym również tworów popkulturowych, które takie ślady w jakiś sposób na sobie rzekomo noszą. Prof. Bańka podkreśla, że demoniczność „przenika do popkultury, często jednak nie tyle za sprawą działania złego ducha, ile raczej jako produkt naszego przewrażliwienia i lękowości”. Przestrzega przed nadmiernym demonizowaniem otaczającej nas rzeczywistości, przed zbyt szybkim przypinaniem wielu aspektom łatki diabelskości. 

„Gdy człowiek żyje w dużym lęku przed złym duchem, widzi go już wszędzie: w kucykach Pony, w zabawkach Hello Kitty, w baśniach czy produkcjach filmowych. Właściwie moglibyśmy wymienić całą listę takich rzeczy stanowiących potencjalne zagrożenie ze względu na jakąś niejasność, skojarzenia ze złem lub występujące w nich elementy magiczne. Oczywiście musielibyśmy taką listę ciągle aktualizować i powiększać, ponieważ na rynku nieustannie pojawiają się nowe produkty, a w przestrzeni popkultury – nowe mody kojarzące się nam z diabłem” – pisze prof. Bańka i podkreśla, że owszem wiele popkulturowych produkcji rzeczywiście kryje w sobie wiele motywów diabelskich lub magicznych, bo jest taka moda, bo to się sprzedaje. Ale czy to naprawdę chrześcijanom, mającym przecież oparcie w Chrystusie, zagraża? „Gdy ktoś mnie o to pyta, proponuję najpierw, żeby – zanim zacznie roztrząsać, czy jest w tym jakiś diabelski ślad – zastanowił się, jakie wartości niesie z sobą zabawka, którą kupuje dziecku, książka, jaką jego pociecha czyta, bajka, którą ogląda. Jakiś czas temu wśród dzieciaków pojawiła się moda na upiorne lalki – wymalowane na czarno, w mrocznych, wampirycznych stylizacjach, śpiące w trumienkach. Pierwsze pytanie, które mi się nasuwa, nie dotyczy tego, czy to duchowe zagrożenie. Lalka sama z siebie nie ma zdolności związania nas ze złym duchem i przekonanie, że sam fakt jej posiadania miałby czymś grozić, jest przejawem zabobonnego, magicznego myślenia. Ja pytam raczej o to, jakie wartości tego rodzaju zabawki z sobą niosą. Co wnoszą do świata mojego dziecka, jakie budzą skojarzenia, intuicje, do czego zapraszają, w jakim kierunku stymulują dziecięcą wyobraźnię. Wejście w kontakt ze złym duchem nie zaczyna się od posiadania w domu stroju wróżki, ale od tego, jak skanalizują się zainteresowania, pasje, a wreszcie praktyki naszych pociech. Odradzam więc rodzicom kupowanie dzieciom zabawek bazujących na tym co mroczne, brzydkie, magiczne lub wprost demoniczne nie dlatego, że wytwarzają jakąś „złą energię” lub że drzemie w nich „diabelska moc”, tylko po to, aby zainteresowania dziecka nie szły w tym kierunku. Nie chcę, żeby w kształtującą się dopiero wyobraźnię mojego dziecka wsiewane były treści brzydkie i mroczne. Wolę, żeby jego świadomość, zamiast epatować się tym, co rodzi lęk, napełniała się dobrem i pięknem; żeby rozwijała się w poczuciu bezpieczeństwa a nie dziwnego, nieokreślonego zagrożenia. Działa tu bowiem prosta prawda: to, czym się karmimy za młodu wpływa na to, jacy będziemy w dorosłości. Jeśli będziemy naszym dzieciom podawali antywartości – nawet w „zabawkowej” postaci – nie nauczymy ich wrażliwości na dobro i odróżniania go od zła. Nie zdziwmy się więc, jeśli później nie będą potrafiły czynić tego w życiu dorosłym” – pisze prof. Bańka.

Dodaje jednak, że promowanie dobra i unikanie tego, co złe, nie oznacza, że powinno się przesadzać. Nie chodzi bowiem o to, aby w jakiś przesadny sposób chronić dzieci przed wszelkim wpływem „ciemnych” aspektów popkultury. „Powiedzmy sobie to szczerze – nie jesteśmy tego w stanie zrobić i chyba nawet nie o to chodzi. Drogą donikąd jest symboliczne zawiązywanie dziecku oczu i zatykanie uszu, aby nie słyszało i nie widziało wokół siebie niczego, co nie jest jednoznacznie dobre. To tylko przyczyni się do jego alienacji, poczucia inności, wyobcowania, a także wytworzy w jego świadomości dziwny, toksyczny, neurotyczny stan oblężenia. Zamiast więc robić nauczycielce w szkole awanturę z powodu tego, że zadała dzieciom do przeczytania Harry’ego Poterra, wolę przeczytać tę książkę razem z moją pociechą, omawiając ją i zwracając uwagę na fragmenty wartościowe, pozytywne, oraz na te treści, które nie prowadzą do dobra i których nie warto wprowadzać w swoje życie. Wolę uczyć dziecko mądrego, krytycznego oceniania rzeczywistości, konfrontowania jej z własnym systemem wartości i wybierania ze świata tego, co z tymi wartościami jest zgodne, niż przesadnie lękowego uciekania od wszystkiego „tak na wszelki wypadek” – także od tego, od czego uciec się nie da, żyjąc normalnie w tak bardzo, niestety, nienormalnym świecie. Podobnie zresztą ma się sprawa z innymi popkulturowymi treściami” – twierdzi Aleksander Bańka.

Profesor woli nauczyć dziecko dobrego rozeznawania, zamiast zasłaniać mu oczy. Dodaje, że wielu dorosłych jest też dziś przewrażliwiona, boi się nadmiernie diabła. Czy o to naprawdę chodzi w chrześcijaństwie? No nie... Jezus jest silniejszy. To On jest Zbawicielem. Dlaczego więc niektórzy wciąż wszędzie widzą diabła? Tym samym... żyją w strachu. A przecież Jezus z lęku wyzwala...

„Nie chodzi o to, abyśmy nadmiernie bali się zagrażającego nam świata, ale abyśmy nauczyli się w nim z odwagą i z mocą żyć – bezpieczni w Bożej obecności i w Jego łasce” – pisze prof. Bańka. Więcej w tym temacie można znaleźć w wyżej wymienionej książce profesora.

Bezpośrednio do ks. Chmielewskiego i ludzi podobnie do niego myślących, odniósł się z kolei w swoim wpisie ks. Dariusz Piórkowski SJ. Na swoim facebookowym profilu umieścił post przestrzegający przed robieniem z chrześcijaństwa makabry.

„Toczą się spory, kłótnie, często bezpłodne, by obronić tezę, że demony mogą wejść w każde zwierzę, także koty. Chrześcijaństwo iście jak z horrorów. I zawsze znajdzie się odpowiedni cytat, by przygrzmocić przeciwnikowi. Tym razem, że przecież Pan Jezus wyrzucił demony w świnie. A więc w inne zwierzęta demony też mogą wejść. I to jest nieuprawniony wniosek. Otóż nie mogą, bo świnie były uważane za zwierzęta nieczyste. I dlatego złe duchy prosiły, by Jezus je tam wysłał. To że demony w nie weszły ma wydźwięk symboliczny. Koty i psy nie były i nie są uważane za nieczyste” – pisze ks. Piórkowski.

„A na koniec: tak chore skupienie na złu i demonach, pokazuje, że do wielu osób jeszcze Zmartwychwstanie nie dotarło. Aż żal to wszystko czytać i słuchać” – dodaje.

Pod wpisem ks. Dariusza pojawiło się wiele popierających go komentarzy. Jeden z nich zdobył szczególną popularność, a brzmi: „Kiedy wreszcie ludzie zaczną czytać Pismo Święte zgodnie z Dei verbum, rozumiejąc, że mają do czynienia z katechezą a nie z opisem dosłownym? Katecheza dla dorosłych, którzy jeszcze zostali w Kościele, pilnie potrzebna". Ks. Dariusz odpowiedział, że na szczęście coraz więcej osób, czy wspólnot, to rozumie.

„Problem jest o wiele głębszy niż kot i nie chciałabym, abyśmy go do kotów spłaszczyli” – mówi z kolei Monika Białkowska, doktor teologii fundamentalnej, prywatnie kociara. Dr Białkowska przeprowadziła konferencję na temat niebezpiecznych aspektów nauczania ks. Dominika Chmielewskiego. Tę konferencję polecił i skomentował na swoim profilu także sam ks. Piórkowski, pisząc że dr Białkowska „rzetelnie i rzeczowo analizuje pozory dobra, manichejskie podejście do rzeczywistości, odwołując się do Ewangelii, nauczania Kościoła, psychologii i zdrowego rozsądku. Dobrze, że się o tym publicznie mówi. Nie chodzi nawet o samego ks. Dominika, ale o sposób myślenia, który mocno szkodzi ludziom i Kościołowi. Równocześnie konferencja to kolejny krok, który, mam nadzieję, zapobiegnie niepotrzebnemu cierpieniu niejednego człowieka”.

Konferencję Moniki Białkowskiej o kotach i magii ks. Chmielewskiego można znaleźć na jej kanale Youtube.com:

źródło: fb.com - profile ks. Piórkowskiego i prof. Bańki; youtube.com- kanał dr Moniki Białkowskiej, RTCK - wydawca książki „Sekretne życie demonów”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama